- Nie mam ochoty tu być - stałam przed salą, w której za chwilę miały rozpocząć się zajęcia. Niestety, była to jedna z tych lekcji, na której nie było mojej paczki, a jedynie Marshall.
- Dasz radę, jak coś to powiedz, że źle się czujesz, pójdź do łazienki i napisz - zaproponowała Madison. Po dzwonku weszłam do sali. Mimo że się tego spodziewałam, miałam małą nadzieję, że chłopak usiądzie ze mną. Jednak ten tylko się spojrzał, zajmując inną ławkę.
- Hej, mogę się dosiąść? - usłyszałam nagle nad sobą, więc podniosłam głowę - Twój chłoptaś zajął mi miejsce.
- Już nie mój - mruknęłam ponuro - ale jasne, siadaj.
- Co się między wami stało? Przepraszam, chyba nie powinienem pytać.
- Szczerze to sama chciałabym wiedzieć - mruknęłam. Zauważyłam na jego twarzy zaskoczenie tym, że jednak postanowiłam odpowiedzieć - Byliśmy na randce, było w porządku, a na następny dzień stało się to co się stało - wzruszyłam ramionami.
- Tak mi przykro - położył z niepewnością dłoń na moim ramieniu.
- Niepotrzebnie, widocznie tak musiało być.
- Marshall, mogę dowiedzieć się w końcu o co ci chodzi? - złapałam jego rękę, gdy wychodziliśmy z klasy.
- Sama powinnaś o tym widzieć najlepiej - wyszarpał się i poszedł. Zmarszczyłam brwi, odchodząc.
- Może dasz się gdzieś wyciągnąć dziś po szkole? - dogonił mnie chłopak, z którym siedziałam.
- Nieszczególnie mam teraz ochotę - odpowiedziałam, przyspieszając kroku.
- Idziemy do sklepiku? - zapytała blondynka, gdy tylko do nich dołączyłam. Przytaknęłam i skierowaliśmy się w tamtą stronę. Standardowo niedaleko stała drużyna koszykarzy. Gdy przechodziliśmy obok nich, każdy objął mnie wzrokiem, jednak nie były to miłe spojrzenia, wręcz przeciwnie, jakbym zrobiła coś złego.
- O co im chodzi? - szepnęłam do przyjaciół.
- Tego nie wie nikt - odpowiedziała. Odwróciłam się w ich stronę, pochodząc do Jared'a.
- Mogę cię na słówko? - szepnęłam.
- Chyba nie mamy o czym rozmawiać - zerknął na resztę.
- Mówiłeś, że mogę na ciebie liczyć... - objęłam dłońmi jego przedramię - Proszę, to tylko chwila...
- Masz pięć sekund - odpuścił, po czym odeszliśmy kawałek.
- Co ja wam zrobiłam?
- Naprawdę? - parsknął - Nie udawaj, że nie wiesz. Mieliśmy cię za naprawdę w porządku dziewczynę, ale jak widać jesteś jak większość.
- Ale sęk w tym, że ja naprawdę nie wiem. Marshall z dnia na dzień przestaje się do mnie odzywać, teraz wy macie jakiś problem. A ja jestem w kropce, bo nie mam pojęcia czemu tak się dzieje.
- Lepiej by było gdyby sam ci powiedział o tym, wybacz - po tym zdaniu odszedł.
- Okej - powiedziałam sama do siebie, tym razem podchodząc do odpowiedniej osoby - Powiedz mi tylko czemu nie nienawidzisz i daję ci spokój.
- Myślisz, że puszczając się na prawo i lewo z innymi facetami ujdzie ci płazem? - zaśmiał się złośliwie - Nie za mną takie numery.
- Co, ale o czym ty w tym momencie mówisz? - byłam wyraźnie zaskoczona.
- O tym - wyciągnął telefon, pokazując mi zdjęcie.
- Przecież to jest jakiś pierdolony fotomontaż - wyrwałam mu urządzenie, uważnie się przyglądając - Przecież widać, że to nawet nie moje ciało!
- Pogódź się z tym, że prawda wyszła na jaw - podjęłam próbę przesłania sobie tej fotografii - Nie będziesz mi grzebać w telefonie - zabrał mi go, chowając do kieszeni.
- To nie jestem ja! - tłumaczyłam. Nie chciał słuchać, tylko machnął ręką.
- Poczekaj chwilę - usłyszałam za sobą znajomy głos, gdy byłam już dość daleko od nich.
- Czy ty czasami nie powinieneś się już do mnie nie odzywać?
- To naprawdę nie ty? - próbował się upewnić.
- Przysięgam ci! Ja nawet nie mam takich ubrań - podniosłam lekko głos.
- Już dobrze - położył dłonie na moich ramionach - Mam znajomego informatyka. Co ty na to, żeby poprosić go o pomoc i znaleźć oryginał tego zdjęcia?
- Mi to już jest obojętne. Wy wszyscy mnie już nienawidzicie - wzruszyłam ramionami.
- Ale za to oczyści cię z niesłusznych zarzutów - uśmiechnął się lekko - To jak, co ty na to?
CZYTASZ
NOWA
RomanceBrooke jest nową uczennicą w szkole. Z początku niepewna, wkrótce staje się obiektem zainteresowania kapitana drużyny koszykowej. Dziewczyna wrogo nastawiona na znajomość w końcu ulega. Na drodze do pełnego szczęścia staje jej na drodze pewna osoba...