Harper jeszcze nigdy nie widziała tylu nimf ruszających do walki. Może poza tym starciem w Obozie Herosów, ale wtedy niekoniecznie się przyglądała.
Tymczasem duchy natury okazały się bardzo... cóż, zorganizowane w bitwach.
Większość driad pobiegła natychmiast po łuki i kołczany, po czym wystrzeliła strzały przeciwko pierwszym potworom - były to drakainy. Część najad sięgnęła po miecze, jednak wspierała się także wodnymi mocami. Pierwsze sekundy walki wyglądały więc jak starcie sił natury z mrokiem, dopóki do tej pierwszej strony nie dołączyli się półbogowie.
Pierwsi zareagowali Travis i Diana, tnąc mieczami przez pierwsze z rzędu potwory. Reszta błyskawicznie do nich dołączyła.
Harper wyciągnęła spinkę i zamieniła ją w włócznię. Serce waliło jej jak szalone. Odruchowo nabiła na ostrze pierwszego lepszego cyklopa, gdy nagle przyszło jej coś do głowy.
- Sztylet! - krzyknęła, patrząc na pozostałości groty.
Ten przeklęty nóż został w plecaku Owena. Gorzej być już nie mogło. Ta wszechpotężna broń...
Zanim jednak rozpacz w całości wlała się do umysłu dziewczyny, rozległ się głos Diany:
- Owen go zabrał! - krzyknęła, uchylając się przed kłapnięciem szczęki swojego potwornego przeciwnika.
Harper zaczerpła ulgi, ale, oczywiście, nie na długo. Zwróciła się w stronę lasu, gdzie zniknął jej brat z Laurel, a także Will i Nico.
- Owen, di immortales! - zaklęła.
Nie miała jednak czasu, by lecieć do nich. Otaczało ją zbyt wiele potworów. Wymachiwała więc włócznią na wszystkie strony, usiłując wytorować sobie drogę.
Eris siedząca na rydwanie uśmiechnęła się i machnęła biczem, poganiając swoją armię.
- I CO, PÓŁBOGOWIE?! - wrzasnęła. - NIGDY PRZED NAMI NIE UCIEKNIECIE! WASZYM PRZEZNACZENIEM JEST ŚMIERĆ!!!
W tym momencie każdy z herosów, a także duchów natury, miał ogromną ochotę, by wspiąć się na czarny powóz i rozwalić bogini twarz butem.
Harper nagle poczuła, jakby strumień wody przepłynął tuż koło niej, muskając wodą jej policzek. Odskoczyła w bok, po czym odwróciła się - i zobaczyła najadę Alfejosu, która strzelała rzecznymi pociskami z palców.
- Wybacz! - krzyknęła do Harper.
Jej metoda walki była skuteczna, bo zatopiła mnóstwo potworów. Sęk w tym, że, gdy tak doskonale manipulowała wodą, automatycznie przywodziła na myśl Percy'ego Jacksona.
Pobiegła dalej.
Chwilę później z lasu (nareszcie) wybiegła czwórka herosów. Na początku wytrzeszczyli oczy, jednak chwilę później przyłączyli się do walki.
- W końcu! - westchnął Connor.
- Spóźniliśmy się? - Owen rozejrzał się, zaciskając palce na zegarku, który natychmiast zeskoczył z jego nadgarstka, zmieniając się w miecz.
- Chyba trochę tak! - wydedukował Will, próbując przekrzyczeć ryk potworów i Eris, która na ich widok sypała z ust życzeniami śmierci, od czasu do czasu wplatając przekleństwo lub dwa.
Harper poczuła ulgę, gdy zobaczyła, jak Owen wyciągnął spod bluzy brązowy sztylet. Trzymał go w lewej ręce, a w prawej miał swój własny miecz i to nim walczył. Całkiem rozsądnie, biorąc pod uwagę, że oboje nie potrafili panować nad potężną mocą tej broni. Mogli jej użyć tylko w ostateczności.
CZYTASZ
❝Wakacje herosów❞ | Dwoje wybranych | tom 2
FanfictionWakacje kojarzyły się z miło spędzonym czasem - aż do tych konkretnych. Przez pierwsze tygodnie Owen, Harper i ich przyjaciele pozwolili sobie na trochę luzu. Oczywiście, zakończyło się to tragedią. PERCY JACKSON FANFICTION