Rozdział 12

474 16 0
                                    

- Biorę Natashę i Clinta - powiedział Kapitan. Kolejnego dnia z rana Avengers szykowali się na starcie z Ultron'em.
- Pamiętaj, tylko zwiad. Zajrzę do węzła i postaram się dołączyć - rzucił Tony.
- Jeśli Ultron naprawdę buduje organizm... - zaczął Steve.
- Będzie silniejszy od każdego z nas, może od nas wszystkich - dokończył Tony. - Taki Michał Anioł śmierci - dodał.
- Łezka się w oku kręci, bo kiedyś najdziwniejszym tworem nauki byłem ja - skomentował Kapitan.
- Najdziwniejszymi tworami nauki byli, i są Zimowi Żołnierze - powiedziała Hidden Hawk. Steve i Tony spojrzeli na dziewczynę. Miała kombinezon, łuk, strzały oraz ramię z vibranium.
- Czyżby? - spytał Tony.
- Nam też podano serum super - żołnierza, mamy metalowe ramiona, program, który tworzy z nas maszyny do zabijania - podliczyła Ana. - Naprawdę, uważasz się, że jesteś dziwniejszy od nas? - spytała.
- Podrzucę Banner'a do bazy, pożyczysz pannę Hill? - zadał pytanie Fury, ubierając się.
- Jadę z tobą - rzekła młoda Barton.
- Jest twoja, tak czy owak - rzucił Stark.
- A co zamierzasz? - zapytał Kapitan.
- Sam nie wiem. Oby coś efektownego - odpowiedział i wyszedł.
- Trzymajcie się i uważajcie na siebie - powiedziała Hidden Hawk.
- Jak zawsze - rzekł Clint.
- Ostatnio skończyło się na tym, że cię składali tato - zauważyła Ana i wyszła na dwór. Przy aucie stali Fury i Bruce.
- Gotowi? - spytał Nick.
- Tak, tak - odpowiedzieli jednocześnie Hulk i Hidden Hawk.
- To jedziemy - oznajmił Nick. Wsiedli do auta i udali się w stronę Nowego Yorku.

*Jakiś czas później*

Stark wrócił z Oslo, Clint przyleciał z kołyską. Bez Nat. Ultron ją zabrał. Ana wiedziała, że mama sobie poradzi, ale i tak się o nią martwiła.
- Wiesz coś o Natashy? - spytał Bruce
- Na razie nic, ale żyje. Inaczej Ultron już by się przechwalał - odpwiedział Tony.
- Ani drgnie - powiedział Clint, schodząc z kołyski.
- Musimy wejść do programu, żeby otworzyć ją od środka - oznajmił Banner.
- Jest szansa, że Natasha prześle ci coś poza siecią, coś z krainy deszczowców - rzekł Tony do Barton'a.
- Spróbuję. Zajrzę tu i tam - odpowiedział Clint. - Okej, znajdę ją - dodał cicho, schodząc po schodach.
- Idę z tobą - Ana podniosła się z ziemi i poszła za ojcem.
Po kilku godzinach Clint i Ana odnaleźli Natashę. Oboje usłyszeli, że ktoś wszedł do pomieszczenia wyżej.
- Powiem to tylko raz - usłyszeli głos Kapitana.
- A mógłbyś w ogóle? - odparł Stark.
- Wyłączcie to - poweidział stanowczo Steve.
- Nie. Mowy nie ma - odpwiedział Tony.
- Nie wiecie, co robicie - upierał się Steve.
- A ty wiesz? Ciebie oszczędziła? - zapytał Banner.
- Rozumiem wasz gniew... - zaczęła Wanda, która przybyła z Kapitanem.
- Gniew mi dawno minął - powiedział twardo Banner. - Mógłbym cię udusić, nie zmieniając nawet koloru - dodał.
- Banner, to wszystko, co się wydarzyło... - zaczął Steve.
- To pikuś w porównaniu z tym, co może się wydarzyć! - przerwał Tony.
- Nie wiecie, co jest w środku! - podniosła głos Wanda.
- To nie jest prawda... - zaczął Stark.
Nagle po pomieszczeniu rozeszła się niebieska smuga. Kable od kołyski zostały odłączone przez Pietra, który trzymał jeden z nich i stał w innym miejscu niż sekundę temu.
- Nie, nie, mów dalej. Że co? - zapytał Maximoff. Ana była tak zapatrzona w scenę nad nimi, że nie zauważyła wyciąganej przez ojca broni. Rozległ się odgłos strzału. Przeszklona podłoga, na której stał chłopak, posypała się, a Pietro spadł piętro niżej.
- Pietro! - zawołała Wanda. Na dole Clint unieruchomił chłopaka.
- Co? Nie spodziewałeś się? - zapytał z cwanym uśmiechem Barton. Hidden Hawk nie zareagowała. Aparatura zaczęła piszczeć, a na monitorach wyświetlił się komunikat o krytycznym spadku energii.
- Przepinam zasilanie - rzekł Stark. Steve rzucił tarczą w kilka komputerów, z których posypały się iskry. Stark wezwał zbroję i strzałem z rękawicy, posłał blondyna na ziemię.
- No proszę, zdenerwuj mnie - Banner dopadł do Wandy i unieruchomił ją ramionami. Ana i Clint udali się na piętro. Stark odepchnął Steve'a, a Wanda Banner'a. Niespodziewanie do pomieszczenia wpadł Thor. Stanął na kołysce i uniósł w górę swój młot.
- Czekaj! - krzyknął Banner, ale syn Odyna skierował pioruny na kołyskę. Gdy Thor przestał, nastała chwila ciszy, a potem pokrywa kołyski eksplodowała. Wszyscy zobaczyli czerwonego mężczyznę, który wstawał z klęczek. Android rozejrzał się wokół, a gdy jego wzrok spoczął na Thorze, rzucił się na niego. Odinson odepchnął go, zmieniając jego trajektorię lotu. Zrobił to z taką siłą, że humanoid wybił szybę laboratorium i przeleciał przez salon. Zatrzymał się jednak nad ziemią, pół metra przed kolejną szybą i wpatrywał się w nocną panoramę Nowego Jorku. Wszyscy zebrali się w salonie i czekali na jego kolejny krok. Dopiero po chwili, obrócił się i lewitując w powietrzu, podleciał do bohaterów, stając na podłodze. Thor odłożył swój młot i podszedł w kierunku robota.
- Przepraszam... - odezwał się głosem J.A.R.V.I.S'a. Jego ciało pokryło się kombinezonem. - To było... dziwne. Dziękuję - zwrócił się do Thora. Przyjrzał mu się dokładnie, po czym z jego ramion wyrosła żółta peleryna.
- Thor, przyłożyłeś do tego rękę? - spytał Kapitan.
- Miałem wizję. Wielki wir wysysający nadzieję ze świata, a w środku to coś - wyjaśnił bóg, wskazując na kamień znajdujący się na czole J.A.R.V.I.S.'a.
- Co? Ten kryształ? - tym razem pytanie zadał Banner.
- Kamień umysłu - rzekł Thor. - Jeden z sześciu kamieni nieskończoności. Najpotężniejsze w kosmosie źródło niszczycielskiej siły - sprecyzował.
- To, czemu pomogłeś je... - zaczął Rogers.
- Bo Stark ma rację - przerwał Odinson.
- Uu... no faktycznie koniec świata - mruknął Bruce.
- Avengers nie pokonają Ultrona - oznajmił Thor.
- Nie beze mnie - dorzucił humanoid.
- A czemu ta twoja wizja ma głos J.A.R.V.I.S.'a? - zapytał Steve.
- Bo to J.A.R.V.I.S., tylko z nową matrycą. Następna wersja - rzekł zdezorientowany Tony.
- Potąd mam tych waszych nowości... - mruknął Clint.
- Sądzisz, że jestem dzieckiem Ultrona? - zapytał J.A.R.V.I.S Rogersa.
- A nie jesteś? - odbił pytanie Ameryka.
- Nie Ultronem, ani nie J.A.R.V.I.S.'em... Jestem... Ja jestem... - oznajmił, jakby zaskoczony odkryciem tego faktu.
- Zajrzałam ci w umysł i widziałam destrukcję - powiedziała Wanda.
- Zajrzyj znowu - odparł humanoid.
- Jej aprobata mało mnie obchodzi - rzekł Clint.
- Ich moce, nasze koszmary, Ultron. To wszystko dzieło kamienia umysłu, a to dopiero ułamek jego potęgi... Lecz po naszej stronie... - zaczął Thor.
- Na pewno? Jesteś po naszej stronie? - zapytał Steve.
- To nie jest takie proste - rzekł po chwili.
- Lepiej to wyprostuj i to szybko - rzucił Barton.
- Stoję po stronie życia, a Ultron nie. On chce jego końca - powiedział humanoid.
- Na co jeszcze czeka? - zapytał Stark.
- Na was - odpowiedział J.A.R.V.I.S.
- Gdzie? - zadał pytanie Kapitan.
- W Sokovii. Zabrał tam Natashę - powiedział Clint.
- A jeżeli się mylimy... - zaczął Bruce. - I jesteś stworzonym przez Ultrona potworem... - dokończył.
-To, co wtedy? - zadał pytanie J.A.R.V.I.S.
Atmosfera zagęściła się. Czerwony android rozejrzał się po naszych twarzach.
- Nie chcę walczyć z Ultronem. Jest niezwykły... i bardzo cierpi, ale ten ból może spopielić świat. Dlatego muszę go zniszczyć. Wszystko, co stworzył, każdy ślad, jaki zostawił w sieci. Musimy działać szybko i żadne z nas nie zrobi tego w pojedynkę. Może i jestem potworem. Gdybym był, nie wiedziałbym o tym. Jestem inny niż wy... i inny niż chcieliście. Szanse, abyście mi zaufali są nikłe, ale musimy ruszać - wyjaśnił android i podał Thor'owi jego młot. Odinson, spojrzał na młot, na J.A.R.V.I.S.' i ponownie na młot. Nastała chwila ciszy, po czym Thor odebrał swoją własność. Humanoid ruszył ku wyjściu,
- No... w drogę - powiedział Thor. Podszedł do Starka, poklepał go po ramieniu i rzucił "gratulacje", potem wyszedł za humanoidem.
- Trzy minuty. Bierzcie sprzęt - oznajmił Steve.
Wszyscy zaczęli się przygotowywać.

Hidden hawkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz