XXIII

5K 120 9
                                    

- Tyler, prześlę ci teraz zdjęcie - mówił do chłopaka, siedzącego przy komputerze. Ten tylko przytaknął, a gdy otrzymał plik od razu wziął się do pracy - A ty, chcesz coś zjeść?

- Nie jestem głodna, ale z chęcią się czegoś napiję - spojrzałam na niego, bawiąc się palcami - a pokażesz mi gdzie jest łazienka?

Nie minęło dziesięć minut, a Tyler już znalazł to o co prosiliśmy.

- Szybki jesteś - skomentował Jared, nachylając się nad monitorem.

- Jesteś niesamowity, dziękuję - dałam mu krótkiego buziaka w policzek.

- Zawsze do usług - uśmiechnął się.

- Mówiłam od początku, że to nie ja - wzięłam głęboki wdech. Nagle poczułam jak ktoś mnie obejmuje.

- To może ja was zostawię.

- Dzięki stary za pomoc - oderwał się ode mnie, zbijając z nim piątkę - Ile za to chcesz?

- To była sama przyjemność, po znajomości. Nie chcę od ciebie żadnych pieniędzy.

Pożegnał się z nami, po czym wyszedł.

- Teraz trzeba to do niego wysłać i wtedy wszystko wróci do normy - usiadłam zadowolona na krześle.

- Nie byłbym tego taki pewien - zaczął niespokojnie - Ostatnio kręci się wokół jeden laski.

- Żartujesz sobie w tym momencie, prawda? - czułam jak mój oddech staje się coraz cięższy.

- Uwierz, chciałbym. Po tym jak zobaczył to zdjęcie postanowił dać sobie z tobą spokój i znaleźć kogoś kto mu cię zastąpi.

- Marine wysłała to zdjęcie? - zaczęłam się trząść.

- A któż inny chciałby cię pogrążyć? - zapytał retorycznie. Chciałam wstać i wyjść, jednak moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa, tak więc wylądowałam na podłodze z płaczem - Hej, co się dzieje? - od razu podszedł do mnie, siadając obok.

- Mam atak paniki - po każdym słowie brałam głęboki wdech.

- Cholera - rozejrzał się wokoło - Jest w porządku, jestem tutaj. Nic się nie dzieje. Spokojnie, zamknij oczy i skup się na moim głosie. Jasne? - upewniał się, że reaguję - Skup się na moim głosie i oddychaj razem ze mną.

Jak powiedział tak zrobiłam. Po kilku chwilach oddychałam już normalnie.

- Jest już okej? - objął mnie, całując w głowę. Wzrok miałam skupiony na swoich dłoniach - Odpowiedz mi. Potrzebuję tego usłyszeć, jest lepiej?

- T-tak, jest zdecydowanie lepiej.

- Dasz radę wstać? - podniósł się, wyciągając przed siebie rękę, którą chwyciłam. Powoli starałam się wstać. Pod koniec jednak lekko się zachwiałam, na co on od razu mnie objął - Oprzyj się o moje ramię, łóżko jest niedaleko. Położysz się... Matko, wciąż cała się trzęsiesz.

Gdy usiedliśmy, znów zamknął mnie w swoich ramionach.

- Przepraszam - mówiłam cicho.

- Nie przepraszaj, nie masz za co. To nie jest twoja wina, słyszysz? - chwycił mój podbródek, żebym na niego spojrzała - To w żadnym stopniu nie jest twoja wina. Nawet tak nie myśl. Wszystko się ułoży, obiecuję. Połóż się i oddychaj.

Zrobiłam to, uprzednio wycierając łzy z twarzy. Jared ułożył się obok mnie.

NOWAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz