‹Squad?›

10 3 1
                                    

Iris popatrzyła w górę, na szczyty murów, od których pole siłowe ciągnęło się ku niebu. Nie wiem czy kiedykolwiek widziała granice Pobojowiska. Zanim Białowłosa trafiła do Niebios, Pobojowisko było ciasne i byle jak zaplanowane. W dodatku wszędzie łazili Strażnicy na łaskach Ludzi. Raczej nigdy nie widziała tych murów, a tym bardziej pola siłowego, chroniącego nas przed burzami piaskowymi i temperaturą.

Ja zaś upewniałem się, że wszystko zabrałem ze sobą. Sprawdzałem własne kieszenie w poszukiwaniu przenośnego dysku z danymi, który dostałem od Bety w celu stabilizacji. Gdy zaś go znalazłem, jeszcze raz upchałem go na dno wewnętrznej, najbezpieczniejszej kieszeni, po czym sprawdziłem nakładkę haka. Na szczęście była mocno przymocowana. Gdyby poluzowała się, mogłaby stworzyć zagrożenie dla ludności cywilnej, która z zaciekawieniem oglądała nas w odległości.

W którymś momencie zauważyłem jak Białowłosa obserwuje moje dłonie, przeszukujące kieszenie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W którymś momencie zauważyłem jak Białowłosa obserwuje moje dłonie, przeszukujące kieszenie. Ona zaś widząc moje spojrzenie, uśmiechnęła się.
-Jesteś gotów? - Z uśmiechem zapytała. Poza tym, że ten oddalony na 15 metrów tłum mnie przytłaczał...
-Tak. - Odparłem krótko. Jako, że nie wiedziałem za bardzo jak kontynuować rozmowę, zapytałem. - A ty?
-Prawie.
Spojrzałem na nią podejrzliwie. Zapomniała o czymś? Chciała coś jeszcze? Nie chciało mi się zwlekać z podróżą, przecież jest tyle przed nami, niech do diabła się...
-Co znowu?
-Zaraz przyjdą moje przyjaciółki, wtedy będę gotowa. - Odparła lekko. Chciała się pożegnać z nimi, gdyby nie wróciła? Może po prostu z grzeczności. Może z przyzwyczajenia.
-W porządku, Iris. - Nieco uśmiechnąłem się, choć miałem złe przeczucia.

Intuicja mnie nie zawiodła. Około dwie minuty później przyszła Ana, Viola i Yuki. Wszystkie z torbami. Zaś kilka sekund później Iris oznajmiła mi:
-Zabieramy się razem!

Przez chwilę powstrzymywałem się, żeby nie złapać za hak i pójść sam innym wyjściem. Dlaczego? Dlaczego ona nie rozumie, że to nie zabawa? Że to prawdziwe niebezpieczeństwo? Zacząłem kwestionować jej jakiekolwiek pokłady mądrości. Jednak na zewnątrz zdałem się tylko na stanie w bezruchu, przekrzywienie głowy i spojrzenie na nią tak, jakbym mógł w ten sposób powiedzieć jej wszystko, co właśnie o niej pomyślałem.
-Nie. - Odpowiedziałem, ale one najwidoczniej nie przejęły się. Iris skrzywiła się.
-W grupie raźniej. Poza tym razem lepiej sobie poradzimy. Nie zawiodłyśmy cię ostatnim razem, tym razem też będzie dobrze, jeśli będziemy współpracować.

Złe słowa cisnęły mi się na język, ale, cholera, Białowłosa miała rację

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Złe słowa cisnęły mi się na język, ale, cholera, Białowłosa miała rację. Ostatnim razem udało się dlatego, że wszystkie działały razem. Pod moim nadzorem, jakbym był opiekunem, a one dzieciakami, którym trzeba wszystko wytłumaczyć, a potem pomagać przy budowli zamków z piasku.

-Zgodzę się, jeśli przy zwrotniku Wagi wszystkie zostaniecie i poczekacie na mój powrót. - Powiedziałem. Białowłosa uchyliła usta, ale zanim ona coś powiedziała, dodałem: - To zbyt niebezpieczne, dla każdej z was.
-Co z tobą? - Zapytała Ana.
-Właśnie. - Yuki spojrzała na mnie krzywo.
-Przecież nie pozwolimy ci zginąć tylko dlatego, że poszedłeś sam. - Viola założyła ręce na piersiach. Iris uśmiechnęła się zwycięsko.
-Co powie mi Loki, gdy okaże się, że Yuki już nie ma? - Złapałem się ostatniej deski ratunku, czyli graniu na emocjach w stopniu ponad mój zwyczaj. - Co zrobi Beta, jeśli straci najlepszą programistkę? Jak miasto będzie trwało w porządku bez dowódczyni?
-A na mnie nie masz haka. - Białowłosa nadal się uśmiechała. Pozostałe dziewczyny zdawały się być zmieszane.
-Jeśli umrzesz jako obiekt testowy po swojej chorobie, na którą chorują tylko mężczyźni, to Gamma wraz z Deltą bardzo chętnie mnie wypatroszą, a mnie nie bardzo się to podoba, wiesz o tym Białowłosa. - Odparłem z uśmiechem, zaś ona spochmurniała.
-Ale ja naprawdę jestem chora! - Podniosła na mnie wzrok.
-Właśnie widzę, że chorujesz na ignorowanie zagrożenia. - Odparłem.
-Wiesz co? - Wytknęła mnie palcem w klatkę piersiową. Czułem delikatny nacisk jej paznokcia na moją skórę, ukrytą pod ubraniami. - Mnie to nie obchodzi. Jeśli obydwoje nie będziemy żywi, wtedy nikt cię nie wypatroszy, cokolwiek to znaczy.
-To znaczy wydobycie wszystkich organów wewnętrznych. - Mruknąłem z uśmiechem. - Ale najwidoczniej znów masz rację, Iris.
-Żadna z nas nie chce, żeby jedna z nas odeszła sama. Już spędziłyśmy w ten sposób za dużo czasu. - Viola powiedziała, zaś Ana i Yuki skinęły głowami.
-Dobrze, zatem idziemy, ale zostaniecie na zwrotniku i tam będziecie czekać na nas. - Uznałem, że dam im szansę. Może rzeczywiście mogłoby być dla nich lepiej, jeśli znów będą razem. Najważniejszy cel w najmniej bezpiecznej części wykonam sam lub z Iris. Uznałem, że jeszcze się nad tym zastanowię. W tym czasie razem poszliśmy ku wyjściu na pustynię, która kiedyś była porośnięta trawą.

 W tym czasie razem poszliśmy ku wyjściu na pustynię, która kiedyś była porośnięta trawą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
‹ M U T Y Z M › (zawieszony)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz