Od paru dni nie czułam się dobrze. Zadzwoniłam do Madison, z prośbą o przyjście.
- Co się dzieje? - zapytała zmartwiona, wbijając do mojego pokoju.
- Mam mdłości, kręci mi się w głowie...
- Może coś zjedz?
- Zbyt dużo dzisiaj zjadłam, nie mam ochoty na więcej - mruknęłam, łapiąc się na brzuch.
- Posłuchaj... a może ty jesteś w ciąży?
- Co? - zaśmiałam się nerwowo - chyba sobie żartujesz? Nie mam zamiaru paradować z brzuchem po uczelni, nie jestem na to gotowa.
- Zostań tu, skoczę do apteki i się przekonamy.
Gdy tylko wyszła, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie dochodziła do mnie myśl, że mogę mieć w sobie dziecko. Zawsze moim celem było skończenie edukacji, znalezienie pracy i ustatkowanie się w życiu. Plany na założenie rodziny zawsze były daleko.
- I jak? - zamknęłam oczy, podając jej test.
- Wychodzi na to, że za dziewięć miesięcy będę ciocią - oznajmiła.
- To jest niemożliwe! - usiadłam, chowając twarz w dłoniach.
- Musisz powiedzieć o tym Marshall'owi - położyła rękę na moim ramieniu - jestem przekonana, że razem jakoś dacie radę. Pamiętaj, że zawsze masz wsparcie u mnie, u Blake'a, u Jared'a i innych chłopaków z drużyny, a co najważniejsze u swojego taty. Założę się, że jego rodzice też nie będą na to obojętni.
- Dziękuję - przytuliłam ją.
- Zawsze do usług - uśmiechnęła się, podając mi telefon - A teraz zbieraj manatki i zawozę cię do niego.
- Jesteś pewna, że dam radę? - spojrzałam na nią niepewnie.
- Kto, jak nie ty?
Znaleźliśmy się pod domem chłopaka. Wzięłam głęboki wdech, udając się do wejścia. Zapukałam kilka razy.
- Dzień dobry, proszę wejdź - drzwi otworzyła mi jego matka - Marshall siedzi w pokoju.
Przytaknęłam, idąc we wskazanym kierunku.
- Co się stało? - podeszłam do niego, widząc, że wcale nie jest szczęśliwy z powodu mojej wizyty.
- Babcia jest w szpitalu, nie czuje się za dobrze - oznajmił. Zauważyłam jego trzęsące się ręce.
- Będzie dobrze, obiecuję - objęłam go tak mocno jak potrafiłam.
- Nawet się nie łudzę. Lekarze nie dają jej szans, lepiej już zacznę szykować się na jej pogrzeb.
- Kochanie... spójrz na mnie - chwyciłam jego brodę, delikatnie przekręcając jego twarz w moim kierunku - musisz być silny. Dla siebie, dla nas, dla rodziny.
- Robi się już późno - wyjrzał za okno.
- Czyli mam już sobie iść? - zapytałam, unosząc brwi.
- Nie, nigdy. Odwiozię cię rano, a jak na razie to tu zostajesz.
- Bo... musisz o czymś wiedzieć - zaczęłam.
- Zaniepokoiłaś mnie tym tonem. O co chodzi?
- J-ja, jestem w ciąży... - wydusiłam to z siebie.
- Bardzo nieśmieszny żart - przewrócił oczami - A tak naprawdę to co jest?
- Ale ja nie żartuję Marshall. Będziemy mieli dziecko.
- Ja pierdolę...
- Wiem, mnie też nie ucieszyła ta wiadomość, ale sobie poradzimy, prawda?
- Nie, nie poradzimy - zdjął z siebie moją dłoń, nerwowo wstając - Co to w ogóle za moment sobie wybrałaś? Moja babcia leży w szpitalu, za chwilę zaczynamy college, a ty przychodzisz tu i jak gdyby nigdy nic mówisz, że będę niańczyć jakiegoś bachora? To nie jest dobry czas na coś takiego!
- Uwierz mi, też nieszczególnie się cieszę, ale nie będzie tak źle. Pogodzimy wszystko.
- Chyba ty pogodzisz. Nie mam zamiaru pakować się w brudne pieluchy w tym wieku.
- Trzeba było się zabezpieczać, wtedy oboje byśmy w tym nie siedzieli - tym razem to ja podniosłam głos.
- Aha, czyli teraz to niby moja wina? - parsknął.
- Nie wiem czy wiesz, ale żeby zrobić dziecko potrzeba dwóch osób.
- Ale żeby go wychować może być tylko jedna. No chyba, że to nie jest moje dziecko, wtedy problem z głowy - słysząc to nie mogłam powstrzymać się o wymierzenia ciosu z otwartej ręki w jego policzek.
- Możesz nie chcieć tego dziecka - w moich oczach pojawiły się łzy - ale nigdy nie pozwolę ci robić ze mnie dziwki. Może to i lepiej jak wychowam go sama, przynajmniej będzie miało kochającą rodzinę, a nie ojca, który go nienawidzi.
Po tych słowach opuściłam pokój, wybuchając większym płaczem. Od razu moim stanem zainteresowali się rodzice chłopaka. Wyjawiłam im całą sytuację, w końcu ich syn jest częścią tego.
CZYTASZ
NOWA
RomanceBrooke jest nową uczennicą w szkole. Z początku niepewna, wkrótce staje się obiektem zainteresowania kapitana drużyny koszykowej. Dziewczyna wrogo nastawiona na znajomość w końcu ulega. Na drodze do pełnego szczęścia staje jej na drodze pewna osoba...