Mimo tego, że Camila stawiała się jak mogła wyciągnęłam ją z łóżka. Ubrałam, pomalowałam, a następnie wyciągnęłam z domu. Widziałam, że potrzebuje czegoś na poprawę humoru. Po drodze kupiłam jej, więc kilka bananów i uroczą maskotkę, w kształcie jej ulubionego owocu. Dzięki temu, po raz pierwszy od dawna, na jej ustach pojawił się uśmiech. Cieszyło mnie to niezmiernie, ponieważ powoli wracała do życia. Ponad tydzień spędziłyśmy razem w domu. W trakcie Camila raz uciekała ode mnie, innym razem przywierała do moich ramion i nie chciała odstąpić mnie na krok.
-Camila, jak dobrze cię widzieć! – krzyknęła Ally podbiegając do nas i mocno się przytulając do mojej ukochanej – Już myślałam, że umarłaś. Nie dawałaś żadnego znaku życia.
-Przepraszam, mój telefon wyzionął ducha – westchnęła ze skrzywioną miną – Ale już jestem – sztucznie się uśmiechnęła skanując wzrokiem otoczenie. Miałam wrażenie, że sądzi, iż tego nie widzę – Byłam trochę chora, nie miałam sił wyjść z łóżka. Obiecuję jednak, że nie zarażam.
-Zależy czym – rzuciła nagle Lauren pojawiając się obok . Jako, że moja ukochana podskoczyła od razu mocniej ją przytuliłam – Jak się ostatni raz widziałyśmy wyglądałaś na zdrową, przynajmniej tak myślałam – perfidny uśmiech, który gościł na jej ustach był widoczny na kilometr.
-Była totalnie rozłożona, gdy wróciłam do domu. Nie była w stanie się nawet podnieść – spojrzałam na Lo z politowaniem. Mogła być spoko jako kumpela, ale nie mogła atakować Camili. Ona naprawdę nie potrafiła się bronić – Porozmawiamy? – zrzuciłam ku zdziwieniu mojej piękności.
-Ale Dinah... - spojrzała na mnie niepewnie. Widziałam jak boi się tej rozmowy. Ja jednak wiedziałam za dużo, nie musiała ukrywać, że coś je łączyło. Zastanawiałam się tylko jak. Miały ze sobą kontakt głównie telefoniczny, a Camila nigdy nie była fanką takich znajomości.
-Pewnie, żaden problem – sztuczny uśmiech zawitał na twarzy brunetki.
-Karla, przyjdę po ciebie po zajęciach. Jakby coś, jestem pod telefonem – tak jak zwykle cmoknęłam ją w czoło, a następnie udałam się z Lauren, na schody. Nie chciałam, aby Camila słyszała cokolwiek z tej rozmowy.
-Coś nie tak? – brunetka uniosła wymownie brew – Camila powiedziała ci, że dowiedziałam się o waszym związku? Zepsułam wam grę czy jak? Może jeszcze mi powiesz, że serio jest wariatką?
-Dalej nie wiem jak mogłaś tego nie połapać... – zdziwiłam się zerkając na nią – Mieszkamy razem, prawie wszędzie wychodzimy razem, bzykamy się – poprawiłam swoje włosy. Wszyscy dobrze wiedzieli, że jestem z Camilą. Nie miałam pojęcia, że ta wrodzona inteligencja nie połapała faktów.
-Sorry, żadna z was nie mówiła mi o tym, że się bzykacie – westchnęła zerkając na mnie – Czego ode mnie chcesz?
-Po pierwsze, Camila naprawdę jest chora. Nie możesz o tym nikomu powiedzieć... Jeśli to zrobisz załamie się jeszcze bardziej niż przez ostatnie dni - westchnęłam smutno - Przez lata starała się to ukrywać, nawet Ally nie wie.
-Myślisz, że zależy mi na tym, aby ona czuła się dobrze? Twoja mała suka podrywała mnie przez ostatnie tygodnie, myślałam, że coś z tego będzie, pocieszałam ją jak miała złe humorki, planowałam nawet zaprosić ją na randkę, a tutaj nagle się dowiedziałam, że od lat jest w związku. I to z laską, którą znam - uniosła wymownie brew - Nie mam zamiaru być dla niej miła, a ty jesteś głupia, że pozwalasz jej na takie akcje.
-Podoba Ci się Camila? – przerwałam jej nic niewnoszący monolog. Od razu kiwnęła głową jednocześnie kręcąc oczami – Prześpij się z nią – rzuciłam po kilkudziesięciu sekundowej przerwie.
CZYTASZ
I'm just curious, is it serious? - CAMINAH/CAMREN PL
FanfictionCamila od lat nie może poradzić sobie z własną głową. Jej jedynym oparciem jest Dinah, która trwa przy Niej od lat. Co się jednak stanie, gdy na drodze dziewczyn stanie Lauren? Nowa znajoma ze studiów może namieszać bardziej niż ktokolwiek by się sp...