22.

923 39 19
                                    

Nadeszła sobota i dzień wolny. Wczoraj opijaliśmy nasz związek, ale wszystko było z umiarem, więc dzisiaj nikt z nas nie miał kaca. 

-Co dzisiaj robimy? -spytałam kierując swoją wypowiedź do Piotrka. 

-Zabieram Cię -stwierdził. 

-Gdzie niby? 

-A czy to ważne? Nie musisz wszystkiego wiedzieć, skarbie. 

-Muszę, a jak mnie uprowadzisz po czym zgwałcić? -rzuciłam ironicznie. Uśmiechnął się do mnie przybliżając się. 

-Ja nie muszę Cię zgwałcić -szepnął na co uderzyłam go poduszką. 

-Głupol jesteś -skomentowałam. 

-Oj cicho już, idź się szykuj. 

-Ja już jestem naszykowana! -zaprotestowałam -Źle wyglądam? 

Obczaił mnie od góry do dołu po czym powiedział: 

-Wyglądasz w miarę okej -powiedział.

Przynajmniej szczery był. 

Wstałam z fotela, na którym dotychczas siedziałam po czym zabrałam torebkę. 

-To idziemy czy co? -spytałam chłopaka na co ten kiwnął potwierdzająco głową. Wyszliśmy przed dom i skierowaliśmy się do auta. Przez całą drogę siedzieliśmy cicho wymieniając się co chwilę spojrzeniami. W końcu jednak kiedy dojechaliśmy na obrzeże Krakowa zatrzymaliśmy się. 

-Już jesteśmy -powiedział wysiadając z auta, zaraz po tym i ja wyszłam. 

-Teraz się odwróć -oznajmił. Odwróciłam się i od razu uśmiechnęłam. 

-Hotel? Na tyle Cię stać? -rzuciłam sarkastycznie zarzucając ręce na jego szyję. 

-Miałem Ci wywieźć i zgwałcić, więc hotel to idealne miejsce -zaśmiał się po czym dał mi buziaka w usta. 

Złapałam go za ręce i pokierowałam do hotelu. Odebraliśmy klucze od pokoju. Weszliśmy do windy, która skierowała nas na odpowiednie piętro. Poszukaliśmy pokoju z naszym numerem i kiedy w końcu nam się udało weszliśmy do niego. 

-Cofam, postarałeś się -skomentowałam. Pokój był prześliczny. Pełno kwiatów, przytulny kominek i wielgaśne łóżko. 

-Cieszy mnie ten fakt -odpowiedział nieśmiało. 

-Przestań być tak cholernie słodki -zaśmiałam się siadając na łóżku. 

-Przykro mi, ale nie mam takiej funkcji -odparł. 

-Dobra, mniej gadaj, więcej rób -zerwałam się po czym połączyłam nasze usta. 

* * * 

-I widzisz? Nie musiałem Ci gwałcić -zaśmiał się. 

-Dość tych tematów gwałcenia, pooglądamy coś? -zaproponowałam wychylając się po laptopa. Odpaliłam netflixa i wspólnie z blondynem zaczęliśmy oglądać. Jednak nasze oglądanie przerwał dzwonek mojego telefonu, więc sięgnęłam po iphone'a i odebrałam połączenie. 

-Idalia, nie chcę Ci przeszkadzać, ale jest problem -zaczął Karol.

-Weź mnie nie strasz. 

-Łukasz jest w szpitalu.

No nie...

-W którym? Pojadę tam -zerwałam się z łóżka okrywając się pościelą. Popatrzyłam na Piotrka, który również był wystraszony. 

-Na karkonowskiej, my tam będziemy -powiedział, więc się rozłączyłam.

-Co się stało? -zapytał Piter.

-Wujek jest w szpitalu, musimy tam jechać -powiedziałam na co chłopak od razu wstał. Szybko się ubraliśmy i wyszliśmy z hotelu. Wsiedliśmy do samochodu, Piotrek prowadził, bo ja bym prawdopodobnie nie dowiozła nas żywych z tych nerwów. Jechaliśmy dobre kilkanaście minut. Od razu wbiegliśmy do szpitalu szukając odpowiedniej sali. Szliśmy nerwowym ruchem dopóki nie zobaczyliśmy Karola i Weroniki. Para Wiśniewskich popatrzyła na nas z ewidentnym strachem. 

Jezus, niech to się nie dzieje naprawdę

-Mówcie co się stało-zarządziłam zestresowana. 

-Łukasz był u siebie, ponieważ źle się czuł. Nagle Kasia krzyknęła, że dostał drgawek, więc zadzwoniliśmy do szpitala -opowiedział Karol. 

-Cholera, wiecie coś o jego stanie zdrowia albo co mu dolega? -spytał zaś Piotrek. 

-Nic nie wiemy, od kilku minut robią mu badania -odpowiedział. Usiadłam na krześle próbując choć trochę się uspokoić. 

-Kochanie, wszystko będzie dobrze -szepnął Piter siadając koło mnie. 

Nic nie odpowiedziałam tylko się na niego popatrzyłam. Czule się uśmiechnął co dodało mi trochę otuchy, ale i tak z tyłu głowy miałam złe myśli. Co jak co, ale Łukasz rzadko kiedy miał problemy ze zdrowiem, a tu nagle zaczyna coś się dziać. 

Po pewnym czasie z sali gdzie leżał wujek wyszedł lekarz. Momentalnie uniosłam się do pozycji stojącej i podeszłam do lekarza. 

-Jestem siostrzenicą pacjenta, co się stało? -zapytałam przerażonym głosem. 

-Pan Wojtyca miał napad cukrzycy, na szczęście podaliśmy insulinę i wszystko jest na dobrej drodze -oznajmił. 

Cukrzyce? Od kiedy? 

-A można wejść? -spytała Weronika. 

-Tak, ale tylko na chwilę, pacjent musi odpocząć -odpowiedział lekarz i skierował się do swojego gabinetu. Od razu z całą trójką weszliśmy do sali. Wujek leżał na łóżku patrząc na okno, ale kiedy zorientował się, że weszliśmy skierował swój wzrok na nas. 

-Powiedz mi jedno -wypaliłam dynamicznie siadając na krześle -Od kiedy wiesz, że masz tą cholerną cukrzycę? 

-Od miesiąca -odparł. 

-Czemu nam nie powiedziałeś? -spytałam zdenerwowana. 

-Pracowaliśmy nad dużym projektem, więc nie chciałem Was obarczać, a pewnie jakbyście się dowiedzieli o tym to musiałbym odsunąć się od pracy -odpowiedział ze skruchą. 

-Widzisz? -syknęłam z wyrzutem do Karola -To są te Wasze cholerne projekty?! Naprawdę nie wystarcza Ci to, że jesteś popularny? Że na samych filmach zbijasz fortunę?! 

-Idalia -próbował mnie uspokoić. 

- Nie Karol, tego za wiele! Wujek nie będzie płacić swoim zdrowiem, aby te cholerne projekty Wam się udawały -fuknęłam. 

-Jesteśmy w szpitalu, zostawmy takie dyskusję na później -odezwał się Piotrek łapiąc mnie za ramię. 

Spojrzałam pogardliwie na Karola i wróciłam do rozmowy z wujkiem. 

* * *

-Możemy pogadać? -spytałam chłopaka kiedy już wróciliśmy do domu. 

-Tak -odparł. 

-Przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłam w szpitalu. Nie powiem, ale zdenerwowałam się. 

-Rozumiem. Uwierz, że gdybym wiedział zakazałbym  mu prowadzenia tego projektu -odpowiedział. 

-Teraz musimy zrobić wszystko aby wrócił do zdrowia i pamiętaj zero pracy dla niego -zarządziłam na co ten kiwnął głową na znak, że się zgadza. 

-Karol! Chodź, idziemy z Chmurką! -zawołała Weronika, więc blondyn poszedł za nią, ja również wyszłam z pokoju wracając do swojego. 


Przeciwieństwa się przyciągają/Piotrullo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz