Mijały miesiące. Bethany coraz lepiej radziła sobie na treningach, a Hawke coraz trudniej ze zwykłym schylaniem. W końcu, gdy nadszedł oczekiwany dziewiąty miesiąc i wszyscy, może poza dziewczynką, chodzili podenerwowani. Hawke była tykającą bombą, a godzinna droga do miasta nie wydawała się optymistyczna. Czasami była bohaterka grała na nerwach ukochanego nagle wyrzucając fałszywe: To już!
Co pozwalało jej się zrelaksować, a elfa uczynić jeszcze bardziej wzburzonym.
Pewnego poranka, gdy Fenris przygotowywał śniadanie, z ogródka przyszła Hawke, przynosząc trochę świeżego szczypiorku. Gdy położyła go na stole, oparła się i wydmuchała powietrze.
– Hej, skarbie... – zaczęła.
Elf spojrzał na nią obojętnie, przygotowując kanapki.
– Bo to chyba już... – odparła ciężko, ponownie wypuszczając powietrze z płuc.
Znając żarty ukochanej, elf tylko zmarszczył brwi, robiąc znacząco zdenerwowaną minę i wrócił do śniadania.
– Ej, ale teraz to naprawdę... – Hawke uśmiechnęła się niezręcznie. – Czuję, że małe chce wyjść. I zabierz mnie do uzdrowiciela, zanim będę jak naturalny wilkołak! – wybuchła nagle.
Fenris na początku mocno się zdziwił, a potem zerwał z miejsca. Te zachowanie też dobrze znał. Kiedy Hawke, będąc w ciąży wybuchała gniewem, znaczyło to, że jest śmiertelnie poważna. Szybko przygotował konia, spakował najpotrzebniejsze rzeczy i wziął Bethany, która bawiła się w ogrodzie.
– Słuchaj, słońce... Mama i ja musimy jechać do miasta. Zamknij się w domu i nikogo nie wpuszczaj. Na poddaszu są zapasy, nas może nie być nawet cały dzień. – Nie czekając na jej odpowiedź, ucałował ją w czoło i szybko wszedł na konia na którym czekała już Hawke.
I pojechali, zostawiając Bethany samą.
CZYTASZ
Nasz Happy End I Dragon Age Fenris x Hawke I
FanfictionFenris i Bohaterka Kirkwall wiedli spokojne życie. Do momentu, gdy Inkwizytorka zdecydowała, że to właśnie Hawke ma zostać w Pustce. Elf nie mogąc pogodzić się ze stratą ukochanej, decyduje się z małą pomocą ją uratować. Czy mu się uda? A jeśli tak...