4

491 28 2
                                    

Chciałabym pochwalić się tym, że skończyłam licencjat... Jednak jak zwykle okazało się, że zamiast chwili odpoczynku muszę zapierdalać. Trzymajcie mnie. Miłego dnia <3

___________________________
Brakowało mi jej przez ponad dwa tygodnie. Nie miałam kiedy do niej wpaść z uwagi na święta, sylwestra oraz serię sprawdzianów, które pojawiły się zaraz po powrocie do szkoły. Przed przyjściem do ośrodka udałam się do sklepu i zakupiłam sporej wielkości maskotkę pingwina. Uznałam, że nawet jeśli nie dam go jej osobiście to poproszę lekarza, aby zostawił pluszaka w jej pokoju.

Niepewnie weszłam do ośrodka licząc na to, że moje marzenie będzie jak zwykle czekać w sali. Ku mojemu zdziwieniu siedziała nad książką, ale lekko się trzęsła. Po raz pierwszy rozglądała się po otoczeniu. Gdy tylko mnie zauważyła uśmiechnęła się szeroko. Od razu odpowiedziałam jej uśmiechem.

-Gdzie byłaś? – praktycznie rzuciła się na moją szyję i mocno się we mnie wtuliła – Tęskniłam mój aniele – moje serce zabiło jak głupie. Czyli widziała mnie, za każdym razem, po prostu się nie odzywała.

-Przepraszam Camila – szepnęłam do jej ucha mocno ją przytulając – Jestem już przy Tobie. Mam dla Ciebie prezent.

-Ty jesteś moim prezentem – wisiała na mojej szyi przez co musiałam położyć maskotkę i chwycić ją za uda. Podniosłam ją, aby było wygodniej się jej tulić. Na szczęście zabawka była na tyle duża, że po prostu stała obok naszych nóg.

Zamknęłam na chwilę oczy ciesząc się obecną chwilą. Mocno tuliłam jej małe ciałko. Camila cmoknęła mnie w czoło przez co otworzyłam oczy. Gdy jej wzrok spadł na zabawkę nagle zeskoczyła z moich ramion. Chwyciła maskotkę i mocno ją przytuliła. Jej oczy praktycznie zaświeciły się z radości. Jej ramiona stale obejmowały pluszaka, a ja cicho westchnęłam, ponieważ wolałam jak tuliła się do mnie. Po kilkudziesięciu sekundach usiadła na kanapie i przyciągnęła mnie do siebie. Ku mojemu zdziwieniu usiadła pomiędzy moimi nogami i wtuliła się w mój biust. Udami trzymała jednak nadal pingwina. Nadal mu zazdrościłam, chociaż moja pozycja była również bardzo przyjemna i wygodna. Gładziłam ją po placach i lekko całowałam ją w czoło. Uśmiechała się, gdy tylko zerkała w moje oczy.

-Jak masz na imię? – spytała bawiąc się kosmykiem moich włosów.

-Dinah Kochanie – lekko pogładziłam ją po policzku.

-Mów do mnie Karla. Nie chcę, żebyś mówiła do mnie jak każdy.

-Dobrze Karla – lekko zaciągnęłam „r" przez co szeroko się uśmiechnęła.

-Gdzie byłaś tak długo? Tęskniłam bardzo – wtulała się mocno w moje piersi – Myślałam, że mnie zostawiłaś.

-Nie zostawiam Cię Karla. Przepraszam, miałam dużo na głowie. Obiecuję, że więcej nie zostawię Cię na tak długo – ponownie cmoknęłam ją w czoło przez co się szeroko uśmiechnęła – Miałam w cholerę nauki.

-Ile masz lat? – sunęła swoją delikatną dłonią po moim policzku i dekolcie. Nieprzyzwoicie cieszył mnie jej dotyk.

-Prawie 19.

-Nie jestem dla Ciebie za młoda? – jej otwartość mnie kupowała. Ona już planowała nasze wspólne życie co było cholernie urocze, patrząc na to ile czekałam na naszą pierwszą rozmowę.

-Nie mam żadnego problemu z Twoim wiekiem – uśmiechnęłam się do niej słodko widząc jej zadowoloną minę.


Przytulała się do mnie mocno przez kilkadziesiąt minut. Była tak kochana i cudowna, że ciężko było mi jej odmówić. Po prostu cieszyłam się z jej obecności, w końcu miałam ją dla siebie, co było okropnie przyjemne. Wiedziałam, że po tym wszystkim musiałam napisać do Taylor i pochwalić się jej całą tą sytuacją.

-Witam Panie – stwierdził nagle lekarz Camili stając nad Nami – Widzę, że w końcu się Panie dogadały?

-Di przyniosła mi pluszaka! – uśmiechnęła się szeroko pokazując nową zdobycz. Skupiłam się na skrócie, którym obdarzyła mnie szatynka. Nikt nigdy mnie tak nie nazywał. Ludzie najwcześniej mówili do mnie DJ, choć Camila nie miła takiej możliwości. Nie miałam pojęcia jak mam na drugie imię, więc ciężko byłoby jej tak do mnie mówić.

-Super. Podziękowałaś jej? – lekarz kucnął przed nią, a ta spojrzała na mnie pytająco.

-Idealnie podziękowała – uśmiechnęłam się szeroko, a na policzkach mojego marzenia pojawił się niewielki rumieniec.

-Chcesz, żeby Dinah odwiedzała Cię częściej? – Camila od razu pokiwała głową – To jej to powiedz – zaśmiał się – Pamiętaj, że ona się wszystkiego nie domyśli.

-Ale już kupiła mi maskotkę! – praktycznie pisnęła ze szczęścia szatynka.

-Może i jest domyślna, ale nie przewidzi wszystkiego. Musisz jej mówić jak coś chcesz, ok? – ponownie pokiwała głową – Dobrze się dzisiaj czujesz? – stanowczo kiwała głową z szerokim uśmiechem – Dobra, w takim razie Was zostawiam piękne Panie.

-Marzyłaś o maskotce? – spytałam, gdy ponownie rozłożyła się na moich kolanach.

-Bardzo – uśmiechnęła się szeroko patrząc mi w oczy.

-O czym jeszcze marzysz?

-O Tobie – na moich policzkach pojawiły się gorące rumieńce – Zabierzesz mnie kiedyś na lody? – lekko pogłaskała mnie po policzku.

-Jak tylko pozwolą mi Cię stąd wyciągnąć to zabiorę Cię gdzie tylko chcesz – lekko cmoknęła mnie w czoło przez co uśmiechnęłam się do niej.


Kilka godzin spędziłyśmy stale się tuląc. Camila opowiadała mi o swojej nauce i wypytywała o to czym się interesuję. Jej zainteresowanie sięgnęło zenitu, gdy powiedziałam jej o filozofii. Sama nie widziałam czemu, ale wpadłam na głupi pomysł zdawania jej na maturze. Camila jednak uśmiechnęła się szeroko i dopytywała, o każdą najmniejszą pierdołę. Ostatecznie obiecałam jej, że na kolejną wizytę przyniosę jej kilka książek, aby mogła sama o wszystkim poczytać.

Jej poziom wchłaniania wiedzy był dla mnie niewyobrażalny. Gdy tylko coś przeczytała od razu miała to w pamięci. Potrafiła opowiadać o czymś, o czym ja już dawno zapomniałam, choć dobrze wiedziałam, że miałam to w szkole.

-Karla, wiesz, że muszę już iść? – wyszeptałam prosto do jej ucha. Była tak zmęczona przez ilość emocji, które przeżyła tego dnia, że co chwilę przysypiała na moich kolanach.

-Zostań ze mną.

-Nie mogę Kochanie – pogłaskałam ją po policzku.

Usiadła na moich kolanach i mocno się do mnie przytuliła. Wiedziałam, że nie chciała, aby wychodziła. Sama wolałabym zostać przy niej jak najdłużej. Kończył się jednak czas odwiedzin, a ja i tak spędziłam z nią już wystarczająco dużo czasu. Odczekałam jeszcze kilka minut, aż poczułam, że zasnęła. Lekarz zaprowadził mnie do jej pokoju, a ja delikatnie ułożyłam ją w łóżku. Miałam nadzieję, że się nie obudzi. Zaraz obok niej położyliśmy maskotkę, do której od razu się przytuliła. Ku mojemu zdziwieniu lekarz zostawił włączoną lampkę na biurku i otwarte drzwi. Szybko wytłumaczył mi, że inaczej spanikuje, gdy tylko się obudzi.

Korzystając z okazji napisałam jej krótką wiadomość, którą zostawiłam przy jej łóżku.

„Będę w poniedziałek, koło 14.

Twoja Di <3"

I'm just curious, is it serious? - CAMINAH/CAMREN PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz