XXII

5.2K 125 7
                                    

- Nie mam ochoty tu być - stałam przed salą, w której za chwilę miały rozpocząć się zajęcia. Niestety, była to jedna z tych lekcji, na której nie było mojej paczki, a jedynie Marshall.

- Dasz radę, jak coś to powiedz, że źle się czujesz, pójdź do łazienki i napisz - zaproponowała Madison. Po dzwonku weszłam do sali. Mimo że się tego spodziewałam, miałam małą nadzieję, że chłopak usiądzie ze mną. Jednak ten tylko się spojrzał, zajmując inną ławkę.

- Hej, mogę się dosiąść? - usłyszałam nagle nad sobą, więc podniosłam głowę - Twój chłoptaś zajął mi miejsce.

- Już nie mój - mruknęłam ponuro - ale jasne, siadaj.

- Co się między wami stało? Przepraszam, chyba nie powinienem pytać.

- Szczerze to sama chciałabym wiedzieć - mruknęłam. Zauważyłam na jego twarzy zaskoczenie tym, że jednak postanowiłam odpowiedzieć - Byliśmy na randce, było w porządku, a na następny dzień stało się to co się stało - wzruszyłam ramionami.

- Tak mi przykro - położył z niepewnością dłoń na moim ramieniu.

- Niepotrzebnie, widocznie tak musiało być.

- Marshall, mogę dowiedzieć się w końcu o co ci chodzi? - złapałam jego rękę, gdy wychodziliśmy z klasy.

- Sama powinnaś o tym widzieć najlepiej - wyszarpał się i poszedł. Zmarszczyłam brwi, odchodząc.

- Może dasz się gdzieś wyciągnąć dziś po szkole? - dogonił mnie chłopak, z którym siedziałam.

- Nieszczególnie mam teraz ochotę - odpowiedziałam, przyspieszając kroku.

- Idziemy do sklepiku? - zapytała blondynka, gdy tylko do nich dołączyłam. Przytaknęłam i skierowaliśmy się w tamtą stronę. Standardowo niedaleko stała drużyna koszykarzy. Gdy przechodziliśmy obok nich, każdy objął mnie wzrokiem, jednak nie były to miłe spojrzenia, wręcz przeciwnie, jakbym zrobiła coś złego.

- O co im chodzi? - szepnęłam do przyjaciół.

- Tego nie wie nikt - odpowiedziała. Odwróciłam się w ich stronę, pochodząc do Jared'a.

- Mogę cię na słówko? - szepnęłam.

- Chyba nie mamy o czym rozmawiać - zerknął na resztę.

- Mówiłeś, że mogę na ciebie liczyć... - objęłam dłońmi jego przedramię - Proszę, to tylko chwila...

- Masz pięć sekund - odpuścił, po czym odeszliśmy kawałek.

- Co ja wam zrobiłam?

- Naprawdę? - parsknął - Nie udawaj, że nie wiesz. Mieliśmy cię za naprawdę w porządku dziewczynę, ale jak widać jesteś jak większość.

- Ale sęk w tym, że ja naprawdę nie wiem. Marshall z dnia na dzień przestaje się do mnie odzywać, teraz wy macie jakiś problem. A ja jestem w kropce, bo nie mam pojęcia czemu tak się dzieje.

- Lepiej by było gdyby sam ci powiedział o tym, wybacz - po tym zdaniu odszedł.

- Okej - powiedziałam sama do siebie, tym razem podchodząc do odpowiedniej osoby - Powiedz mi tylko czemu nie nienawidzisz i daję ci spokój.

- Myślisz, że puszczając się na prawo i lewo z innymi facetami ujdzie ci płazem? - zaśmiał się złośliwie - Nie za mną takie numery.

- Co, ale o czym ty w tym momencie mówisz? - byłam wyraźnie zaskoczona.

- O tym - wyciągnął telefon, pokazując mi zdjęcie.

- Przecież to jest jakiś pierdolony fotomontaż - wyrwałam mu urządzenie, uważnie się przyglądając - Przecież widać, że to nawet nie moje ciało!

- Pogódź się z tym, że prawda wyszła na jaw - podjęłam próbę przesłania sobie tej fotografii - Nie będziesz mi grzebać w telefonie - zabrał mi go, chowając do kieszeni.

- To nie jestem ja! - tłumaczyłam. Nie chciał słuchać, tylko machnął ręką.

- Poczekaj chwilę - usłyszałam za sobą znajomy głos, gdy byłam już dość daleko od nich.

- Czy ty czasami nie powinieneś się już do mnie nie odzywać?

- To naprawdę nie ty? - próbował się upewnić.

- Przysięgam ci! Ja nawet nie mam takich ubrań - podniosłam lekko głos.

- Już dobrze - położył dłonie na moich ramionach - Mam znajomego informatyka. Co ty na to, żeby poprosić go o pomoc i znaleźć oryginał tego zdjęcia?

- Mi to już jest obojętne. Wy wszyscy mnie już nienawidzicie - wzruszyłam ramionami.

- Ale za to oczyści cię z niesłusznych zarzutów - uśmiechnął się lekko - To jak, co ty na to?

NOWAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz