Rozdział 16

331 13 6
                                    

- Ej to jest dobre.
Powiedziała któregoś razu dziewczyna, gdy spróbowała śliwek. Rok już była u chłopaka. Oczywiście utrzymywała kontakt z Avengerami, do których dzwoniła prawie codziennie.
- To już wiesz, dlaczego to pamiętam, z poprzedniego życia - zaśmiał się Bucky.
- Ej, James.
- Tak?
- Dlaczego wtedy wyciągnąłeś z wody Steve'a?- spytała ostrożnie.
- Skądś go pamiętam... Zamglone wspomnienia...
Bucky i Ana kilka dni temu byli w muzeum. Widzieli historię Steve'a oraz jego przyjaciela, Jamesa Buchanana Barnesa.
Ana opowiedziała mu przed chwilą historię Rogersa po tym, jak wyciągnęli go z lodu.
- Czyli dalej walczy za to, co słuszne...
- Szuka cię... Chcę odnaleźć swojego przyjaciela.
- Nie znajdzie, ten Bucky sprzed wojny już nie żyje. Jest Zimowy Żołnierz - rzucił z niesmakiem James. Ana podeszła do niego i położyła mu ręce na ramionach.
- W tobie jest Bucky sprzed wojny. To, że przypominasz sobie przeszłość, świadczy o tym, że on nie zginął. Jest w tobie kod Zimowego Żołnierza. Gdybyś nie był zmuszony, nie zabijałbyś. I uczysz się jak żyć w XXI wieku. Każda z tych trzech osobowości to ty. To cię kształtuje. Nie pozbędziesz się wspomnień. Steve nie może liczyć, aby Bucky sprzed Hydry wrócił, bo to jest nierealne. Musi cię zaakceptować takim, jakim jesteś.
Ana mówiła powoli, patrząc w oczy sierżanta ze 107. James uśmiechnął się słabo, a następnie przytulił dziewczynę.
- Chciałbym... Chciałbym się nie chować. Ale to niemożliwe... - powiedział.
- Jest to możliwe - weszła mu w słowo.
- Jak? - spytał.
- Znajdźmy dowody. Taśmy, Czerwona Książka, akta. Wszystko, co pokazuje, co Hydra nam zrobiła. Wszytko, co dowodzi, że nie działaliśmy świadomie.
- Nawet jeśli, jeśli nas uniewinnią. Ludzie zawsze będą się nas bać - Barnes odwrócił wzrok w stronę okna.
- Tak, będą. Będą się nas bać. Będą nas nienawidzić. Ale MY będziemy wolni od zarzutów. Nie kontrolujemy ich strachu. Jedynie własny. Rozumiesz? - spytała. On jedynie pokiwał głową. - A teraz, choć na miasto, ponieważ kończą się śliwki - zaśmiała się, a Bucky zawtórował. Ubrali bluzy, czapki z daszkiem, rękawice. Wzięli potrzebne rzeczy i wyszli na targ. 
- Kupujemy śliwki i idziemy coś zjeść na mieście? - spytała. 
- Tak, może być pizza - odpwiedział. 
- Załatw owoce i przyjdź do pizzeri - rzuciła. Ana pocałowała Bucka w policzek i udała się w stronę restauracji. 
- Buna dimineata domnisoara (Dzień dobry panienko) - usłyszała głos sprzedawcy, stojącego za ladą. 
- Buna dimineata domnule (Dzień dobry panu) - powiedziała dziewczyna. Cieszyła się, że Barnes nauczył ją rumuńskiego.
- De ce ai nevoie? (Czego potrzebujesz?) - spytał. 
- Aș dori o pizza DOLCE VITA și apă (Poproszę pizzę DOLCE VITA i wodę) - poprosiła. 
- Vă rugăm să așteptați o jumătate de oră. Asta e toto? (Proszę zaczekać pół godziny. Czy to wszystko?) - zadał pytanie mężczyzna. 
- Da, asta e toto (Tak, to wszystko) - odpwiedziała, siadając przy jednym ze stolików. Po pięciu minutach przyszedł Bucky. Przywitał się z właścicielem pizzerii i usiadł naprzeciwko Hidden Hawk. 
- Masz? - spytała brunetka.
- Mam, mam - opwiedział, uśmiechając się. Zimowi Żołnierze rozmawiali, dopóki straszy pan, nie przyniósł im pizzy oraz wody. Podziękowali grzecznie i zabrali się za jedzenie.
- Smacznego - rzekła Ana, biorąc kęs.
- Wzajemnie - odpowiedział Bucky, również biorąc się za jedzenie.
- Pomyślałbyś kilka lat temu, że siedzisz sobie o tak normalnie i jesz pizzę? - spytała kobieta.
- Nie, ale jednak jest taka możliwość - zaśmiał się. Skończyli jeść i James zapłacił. Oboje wyszli z pizzerii, żegnając się ze sprzedawcą. 
- Mieszkanie? - spytała. 
- Tak, mieszkanie - odparł. Wracali wolnym krokiem do kamienicy, gdy Ukryty Sokół zauważyła, że jeden ze sklepikarzy dziwnie się im przygląda. Spojrzała na niego, a on opuścił sklepik. Pociągnęła Barnesa w tamtą stronę. Na ladzie leżała gazeta, którą wzięła w rękę. Napad na budynek ONZ. Zimowy Żołnierz podłożył bombę. Śmierć kilkunastu osób w tym króla T'Chaki. Córka agentów T.A.R.C.Z.Y. spojrzała na Bucky'ego ze strachem. Szybkim krokiem skierowali się do kamienicy. Przed wejściem na klatkę mężczyzna zatrzymał dziewczynę. 
- Idź na około. Jeśli będzie się coś działo, powiadom mnie - powiedział. 
- Ale... - zaczęła, chcąć z nim zostać. 
- Żadnego „ale" kochanie - złożył delikatny pocałunek na ustach Any - idź. 
Dziewczynie nie pozostało nic innego, niż udać się na schody przeciwpożarowe. Wyjęła zza paska nóż sprężynowy, z którym się nie rozstawała. Weszła na dach i obserwowała okolicę. 

Hidden hawkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz