Prolog

52 6 2
                                    

Yamacha, Wielka Szamanka Gór, zaklęciem wydłużyła swoją laskę z drzewa jacarandy i doprawiła szczypce na końcu. Sięgnęła szczypcami wgłąb szklanego zbiornika pełnego kartek. Dwudziestu tysięcy kartek.
Całą scenę obserwowały trzy kobiety i dwóch mężczyzn. Kobieta z Wybrzeża miała miodową cerę, kobieta z Wyżyn- opaloną, a kobieta z Gór - miedzianą. Były tutaj by potwierdzić, że Królową wybrano uczciwie, trzy kobiety symbolizujące trzy aspekty Bogini.
Pierwszy mężczyzna był dobrze zbudowany i średniego wzrostu. Sznurowania sandałów miał po łydki, a jego tunikę pokrywały geometryczne zdobienia. Na plecach miał płaszcz z futra jaguara. Drugi mężczyzna, niski i smukły, miał na sobie zielony mundur z dużą ilością złota i oznak, z białymi spodniami i brązowymi kozakami (oficerkami) przed kolana. Trzymał wyższego mężczyznę za rękę przyjacielskim gestem.
- Nie bój się, Pach - szepnął - Wszystko będzie dobrze.
Wielka Szamanka wyjęła kartkę, rozpostarła ją i przeczytała:
- Amaranta Serraña, 26 lat, z zawodu farmerka, z wykształcenia botaniczka, zamieszkała na farmie Portamivía w rejonie Dolnego Płaskowyżu Północnego.
Strażnik klepnął swojego króla w łopatkę.
- No i widzisz? Już po wszystkim.
Skinął na gwardię pałacową w jej starożytnym umundurowaniu z miedzi i brązu - tak innym od jego własnego-  i otworzył inkrustowane miedzią drzwi na Wielki Taras. Wyszedł nań, mając przed sobą widok potężnego dziedzińca zalanego słońcem i ludźmi.
- Mamy Królową! - zawołał we wszystkich po kolei dialektach i językach Krainy.

***

- Dlaczego to musi być nasz ostatni wieczór? Oh, Tim, nie rób mi tego! - poprosił czarnowłosy zakopany w pościeli.
Brązowłosy siedział na parapecie w rozchełstanej koszuli i obcisłych spodniach, i piłował paznokcie.
- Nie mogę, Pach. Muszę przywieźć tobie Królową.
- Ja nie chcę Królowej. Chcę ciebie. Podczas gdy ty i te baby...
- To tylko moja praca. Ty jesteś moim zielonym sercem.
- Jestem raczej jak drzewo miłorzębu!
Brązowłosy drży na tę metaforę.
- Nie mów tak. Cykl musi się odradzać. Kraina będzie potrzebować córki z twojej krwi. Musisz dopełnić małżeńskich obowiązków.
- Łatwo tobie mówić...
- Ja zostałem poślubiony tej krainie. Żadnego dziecka nie będzie mi dane nazwać własnym. Nie będę też mógł odwiedzać ciebie tak jak dawniej. Będziesz musiał dochować wierności twej Królowej.
- Nie obchodzi mnie jakaś kobita, której nie znam.
Brązowłosy zeskakuje z parapetu, podchodzi do łóżka i całuje go w policzek.
- A powinna - mówi łagodnie. - Jestem przekonany, że to wspaniała osoba.

Dzieci wszystkich krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz