Na drugi dzień tak jak Piotrulllo kazał wstałam o 9 aby na 10 być gotowa. Wczoraj dużo rozmawialiśmy i sesja ma być na jakieś polanie. Piter powiedział, że najlepiej jakbym założyła jakąś sukienkę, ale jedyne jakie mam sukienki to są miniówy. Dlatego też od 9 rano budzę dziewczyny i pytam o sukienki.
-Masz przymierz tą -powiedziała Werka dając mi krótką sukienkę w panterkę. Poszłam do łazienki, ale jak się okazało sukienka jest za mała.
-Za mała jest -powiedziałam oddając jej sukienkę.
-No musisz troszkę schudnąć -przytaknęła.
-Nie, po prostu ja mam piersi -uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę pokoju Marcysi i Trombeczki.
-Marcucha -szepnęłam patrząc na dziewczynę, która się malowała.
-Co tam?
-Masz jakąś sukienkę na wypożyczeniu?
Dziewczyna wstała i podeszła do szafy zaczęła w niej szukać. Po chwili w rękach trzymała przepiękną czerwoną sukienkę z wycięciem z boku.
-Śliczna -skomentowałam odbierając suknie od dziewczyny. Na szczęście sukienka była idealna, więc kiedy wyszłam podziękowałam serdecznie Marcysi i wróciłam do pokoju, gdzie zamierzałam się pomalować.
-Może być? -spytałam Piotrulla.
-Jak najbardziej -odparł, więc usiadłam przy toaletce i zaczęłam swój makijaż. Najgorsze jest to, że przy malowaniu muszę ściągnąć okulary, a bez nich jestem prawie ślepa, więc zwykle mój makijaż zajmuję mi prawie godzinę. Dzisiaj miałam mnóstwo rzeczy do załatwienia. Między innymi chciałam zadzwonić do właściciela szkoły tanecznej. Jedynie gdzie tańczyłam to w klubie bądź tutaj w domu podczas melanżu, a nie powiem, że tęsknie za tym.
Wyjątkowo z makijażem uporałam się jakieś 40 minut, więc idealnie przed 10 byłam gotowa.
-Wyglądasz świetnie, a teraz zabieraj się do auta -wstał z łóżka i skierował się na dół.
-Nie rozkazuj mi, słońce -warknęłam i wyminęłam go przed wyjściem. Wsiadłam na stanowisko pasażera zapinając pasy. Po kilku sekundach do samochodu wszedł chłopak. Westchnął odpalając samochód. Wyruszyliśmy, więc niedługo potem byliśmy już na miejscu docelowym. Pole było przepiękne. Mnóstwo kwiatów, owadów i do tego te błękitne niebo.
-Idealnie -szepnął Piotrullo ustawiając coś w aparacie. Robił to z pełnym skupieniem, co było w sumie słodkie.
Zaraz? Słodkie? Ja umiem wymówić takie słowo?
Po kilku minutach Piotrek wskazał mi gdzie mam się ustawić i tak zaczęły się zdjęcia. Starałam się jak mogłam pomimo mojej amatorszczyzny. Piotrek czasem mi coś podpowiedział, więc może nie wyszło to tak źle. Z pola przenieśliśmy się do malusieńkiego "lasku" gdzie również chłopak cyknął kilka fotek. Łaziliśmy po całej polanie co mnie już irytowało, bo przechodzenie wśród roślin i robaków w samej sukience nie sprawiało mi przyjemności. Na szczęście po godzinie bezustannego robienia zdjęć i chodzenia wszystko było skończone.
-Szczerze? Nie było wcale tak źle, oprócz twojego marudzenia -przyznał chłopak kiedy już wracaliśmy.
-Teraz moje whisky -odchrząknęłam, więc kiedy dotarliśmy do samochodu chłopak z bagażnika wyciągnął wielkie butelki whisky i mi je podarował.
-Dziękuję -uśmiechnęłam się i dałam blondynowi buziaka w policzek na co ewidentnie się zdziwił. Sama nie wiem po co to zrobiłam, po prostu chciałam mu się odwdzięczyć.
Wraz z moimi butelkami wróciłam na miejsce pasażera, a zaraz koło mnie usiadł Piotrek. Na początku była nieprzyjemna cisza lecz po chwili zaczęła się zadarta rozmowa. Dyskutowaliśmy na temat najlepszego rapera. Dyskusja trwała aż do chwili kiedy zaparkowaliśmy pod złote łuki.
-Czy ty...
-Tak, kupię Ci Mcdonalda -dokończył na co rzuciłam mu się na szyję. Byłam przepotężnie głodna, więc taka informacja bardzo mnie ucieszyła. Postanowiliśmy zamówić z mcdrive'a ze względu na mój wygląd.
Za chuja nie wejdę tam w sukience.
Zamówiliśmy jedzenie i je odebraliśmy. Piter zaparkował i tak zaczęliśmy swój posiłek.
* * *
Wchodząc na górę pokazałam Piotrullowi aby był cicho. Słyszeliśmy krzyki dobiegające z pokoju, a Mixer i Marta byli tylko w domu. Po cichu podeszliśmy pod drzwi i nasłuchiwaliśmy rozmowę.
-Marta, my już nie jesteśmy razem! -krzyknął zdenerwowany Mikołaj,
-I co z tego? Nie masz prawa podrywać tą rudowłosą dziwkę! -powiedziała.
Że co kurwa?
Nie wiele myśląc wtargnęłam do pokoju wkurwiona do granic możliwości.
-Ta "dziwka" dostrzega przynajmniej to, że Mikołaj dalej Cię kocha -syknęłam zaciskając dłoń.
-W dupie mam to co czuję...
-I to ja jestem dziwką... ty siebie słyszysz, kobieto? Byliście jebane 4 lata, a ty go kurwa rzucasz, a później traktujesz jak śmiecia, tak? To pokazuję jakim jesteś człowiekiem -przerwałam jej.
-A ty? Krzyczysz na wszystkich, jesteś wredna, wszystkim utrudniasz życie tutaj! Potrafisz tylko pić. Jeszcze kleisz się do wszystkich chłopaków.
Przysięgam, że raz jej wpierdolę
Zaśmiałam się kpiąco
-Jesteś pojebana -powiedziałam podchodząc do niej i wtykając jej wskazującego palca, w klatkę piersiową. -Zastanów się z kim zadzierasz -fuknęłam na do widzenia i wyszłam z pokoju, a za mną Piotrek.
-Nieźle jej dojechałaś -skomentował -Chyba, aż za mocno
-Koło chuja mi to lata. Laska sobie zasłużyła -powiedziałam nalewając sobie szklankę whisky. -Chcesz? -zaproponowałam na co blondyn kiwnął głową na tak. Nalałam mu szklankę i podałam.
*3 godziny później*
-Poważnie, pobiłaś nauczycielkę? -spytał pijany Piotrek. W sumie ja też nie byłam lepsza. Wolę nie wiedzieć ile alkoholu zdążyliśmy opędzlować.
-Aj tam pobić, nienawidziłam suki -przyznałam upijając drinka niestety przestraszyłam się pająka i cała zawartość szklanki przeniosła się na Piotrka.
-Przepraszam -powiedziałam ze skruchą i zaczęłam wycierać jego koszulkę i szyję. Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów co utrudniało mi sprawę. Nagle chłopak ujął mój podróbek i uniósł ku sobie. Patrzyliśmy sobie kilka sekund w oczy po czym nie wytrzymując związałam nasze usta. Zachłannie się całowaliśmy. Objęłam talię Piotrulla swoimi nogami na co ten złapał mnie za pośladki. Pociągnęłam delikatnie za jego końcówki włosów, co mu się spodobało, bo lekko się uśmiechnął. Zarzuciłam ręce na szyję chłopaka kiedy ten zjechał ze swoimi ustami niżej.
CZYTASZ
Przeciwieństwa się przyciągają/Piotrullo
FanficKoniec jest czymś naprawdę okrutnym. Gasi nasze uczucia, nasze uśmiechy, gasi to bijące serce, ten rumieniec na poliku. Gasi to wszystko jak woda podczas pożaru gdzie płoną dni, a nawet i lata. Dni przepełnione czułością, szczęściem, obecnością. Lat...