Dzisiaj mam taki "lazy dzień", więc macie ode mnie maraton!
-Idalia! To idziesz? -krzyknął z dołu Mikołaj kiedy ja szykowałam się do wyjścia. Przez ostatnie kilka dni nawiązałam dość fajny kontakt z chłopakiem. Kiedy zeszłam na dół od razu mogłam zobaczyć zazdrosną minę Marty, która coraz bardziej mnie tym irytowała.
-Idę, idę -uśmiechnęłam się do chłopaka i zaraz potem wyszliśmy. Mikołaj zaproponował mi małe zwiedzenie Krakowa i zakupy. Byłam zdziwiona kiedy chłopak powiedział, że możemy się przejść do kilka sklepów. Nie byłam jakąś wielką fanką zakupów aczkolwiek przyda mi się parę nowych ciuchów. Wsiedliśmy do samochodu torby borby, który nam pożyczył swojego pika i ruszyliśmy na rynek. Niedługo potem przechadzaliśmy się po rynku.
-A tutaj... -wskazał na restaurację, ale nie dokończył zdania.
-Co tutaj? -spytałam łagodnie aby nie speszyć chłopaka.
-Tutaj często chodziliśmy z Martą na jedzenie -mruknął ponuro. To przykre, że dziewczyna go rzuciła. Przykre również jest też to, że kazała nam udawać, że to była ich wspólna decyzja.
-Omińmy to miejsce -klepnęłam chłopaka w ramię i poszliśmy dalej. Próbowałam rozbawić jakoś Mixera, którego wspomnienia zepsuły humor, ale zaczął się śmiać dopiero wtedy kiedy potknęłam się i ryjem uderzyłam w asfalt.
-Ałć -jęknęłam kiedy roześmiany brunet podawał mi rękę. -I z czego ty rżysz? Z cudzego nieszczęścia -dodałam wstając.
-Ale to było śmieszne jak się potknęłaś -powiedział uśmiechając się. Pomimo bólu ryja i dupy cieszyłam się, że udało mi się wywołać u niego uśmiech. Zaraz potem poszliśmy do galerii. Na początku poszliśmy do Sturbucks'a aby coś wypić. Kiedy się napoiliśmy poszliśmy do Bershki. Wybrałam jeansy i kilka koszulek podobnie jak Mixer. Doradziłam mu w czym najlepiej wygląda, a on mi i wyszliśmy ze sklepu z pierwszymi torbami. Później poszła Zara, Cropp oraz House i szczęśliwi oraz okupieni wróciliśmy do domu.
-Cześć -powiedziałam obładowana torbami przemykając przez salon. Udałam się do pokoju i odstawiłam torby.
-O cholera, to żeście poszaleli -przyznał Piter, który leżał na łóżku jak zwykle z laptopem w ręce.
-Mikołaj ma tego dwa razy tyle -powiedziałam rozpakowując rzeczy i wkładając je do mojej szafy. -Co ty tak ostatnio z tym laptopem wszędzie? -spytałam.
-Szukam modelki, albo kogokolwiek do sesji. Mam ważny projekt, ale potrzebuję dziewczyny, a nie mogę nikogo znaleźć.
-A ten glonojad, Marta...
-Glonojad?
-No Weronika, mówiłam Ci, że nie przepadam za nią -powiedziałam wzruszając ramionami.
-Jeszcze jej dobrze nie poznałaś, Wera to świetna dziewczyna. Wracając pytałem się ich, ale nie dadzą rady, ale została mi jeszcze jedna kandydatka -stwierdził uśmiechając się.
-O nie, ja Ci nie zapozuję -powiedziałam wymijająco.
-No proszę, jedna sesja. Nic więcej -poprosił.
-Piotrek nie
-A jakbym Ci kupił najlepsze whisky? -zaproponował na co na niego spojrzałam.
-Najlepsze i największe -uśmiechnęłam się.
-Umowa stoi -dodał i podał mi rękę, którą uścisnęłam. -W takim razie jutro o 10.
-O 10? Ja o 10 jeszcze śpię -prychnęłam.
-To jutro wstaniesz -uśmiechnął się łobuzersko i wyszedł z pokoju.
Cwaniaczek
Wyciągnęłam resztę zakupów. I wyciągając wódkę zeszłam na dół.
-Idzie ze swoim dzieckiem -zaśmiał się Krzysiu.
-Chodź tutaj Majkelowski -powiedziałam patrząc na chłopaka, który spełnił moją prośbę. -Przekazuję Ci tą butelkę i proszę o drineczka -dodałam.
-Nie ma sprawy, ktoś jeszcze? -spytał. Do drinka zgłosił się też Krzychu, Marta oraz Marcysia, więc udaliśmy do baru. Wszyscy usiedliśmy przy stołkach i zaczęliśmy rozmowę. Marcysia i Krzychu poszli do salonu tak samo jak i Majkel po zrobieniu drinków, więc w barze zostałam ja i Marta.
-Już się przystawiasz do Mikołaja -powiedziała upijając drinka.
-Przystawiam? Nic takiego nie zauważyłam, a po za tym nawet jeśli to ty masz gówno do gadania -uśmiechnęła się sztucznie.
-Jeśli myślisz, że wyrwiesz go na wielkie cycki i uśmieszek to się grubo mylisz.
-Dziewczyno o chuj Ci chodzi? To ty z nim zerwałaś, a nie on z tobą. Jesteście oboje singlami, więc każdy z was może robić co mu się żywnie podoba, a to, że masz kompleks na swoim punkcie i uważasz, że Mikołaj będzie chodził za tobą jak piesek to nie moja wina -prychnęłam i wyszłam z baru.
Wkurwia mnie już laska
Usiadłam koło Kasi upijając drinka.
-A gdzie Marta? -spytał Wujek.
-W barze, zaraz przyjdzie -odpowiedziałam zła jak osa. Zostałam chwilę w salonie, ale kiedy przyszła ta czerwona żmija wróciłam do pokoju aby jeszcze bardziej się nie denerwować.
-Co jest? -zapytał Piotrullo wchodząc do pokoju.
-Nieważne -burknęłam.
-Coś z Martą?
-Tak -westchnęłam. -Laska jest po prostu zazdrosna o mnie i o to, że mam dobry kontakt z jej ex, którego to ona rzuciła.
-Zdążyłem zauważyć. Jej mina mówi wszystko jak widzi was razem -zaśmiał się. -Nie wiem co jej się ostatnio stało -dodał.
-Ja tym bardziej.
-W sumie nie dziwię jej się, że jest zazdrosna -powiedział po chwili zdając sobie sprawę, że powiedział to na głos
-Czemu?
-Nie ważne -mruknął.
-No mów. Zacząłeś to skończ.
-Jesteś piękną kobietą, więc myślę, że każda dziewczyna na miejscu Mart byłaby choć trochę zazdrosna -przyznał zawstydzony, co było strasznie słodkie.
-I czego się tak wstydzisz -zaśmiałam się rzucając w nim poduszką.
CZYTASZ
Przeciwieństwa się przyciągają/Piotrullo
FanfictionKoniec jest czymś naprawdę okrutnym. Gasi nasze uczucia, nasze uśmiechy, gasi to bijące serce, ten rumieniec na poliku. Gasi to wszystko jak woda podczas pożaru gdzie płoną dni, a nawet i lata. Dni przepełnione czułością, szczęściem, obecnością. Lat...