V

7.9K 169 2
                                    

Niechętnie wyszłam z łóżka. Zrobiłam makijaż, przebrałam się, a następnie zeszłam na dół. Dom był pusty co oznaczało, że ojciec już zawiózł Chrisa, a sam pojechał do pracy. Schowałam do torby portfel oraz telefon. Gdy wyszłam, zaskoczyłam się, nie widząc na pojeździe samochodu Marshalla. Nie wspominał nic, że nie przyjedzie. Z resztą, nie ma obowiązku po mnie przyjeżdżać. Postanowiłam zignorować ten fakt. Założyłam słuchawki, włączyłam muzykę i powolnym krokiem kierowałam się w stronę szkoły.

- Blake! - podbiegłam do chłopaka, chwytając go za ramię - Masz może zadanie z matematyki? Kompletnie o nim zapomniałam.

- Już, poczekaj - zdjął torbę, szukając zeszytu, który po chwili mi podał.

- Dzięki serdeczne - usiadłam, zaczynając przepisywać.

- A jak tam Marshall? - zajął miejsce obok mnie.

- Byliśmy wczoraj na jedzeniu, potem wieczorem wysłał mi sms'a i to by było na tyle. Dziś do szkoły z buta.

- Co z Madison? - zapytał, gdy wchodziliśmy do sali.

- Nie wiem, nic mi nie pisała.

Chwilę po rozpoczęciu lekcji, drzwi gwałtownie się otworzyły, a do środka wpadła blondynka.

- Przepraszam za spóźnienie - wydyszała. Zajęła ławkę, znajdującą się przed nami.

- Gdzieś ty była? - mówiłam szeptem.

- Zaspałam i nie zdążyłam na autobus, więc musiałam biec.

- Panna spóźnialska, skoro tak pani wszystko rozumie to zapraszam do kolejnego przykładu - usłyszeliśmy nagle głos nauczycielki. Dziewczyna wstała, a ja posłałam jej przepraszające spojrzenie. Przez cały dzień nigdzie nie widziałam Marshalla.

- Do jutra - pożegnałam się ze znajomymi.

- I jak tam twój kochaś? Tak szybko zostawił cię dla innej? - Marine zatarasowała mi drogę.

- Mówiłam już, że go nie chcę. Możesz go sobie brać, o ile sam ci na to pozwoli.

- Czyli rozumiem, że nie wpadasz do niego jutro na imprezę?

- Wpadam, ale na pewno nie ze względu na niego - parsknęłam, oddalając się od niej. Po zrobieniu paru kroków znów się zatrzymałam. Moją uwagę przykuł kapitan drużyny koszykowej, wyraźnie flirtujący z szatynką, obok jego samochodu. W tamtym momencie bardziej interesujące wydały się kamienie na drodze niż to co dzieje się wokół. Bez większego wyróżniania się przeszłam obok, przyspieszając kroku. Nie powinno to wywrzeć na mnie wrażenia, jednak przez całą drogę zastanawiałam się kim był ta dziewczyna i co ich łączy.

- Brooke - usłyszałam entuzjastyczny głos brata - odrobisz ze mną lekcję?

- Wybacz młody, ale jakoś nie mam ochoty - zamknęłam za sobą drzwi do pokoju, siadając przy biurku. Słysząc dźwięk z telefonu, niechętnie go podniosłam.

Od Marshall:
Będę po ciebie o 18

Do Marshall:
Zmieniłam zdanie, nigdzie się nie wybieram

Od Marshall:
I tak przyjdę, nawet jeślibym miał cię zaciągnąć tam siłą. A uwierz mi, tego nie chcę

Odpowiedzi na wiadomość już nie uzyskał. W końcu postanowiłam wyjść, by coś zjeść. Przeszłam bez słowa obok reszty rodziny, zrobiła kilka kanapek i wróciłam.

NOWAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz