1

2.8K 63 26
                                    

Cześć,
stwierdziłam, że skorzystam z okazji i wrzucę coś jeszcze. Mam jeszcze miesiąc do obrony, w sezonie ogórkowym mało pracy, więc mogę w pełni oddać się pisaniu opowiadań :D

Tym razem będzie to coś bardziej rozbudowanego, mam nadzieję, że przypadnie komuś do gustu :) 



-Camila, Camila! – usłyszałam krzyk przyjaciółki, która biegła wraz z jakąś uroczą brunetką. Od razu się zatrzymałam i spojrzałam na dwie kobiety. Ally od razu rzuciła się na moją szyję i mocno się przytuliła – Idziesz na psychologię? – od razu kiwnęłam głową. Mój wzrok spoczął na ślicznej twarzy nieznajomej. Od razu przykuwały uwagę jej cudowne zielone oczy. Nigdy nie wiedziałam takiego pięknego koloru, więc od razu w nim utonęłam.

-Wiedziałam – uśmiechnęła się szeroko blondynka – Camila, to Lauren. Zajmij się nią proszę i zaprowadź ją na zajęcia. Jest nowa i jeszcze nikogo nie zna.

-Cześć – teraz to ja uśmiechnęłam się szarmancko do nieznajomej. Miałam nadzieję, że od razu się jej przypodobam. Wyciągnęłam dłoń do kobiety, którą od szybko przyjęła – Z chęcią się Tobą zajmę – puściłam jej oczko, przez co na jej policzkach pojawił się lekki rumieniec.

-Dziękuję - jej piękne oczy koncentrowały się, na każdym elemencie mojej twarzy. Ostatecznie wylądowały na ustach. Od razu wykorzystałam to lekko przejeżdżając językiem po górnej wardze – Idziemy na zajęcia? – spytała, gdy jej wzrok w końcu się ode mnie oderwał.

-Pewnie – pożegnałam się z Ally i ruszyłam w stronę odpowiedniej części budynku.

W trakcie drogi dowiedziałam się, że Lauren przyjechała dopiero kilka dni temu, mieszkała w akademiku i musiała się przenieść z drugiego końca kraju, przez, jak to nazwała „sytuację życiową". Jako, że dopiero się poznałyśmy nie miałam zamiaru wnikać w jej życie i dopytywać. Gdy zajęłyśmy miejsca na końcu sali szybko wzięłam od niej numer telefonu. Nie miałam pojęcia jak często będę widywać tę piękną kobietę, ale pragnęłam mieć z nią jakikolwiek kontakt. Wiedziałam, że niektóre dziewczyny za szybko wpadały mi w oko, ale to nie moja wina, że były takie cudowne.



-Boże, ona tak zawsze? – jęknęła Lauren opierając się o moje ramię. Była bardzo odważna co niewątpliwie było mi na rękę.

Automatycznie zaczęłam lekko głaskać ją po ramieniu. Jej obecność była nad wyraz przyjemna. Gdy oparła się o mnie poczułam przyjemny kokosowy zapach jej szamponu. Od razu zaciągnęłam się nim mocniej. Ta kobieta miała coś takiego w sobie, że nie chciałam jej odpuścić.

-Zawsze – zaśmiałam się cicho – Spoko. Będę Ci jakoś poprawiać humor na zajęciach – gdy spojrzała na moją twarz i zobaczyła mój zbereźny uśmiech znowu na jej policzkach pojawiły się rumieńce – Może spotkamy się wieczorem?

-Niestety nie mam czasu – westchnęła zerkając na mnie z lekki uśmiechem – Ale napiszę do Ciebie jak będę mieć chwilę, ok?

Przez resztę zajęć Lauren leżała na ławce i przysypiała. Każda nasza rozmowa była bowiem obserwowana przez wykładowczynie, która praktycznie zabijała nas wzrokiem. Korzystając z okazji położyłam dłoń na plecach nowo poznanej dziewczyny i lekko drapała ją, przez co uśmiechała się szeroko.

I'm just curious, is it serious? - CAMINAH/CAMREN PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz