Rozdział 1

1.1K 44 0
                                    

Dziewczynę obudziło światło wpadające do jej pokoju przez okno. Spojrzała na zegarek wiszący na ścianie: 8.30. Wstała z łóżka i podeszła do szafy. Wyjęła ubrania i poszła do łazienki, aby się umyć i przebrać. Po wyjściu skierowała się do kuchni. Tam stał jej tato i smażył naleśniki.
- Cześć tato - powiedziała osiemnastolatka, podeszła do ojca i przytuliła go.
- Hej Ana - odpowiedział jej tato, całując ją w głowę.
Ana wzięła talerz z naleśnikami i postawiła na stole, razem z dżemem i sokiem jabłkowym. Ona i jej ojciec siedli do stołu i zaczęli jeść śniadanie.
- Jakieś plany na dziś? - spytała Ann.
- Jak na razie żadnych, chyba że Nick będzie chciała coś ode mnie - odpowiedział - A ty jak tam? Jakieś plany? - spytał.
- Jeśli nie masz planów, to moglibyśmy potrenować walkę wręcz lub z łucznictwo. Chyba że słynny Hawkeye boi się przyjąć wyzwania od własnej córki - zadrwiła młoda Barton, odstawiają talerze do zmywarki.
- Masz strój.... To się strój - odpowiedziała Clint, cytując Kapitana Amerykę.
- Ej... to ja używam słów Kapitana - powiedziała ze śmiechem dziewczyna i poszła na górę po łuk, strzały oraz ochraniacze. Przez pół dnia ćwiczyła z ojcem, a przez drugie pół dnia razem oglądali filmy. Wieczorem po kolacji siedzieli na werandzie przed domem.
- Przyjemnie tu. Cisza, spokój - powiedział Clint.
- Mhm - przytaknęła jego córka - jest tak dlatego, że jesteśmy na wsi, a ten dom stoi na odludziu - dodała.
- I pewnie dlatego, że nie ma w mojej kartotece faktu, że mieszkam tu, że mam córkę oraz żonę - dodała Clint.
- Moich akt w ogóle nie ma w Tajnej Agencji Rozwoju Cybernetycznych Zastosowań Antyterrorystycznych. Dla nich nie istnieję - powiedziała Ana ze śmiechem.
- Parę informacji by się znalazło - rzekł Hawkeye. Dziewczyna podniosła jedną brew. - Zaawansowany informatyk T.A.R.C.Z.Y. Najlepsza łuczniczka, geniusz. A przede wszystkim moja córka... o której nikt nie wie - powiedziała z dumą.
- To dlatego Fury nazywa mnie Ukrytym Sokołem? - spytała Ana.
- Masz swój pseudonim zawodowy - odpowiedział Clinton, przytakując.
Ana odstawiła kubek z herbatą na stolik i podeszła do ojca. Usiadła mu na kolanach i oparła głowę o jego klatkę piersiową. Ojciec objął ją ramionami.
- Kiedy wyruszacie na misję, aby rozwalić Hydrę? - spytała, podnosząc głowę.
- Jutro wracam do Avengers Tower, a pojutrze wyruszamy - odpowiedział.
- Nie przekonam cię, abym mogła jechać z tobą? - spytała dziewczyna.
- Do Avengers Tower możesz, ale na misje cię nie puszczę - odpowiedział Clint.
- Ale..... No dobra.... Dziękuję - rzekła Ana, wracając do poprzedniej pozycji. Dziewczyna, siedząc na kolanach ojca, zaczęła czuć zmęczenie. Chciała się podnieść, lecz uniemożliwiły jej to ramiona ojca.
- Nie wstawaj - powiedział.
Dziewczyna poprawił swoją pozycję, ponownie oparła głowę na klatce piersiowej ojca i zamknęła oczy. Sen nadszedł szybciej, niż się spodziewała. Ledwo kontaktując, słyszała słowa ojca.
- Nie dam cię nikomu skrzywdzić słoneczko. Ty i twoja mama jesteście najważniejsze. Kocham was - powiedział Clint, całując ją w czoło. Ana poczuła, że mężczyzna bierze ją na ręce i wstaje. Pewnie zmierza do jej pokoju, ale dziewczyna nie miała pewności, bo zasnęła.

Hidden hawkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz