Rozdział 18

213 12 0
                                    

Czwórka superbohaterów czekała na Steve'a, Barnesa oraz Sama. Scott zasnął na tylnich siedzeniach. 
- Wy tak na poważnie? - spytał znienacka Clint.
- Ale że co? - odpowiedziała pytaniem jego córka.
- Ty i Barnes - sprecyzował.
- No tak - odpowiedziała. 
- Nie czepiam się, twój wybór. Po prostu pytam - rzucił. Dziewczyna tylko mruknęła. Obok nich stanęło niebieskie auto, może z lat 70., może z wcześniejszych. Ojciec dziewczyny i Wanda wyszli z busa.
- Cześć - przywitał się łucznik. 
- Nie powinienem cię wzywać, ale nie mam wyjścia - dziewczyna usłyszała głos Kapitana.
- Daj spokój. Dobrze mi to zrobi. Zresztą, chce spłacić dług - powiedział Clint.
- Dziękuję za pomoc - rzekł Steve.
- Dobrze czasem ruszyć zad - rzuciła Wanda.
- A gdzie nasz nowy rekrut? - spytał Rogers.
- Zwarty i gotowy. Tylko będziesz musiał dać mu kawy - odparł Clint i otworzył drzwi. W tym momencie Scott się obudził. Ana przestała słuchać ich wymiany zdań. Zajęła się przygotowywaniem strzał. Po chwili usłyszała komunikat po niemiecku i cicho jęknęła. 
- Rozkazali ewakuować lotnisko - przetłumaczył Bucky.
- Stark - rzucił Sam.
- Ruszamy - powiedział Steve. 
Ci, co musieli, zaczęli zakładać sprzęt.
- Będzie tam nowy król Wakandy - rzuciła dziewczyna. 
- Twierdzi, że Barnes zabił mu ojca - odparł Clint. 
- Nie to mnie martwi - odpwiedział. Obawiała się, jak zareaguje król. Wakanda jej pomogła, a teraz ona ma walczyć przeciw T'Challi. 
- Wszyscy gotowi? Wiedzą gdzie zająć pozycje? To idziemy - powiedział Kapitan. Wtedy dopiero łuczniczka wyszła z busa. 
- Cześć chłopcy - przywitała się. 
- Serio? Teraz jest was dwójka, znów? - spytał Sam.
- Fakt, pojawienie się Zimowych Żołnierzy nigdy nie kończyło się dobrze - rzuciła brunetka, delikatnie się uśmiechając. Miała delikatny dystans do tej sytuacji.
- Dobrze cię widzieć - powiedział Rogers.
- Was też - odparła Hidden Hawk.

Hidden hawkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz