Jakoś utrzymałem się na nogach, ledwo znosząc ból obijający się o wnętrze mojej czaszki. Wyprostowałem się, Iris nadal niepewnie stała oparta plecami o ścianę.
-Co to było? - Zapytała zaniepokojona. Spojrzałem w stronę ogromnej bariery, wyznaczającej granicę Pobojowiska. To stamtąd wyczułem trzęsienie.
-Nie jestem tego pewien, ale... - Urwałem. Popatrzyłem na Białowłosą, zastanawiając się.
-Ale co, Cieniu?
-Muszę to sprawdzić. Sprowadzę cię na ziemię i zajrzę pod barierę. Sam.
-Nie potrzebujesz mojej pomocy? Mogę się przydać.
-Wiem o tym, Iris. - Lekko odpowiedziałem. - Jednak to będzie szybkie sprawdzenie. Prędzej dostanę się sam niż z tobą.
-A co ze mną? Chyba nie chcesz mnie tu zostawić. - Zmarszczyła brwi. Wzruszyłem ramionami.
-Najwidoczniej.
-Nie chcę! - Podniosła głos, a ja zachichotałem. - Co cię tak bawi?
-Mnie? Twoja twarz, gdy się denerwujesz. Jest inna niż zwykle.
-Bardzo zabawne. - Piorunowała mnie spojrzeniem, ale nie bardzo się tym martwiłem. Złapałem hak w prawą dłoń.
-Poczekaj tu na mnie. - Nakazałem jej. - Za chwilę będę spowrotem.Nie wiem czy coś odpowiedziała, bo już leciałem w stronę następnych budynków, kierując się w stronę granicy Pobojowiska.
Czułem zwiększającą się temperaturę. Pobojowisko było ogromne, ale nie zajmowało całego Marsa - pozostałą większość zajmowały tereny nieprzystosowane pod ludzkość. Można było zauważyć te najbliższe, oddzielone od współczesnych domów poprzez potężny mur. Widziałem tylko pustynie, bo nigdy nie wyszedłem za daleko. Nikt o zdrowym rozumie nie wyszedłby za granice Pobojowiska bez potrzeby. Przy granicach czuć było ciepło wiatrów z zewnątrz, choć mur był twardy i oddzielał naszą część nieba od tej pustynnej, na której szalały dzikie wiatry i panował gorąc.
Dostawałem się na coraz wyższe punkty przy granicy, choć wiedziałem, że niewiele mi to pomoże - mur miał włączone pole siłowe dopiero na wysokości conajmniej kilku kilometrów. Jednak były w nim niewielkie fragmenty, przez które można było spojrzeć na zewnątrz. Skorzystałem z jednego z nich, będącego jak najwyżej i w zasięgu haka, żeby zobaczyć jak najwięcej.
Gdy już byłem na miejscu, zobaczyłem ogromne ilości chmur, które nawet jak na burzę piaskową były ogromne.
Burze piaskowe widziałem wiele razy, ale wtedy powstawały conajwyżej zawieje. Tym razem były trzęsienia ziemi, puls magnetyczny i chmury, nienaturalnie ogromne. Zaczynałem domyślać się dlaczego powstały i co je spowodowało.
Zamknąłem na chwilę oczy. Jeśli to było to, o czym myślałem...
To musiało być to. Właściwie w̘̰̦͚̭ͦͥ̂́s̭͎̻̔̊̃̃ͮ͊̚͝z̦̭̖̮̫̣ͬͤͬ̾ͦ̍y͖̩̥̺̰̙͟s͇̥̫̦̺̥̎̈́͆̃͛͌̈ͅt̺̦̯ͩ̄ͬ̏̍ͬk̹̳̳̱̭͖̗̄̿͐̽̏ȏ̡̿̈́ͮ̋ͣ̌ na to wskazywało.
Zaraz znów je otworzyłem. Bez namysłu zawróciłem do Białowłosej. Najpierw musiałem ją zabrać jeszcze do Trójcy, a potem sam do nich pójść. Musiałem z nimi porozmawiać o tym co zrobimy, jeśli moje podejrzenia będą słuszne.
CZYTASZ
‹ M U T Y Z M › (zawieszony)
Science FictionWyszedłem, jak obiecałem, taki był plan. Uwolniłem się, ale nie jestem wolny. Nie czuję wolności. To ciężkie. Bardzo trudno jest udawać, że to wszystko przebiegło "dobrze", choć szczerze to bym tak nie powiedział. To wszystko co się stało, całe te s...