*tydzień później*
Marta dalej nie chce wrócić, mimo iż wszyscy domownicy próbują ją do tego namówić. Nawet ja zaoferowałam swoje przeprosiny.
-O czym myślisz? -spytał Mikołaj siadając koło mnie. Leżałam na leżaku w ogrodzie, pogoda była cieplutka, więc musiałam to jakoś wykorzystać.
-O Marcie, nie daję mi spokoju -westchnęłam.
-Nie zadręczaj się, miesiąc sobie pobędzie gdzieś dalej, myślę, że każdemu to dobrze zrobi.
-Być może, ja osobiście miałam jej dosyć.
-Ja też i to nie wiesz jak bardzo -zaśmiał się -Jak tam w ogóle z Piotrullem?
-A co ma być, wszystko dobrze -odpowiedziałam -Czemu pytasz?
-Nie uważasz, że przerasta to Cię? Chodzi mi o to, że nie traktujesz tego tak bardzo poważnie jak Piotrek...
-Nie wiem o co Ci chodzi -przerwałam.
-Piotrek co chwilę Cię przytula, całuję, a ty? Nic. On się naprawdę zakochał, ty czujesz to samo? -zapytał.
-Tak -odpowiedziałam z pełnym przekonaniem.
-Nie chcę nic pomiędzy wami psuć, ale to widać gołym okiem. Musisz określić się co dokładnie do niego czujesz. Szkoda Was i waszego czasu -wstał z leżaka, który znajdował się koło mnie i odszedł w kierunku domu.
Cholera
Kocham Piotrka, ale może on faktycznie wziął to zbyt na poważnie? Ja nie chcę nie wiadomo jakiego związku.
Odrzuciłam wszystkie myśli i wróciłam do domu. Postanowiłam coś zjeść, więc zabrałam się za przygotowywanie tostów. W czasie kiedy wstawiłam kanapki do tostera do domu wparowali Krzychu, Majk i Piotrek.
-A co moja kobieta porabia? -zapytał blondyn obdarowując mnie pocałunkami, ale lekko się odsunęłam dając mu jasno do zrozumienia, że jestem zajęta.
-Robię jedzenie, chcesz? -zaproponowałam chłopakowi, przystanął na mojej propozycji, więc wyciągnęłam z tostera gotowe już tosty i podałam je na talerz.
Wraz z Piotrkiem usiedliśmy przy wyspie i zaczęliśmy jeść. Prowadziliśmy luźną rozmowę, totalnie o pierdołach.
-Idalia! -zawołał mnie Majkel.
-Hm? -mruknęłam, ponieważ w buzi miałam kawałek tosta.
-Potrzebuję Cię do odcinka, musisz nauczyć mnie tańczyć -powiedział na co się zaśmiałam tym samym dławiąc się jedzeniem. Wyplułam je i z rozbawieniem spojrzałam na chłopaka.
-Nie chcę Cię urazić, ale te twoje krótkie nóżki pomogą Ci jedynie spowodować wypadek -stwierdziłam.
-Oj nie przesadzaj, i tak pracujesz w szkole tańca. Mógłbym wpaść na godzinę czy tam dwie. Musimy w tydzień ogarnąć choć jedną choreografię.
-Ty na poważnie mówisz? -zaśmiałam się -Dobra niech Ci będzie, jutro bądź w szkole o 13 -dodałam na co niskorosły ewidentnie się ucieszył. Niedługo potem wrócił do siebie.
-Poważnie będziesz go uczyć tańczyć? -wybuchnął śmiechem Piotrek kiedy Majkel odszedł.
Uwielbiam jak się śmieje
-A co? Zobaczymy, może odkryję swój talent.
Po zjedzeniu Piotrek zaczął się do mnie przylepiać, co mnie troszkę zirytowało.
Mieliśmy zostań w relacji przyjacielsko -związkowej, a nie....
Uciekłam od chłopaka i poszłam do baru gdzie zostawiłam laptopa. Wchodząc do pomieszczenia ujrzałam wujka siedzącego przy laptopie.
-Nawet jednego po południa nie wytrzymasz? -powiedziałam z wyrzutem.
-Nie mogłem Karola zostawić samego z tym wszystkim, nawet on nie wie, że pracuję -odpowiedział.
-Łukasz, nie możesz się przemęczać. Nie możecie zatrudnić jakieś asystentki?
-Pomyślimy nad tym, czemu nie jesteś z Piotrkiem? Chyba wrócił z nagrywek.
-Jest właśnie problem -podrapałam się nerwowo po głowie -Piotrek co chwilę mnie całuję, przytula niby to jest normalne w związku, ale on chyba wziął to na poważnie. Nie jesteśmy razem nawet miesiąc. Ustaliliśmy, że nie będziemy się tak zachowywać -wyżaliłam się.
-Porozmawiaj z nim, po co masz się męczyć -stwierdził.
-No wiem, wiem. Dobra ja zmykam, a ty godzina i kończysz -odparłam i zabierając laptopa wróciłam do pokoju gdzie czekał chłopak.
-Co tak długo? -spytał.
-Porozmawiałam chwilę z wujaszkiem i z tobą też muszę.
-Co tam Ci na sercu leży -uśmiechnął się.
-Może to jest głupie, ale nie czuję się komfortowo jak tak ciągle mnie przytulasz i w ogóle. Mieliśmy się odwrotnie zachowywać.
-Fakt, to moja wina. Nie powinienem -odpowiedział nieśmiało.
-Nie zrozum mnie źle, po prostu miejmy umiar.
-Zapomniałem, że nie jesteś jak wszystkie -zaśmiał się na co uderzyłam go lekko w bark.
-Taką se babę wziąłeś z taką się męcz.
-Oj tak, tak. Ja nie byłem wtedy pijany?
-Fujara z ciebie -fuknęłam "oburzona".
![](https://img.wattpad.com/cover/227714783-288-k451932.jpg)
CZYTASZ
Przeciwieństwa się przyciągają/Piotrullo
FanficKoniec jest czymś naprawdę okrutnym. Gasi nasze uczucia, nasze uśmiechy, gasi to bijące serce, ten rumieniec na poliku. Gasi to wszystko jak woda podczas pożaru gdzie płoną dni, a nawet i lata. Dni przepełnione czułością, szczęściem, obecnością. Lat...