- Denerwuję się...
- Będzie dobrze, zobaczysz - położył dłoń na moim udzie. Wyszliśmy z pojazdu. Kierowaliśmy się w stronę budynku, trzymając się za ręce. Zatrzymaliśmy się przy schodach. Objął dłońmi moje policzki, składając krótkiego buziaka na czole - Widzimy się po lekcji przy sklepiku.
- Mogę się z tego wycofać? - podeszłam do przyjaciół.
- Nie minęła nawet godzina, spokojnie - starała się mnie pocieszać.
- Po tej lekcji idę pokazać się drużynie.
- Pójdziemy z tobą i będziemy obserwować.
Tak więc całą trójką kierowaliśmy się do wyznaczonego miejsca. Oni zatrzymali się w bezpiecznej odległości, a ja podeszłam do Patrick'a. Złączyłam nasze palce i pocałowałam w policzek. Kątem oka dostrzegłam niezadowoloną minę Marshall'a.
- Czemu ona tu jest? - odezwał się.
- Ty możesz przyprowadzać swoją, to czemu ja nie mogę - stanął w mojej obronie.
- Dawno się nie widzieliśmy - odezwał się Colson.
- Widziałam wasz morderczy wzrok jeszcze niedawno.
- Wciąż nie wierzę, że ktoś mógł ci zrobić coś takiego. Od razu coś mi nie pasowało.
- Nie wierzysz w moc Marine? - zażartowałam.
- No w sumie - zaśmiał się - Po niej wszystkiego można się spodziewać.
- Tęskniłam za wami chłopcy - uśmiechnęłam się.
- Ale ja nieszczególnie - wtrącił się brunet - W ogóle, może spotkamy się w sobotę, popijemy, pogramy. Taki męski wieczór. Co wy na to?
- Kochanie, ale w sobotę mieliśmy iść na zakupy. Obiecałeś.
Gdy tylko do moich uszu dobiegł jej głos, mocniej zacisnęłam dłoń. Patrick zabrał kończynę, obejmując mnie.
- A, prawda. Wybacz kotku, zapomniałem - spojrzał się po wszystkich nerwowo - To może za tydzień?
Cała drużyna tylko mruczała coś pod nosem, wyśmiewając jego zachowanie.
- A wy, nowożeńcy, jakie macie plany? - zadrwił Jared, kierując pytanie do nas.
- Ja zabieram mojego ukochanego na manicure - mówiłam ironicznie. Wszyscy, oprócz tej dwójki, zaczęli się śmiać.
- To było nie na miejscu - podszedł do mnie, zachowując całkowitą powagę.
- Jak widać tylko ty i twoja dziunia się nie śmialiście - byłam dość pewna w swoich wypowiedziach, bo wiedziałam, że nic mi nie zrobi - Ze mną jakoś nie byłeś taką pizdą i nie dałeś się ciągać po sklepach. Co się zmieniło? Hmm?
- Po prostu polubiłem to - wzruszył ramionami.
- Ta, a mi wyrosły skrzydła. Nie ośmieszaj się, bo robisz z siebie coraz większego głupka.
- Ośmieszyłem to się podczas związku z tobą. Cała nasza relacja to był jeden wielki żart - po tych słowach, ze sporą siłą, poczuł moją dłoń na swoim policzku.
- Nie dziwię się, że ojciec cię zostawił - poszłam po linii najmniejszego oporu. To zdanie było gwoździem do trumny.
- Coś ty powiedziała? - chwycił mnie za żuchwę, przyciskając do ściany.
- Stary, przesadzasz. Zostaw ją - jeden z chłopaków pociągnął go za ramię, jednak nic to nie dało.
- Powtórz to po powiedziałaś - wysyczał.
- Jesteś popierdolony - wycedziłam, gdy ktoś go ode mnie oderwał. Zaczęłam łapać głębokie wdechy - Jared, mamy problem - usiadłam na najbliższym możliwym miejscu.
- Spokojnie, jest już w porządku - kucnął, łapiąc mnie za kolano - Nie myśl o niczym, skup się na oddechu.
Przeniosłam wzrok na Marshall'a, który właśnie zdał sobie sprawę co zrobił. Ten zerkał spanikowany to na mnie to na drużynę, po czym oddalił się od nas.
CZYTASZ
NOWA
RomanceBrooke jest nową uczennicą w szkole. Z początku niepewna, wkrótce staje się obiektem zainteresowania kapitana drużyny koszykowej. Dziewczyna wrogo nastawiona na znajomość w końcu ulega. Na drodze do pełnego szczęścia staje jej na drodze pewna osoba...