Rozdział 6

664 29 0
                                    

W sobotę Ana leżał w łóżku i rozmyślała. Przypominała sobie chwilę, kiedy ponownie spotkała rodziców po porwaniu....

Siedemnastoletnia dziewczyna szła po bazie T.A.R.C.Z.Y. Według Hydry, która ją porwała dziewięć lat temu, była Duchem, czyli kolejnym projektem. Taki drugi model Zimowego Żołnierza i Czarnej Wdowy w jednym. Ana szła korytarzem, do biura Fury'ego. Była w tajnej bazie T.A.R.C.Z.Y. Miała na sobie kombinezon, bardzo podobny do kombinezonów T.A.R.C.Z.Y. Tylko z bliska można było zobaczyć różnicę. Niepostrzeżenie weszła do biura. Zobaczyła tam Nick'a, który wyglądał jak siedem nieszczęść, i swoich rodziców: Hawkeye'a i Czarną Wdowę. Jej maska obojętności złamała się i z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Nick, który jako jedyny nie stał do niej tyłem, podszedł i przytulił dziewczynę.
- Gdzieś ty była przez te dziewięć lat? - spytał jej szef, gdy się osunął od nastolatki. Ana uciekła wzrokiem na podłogę, a potem spojrzała na Nick'a, który stanął obok. Dopiero teraz rodzice mogli zobaczyć córkę. Clint był zdziwiony, ale szczęśliwy a Natasha wyglądała, jakby miała zaraz się rozpłakać.
- Przecież wiesz, że zostałam porwana przez Hydrę - odpowiedziała.
- Uciekłaś? - spytał szef.
- Tak, po ataku na Triskelion. Byłam szkolona na super żołnierza i agenta. Byłam poddana serum super - żołnierza. Projekt Duch, taka Czarna Wdowa i Zimowy Żołnierz w jednym - powiedziała nastolatka. Nick tylko pokiwał głową, a potem wyszedł. Rodzice od razu przytulili zaginioną córkę...

Dziewczyna, przypominając sobie te momenty, wiedziała, że nigdy nie chce wracać do tamtych chwil. Lecz brakowało jej Winter'a. Dziewczyna poznała Zimowego. Trenowali razem. Otworzyli się przed sobą. Tylko przy nim stawała się zagubioną dziewczynką, która chce wrócić do rodziców. On, dzięki niej przypominał sobie swoje wcześniejsze życie. W Hydrze była szkolona na agenta i mordercę. Tak, mordowała. Jej również wprowadzili program Zimowego Żołnierza i podali serum superżołnierza. Kilka słów i stawała się bezuczuciową maszyną do zabijania. Ale nie usprawiedliwia jej to. Po ataku na Triskelion uciekli oboje, ona i Bucky. Rozeszli się w dwie różne strony. Ona wracała do rodziny, a on ukrył się. Z początku był dla niej jak drugi ojciec. Po pewnym czasie dziewczyna zaczęła czuć do niego coś więcej. Mówiła mu o wszystkim. Pracowali razem, podczas rozwalania Triskelionu. Oboje byli wtedy pod wpływem programu. Wtedy też razem uciekli. Ostatnio udało jej się skontaktować z Bucky'm. Winter był zadowolony, że mógł usłyszeć dziewczynę.
Ana spojrzała na zegarek, który wskazywał 16.30. Trzeba się szykować na imprezę. Poszła do łazienki i wzięła szybki prysznic. Po wyjściu podeszła do szafy i wyciągnęła strój na dzisiejszy wieczór. Umalowała się i uczesała.

Wyszła z pokoju i poszła do sali, gdzie wszyscy się już bawili. Odnalazła wzrokiem swojego ojca, który rozmawiał z Helen. Jej mama rozmawiała z Marią. Dziewczyna porozmawiała chwilę z paroma osobami, a potem wzięła colę i stanęła w niewielkiej odległości od baru. Natasha podeszła do baru i zaczęła robić sobie drinka. Dziewczyna zauważyła zbliżającego się do agentki Bruce'a.
- Czemu taka fajna dziewczyna pracuje w takiej spelunie? - spytał.
- Drań złamał mi serce - rzekła Nat. Dziewczyna założyła, że jej mama miała na myśli kłótnię z ojcem. Mimo że poszło o błahostkę, to jednak z kilka dni się do siebie nie odzywali.
- Nie masz nosa do facetów - powiedział doktor.
- Nie jest taki zły, tylko trochę nerwus. Ale ma złote serce. Drugiego takiego nie ma na całym świecie. Wszyscy lubią wygrywać, a ten mój facet robi co może, aby walki uniknąć, bo wie, że wygra - rzekła Nat.
- Imponujące - Bruce uśmiechnął się oraz upił drinka.
- Jednocześnie straszny mrok.... Laski to kreci. To, co radzisz, raczej uciec z nim czy uciekać przed nim? - spytała.
- Z...z... Nim oczywiście.... Czy on cię...czy coś cię... a co on ci właściwe... zrobił złego? - doktor się jąkał.
- Tak naprawdę to nic, ale z takim to nie wiadomo - odpowiedziała i odeszła.
- Fajnie - powiedział Steve, który słyszał cześć rozmowy.
- Co... co fajnie? - spytał Banner.
- Ty i Romanoff - odrzekł Kapitan.
- Nie my nic nie... my tylko - znowu doktor zaczął się jąkać. "Czyżby moja mama się mu podobała?" pomyślała Hidden Hawk.
- Ej spokojnie, to przecież nie przestępstwo. Ona z reguły dość rzadko opuszcza gardę, a przy tobie się uspokaja - odpowiedział Steve. "Ta.... akurat" przeszło Anie przez myśl.
- Nie, Natasha tylko lubi flirtować - dziewczyna musiała przyznać doktorowi rację.
- Wiem kiedy flirtuje z doświadczenia. To nie było to - Rogers podszedł do Banner'a. Ameryce pewnie chodziło o wydarzenia, kiedy Nat mu pomagała i udawali parę. "Rozmowa z Bruce'm to był flirt" pomyślała Ana. - Proszę posłuchaj światowej sławy eksperta w dziedzinie zwlekania - nie zwlekaj. Należy wam się coś od życia - dodał i odszedł.
- Jak to z doświadczenia? - zastanowił się Banner. Dziewczyna się zaśmiała. Udała się do swojego pokoju, aby trochę odpocząć od zgiełku. Przebrała się w strój do ćwiczeń, wzięła kołczan, łuk i udała się na salę treningową. Po jakiejś godzinie ćwiczeń postanowiła wrócić na imprezę. Ku jej zadowoleniu goście się rozeszli i zostali tylko Avengers plus Cho, Maria i James aka War Machine. Bruce rozmawiał z Nat, a Helen przysypiała. Ana stanęła na szczycie schodów tak, że tylko Thor ją widział.
- Pewnie jakiś trik - powiedział Clint, obracając pałeczkę.
- O nie nic podobnego - zapewnił Odison.
- Ktokolwiek okaże się godzien moc młota posiądzie - przedrzeźniał Francis, wskazując Mjølner. - Bez jaj stary. Sztuczka jak nic - dodał normalnym głosem, śmiejąc się.
- To proszę nie krępuj się - powiedział Thor. Wszystkie rozmowy ucichły.
- Dawaj - rzekł Tony.
- Serio? - spytał.
- Jasne - zapewnił Thor
- No to już - rzekł tato, wstając z podłogi.
- No to będzie zabawa - powiedział Rhodes.
- Clint jesteś po przejściach. Nie łam się, jeśli nie starczy ci sił - rzekł Stark.
- Obserwowałem jak to robisz - Hawkeye podszedł do stolika, na którym leżał młot. Próbował go podnieść, ale nic się nie stało - Dalej nie wiem jak to robisz - zaśmiał się.
- Chcesz o tym porozmawiać? - spytał Anthony.
- Proszę. Pokaż ile jesteś wart - Clinton zrobił miejsce Iron Man'owi. Ten zdjął marynarkę.
- Ale będzie... Hmmm... Ooołł... - powiedziało kilka osób i się zaśmiało.
- Prawdziwy facet młotom się nie kłania - rzekł. Kolejne śmiechy i szepty. - Prawa fizyki. To co, podniosę i jestem królem Asgardu? - spytał Stark.
- Tak, tron jest twój - zapewnił Thor.
- To zamierzam przywrócić prawo pierwszej nocy - pociągnął za młot, ale nic się nie stało - Chwila moment - wyszedł. Gdy wrócił miał ze sobą rękawice swoją i War Machine. Spróbował sam z rękawicą - nic. Rhodes podszedł do niego i założył rękawice. Spróbowali razem, ale nic się nie działo.
- Ej, ciągniesz w ogóle? - spytał Rhodey
- Nie, wiesz? Pcham. - powiedział sarkastycznie Tony
- Nie rozśmieszaj mnie, dawaj - powiedział James.
- Dobra to już - rzekł Tony i obaj pociągnęli, ale nic się nie stało.
Potem Bruce spróbował. Miał nadzieję użyć siły Hulka, ale skończył, stojąc na środku, krzycząc oraz wymachując rękoma. Nie udało mu się podnieść młota. Po doktorze swoich sił spróbował Steve.
- Tylko żeby ci żyłka nie poszła - zaśmiał się Tony.
- No kapitanie - rzucił Clint. Mężczyzna poprawił podwinięte rękawy. Steve złapał oburącz za rękojeść i z całej siły pociągnął w górę. Młot drgnął, bo dało się słyszeć pisk stolika pod nim. Thor najwyraźniej również zdał sobie z tego sprawę, bo zbladł. Młot jednak nie poruszył się ponownie. "Jeśli Rogers go prawie podniósł to Winter nie miałby z tym chyba problemu" pomyślała dziewczyna. Rogers wrócił na swoje miejsce z uśmiechem i rękoma podniesionymi w górze, w geście poddania.
- Niestety - zaśmiał się nerwowo Thor. 
- Może któraś koleżanka, co? - zaproponował tata.
- To co? - spytał Stark. 
- Natasha - powiedział Bruce.
- O nie, nie. I tak nie wejdzie do torebki - odpowiedziała mama, upijając piwo.
- Nie obraź się wasza wysokość, ale to jakiś kant  - stwierdził Tony.
- Albo jesteś, do dupy - powiedział Clint, klepiąc go w ramię.
- Psze pana, a on się brzydko wyraża - rzekła Hill, wskazując na Clinta
- Wszystkim musiałeś wygadać? - spytał Steve, przybierając bezsilny wyraz twarzy.
- To chyba czujnik na linie papilarne, żeby osoba niepowołana nie narobiła nim bigosu jakbyś go zgubił po pijaku - powiedział Tony, nie zwracają uwagi na słowa Steve'a.
- Tak to bardzo, bardzo ciekawa teoria... - rzekł Thor podchodząc do młota - Ale ja mam prostszą - nie jesteście godni - powiedział i podrzucił młot.
Dało się słyszeć jęki i  śmiech osób przebywających w pomieszczeniu.
Thor odstawił młot i  spojrzał na dziewczynę u schodów, a potem przed siebie. 
- Próbujesz? - spytał Thor, a wszyscy spojrzeli się na niego dziwnie. Ana wzruszyła ramionami. - Czyżby córka Czarnej Wdowy i Hawkeye'a się cykała? - zadrwił.
- Co? - spytali jednocześnie Banner i Steve. War Machine jedynie spojrzał w stronę agentów. Hidden Hawk podeszła do Boga piorunów i pociągnęła za młot. Czuła, że drgnął.
- Nie tak łatwo  - powiedziała,  uśmiechając się - No co? Ja już tu jestem ze dwa dni - rzekła, widząc zdziwione miny Banner'a i Rogers'a. 

Hidden hawkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz