Nowy początek - 1

791 31 15
                                    

Cześć wszystkim, którzy tutaj trafili. Chciałabym pokazać Wam jak Camila sobie radziła na przestrzeni lat. Ta część opierać się będzie głównie na różnych wspominaniach DJ. Zobaczymy ich pierwsze spotkanie, pocałunki, wyjazdy, spotkanie z Lauren i wyjaśnienie całej dziwnej relacji między Camilą i Lolo. Miłego dnia wszystkim, którzy to przeczytają <3

___________________________________________

Drugiego września dowiedziałam się, że jedna z moich najbliższych kumpeli wylądowała w ośrodku dla psychicznie chorych. Od miesięcy wiedziałam, że ma problem ze swoją wagą. Nie myślałam jednak, że było to na, aż tak złym poziomie. Podobno w lipcu zabrali ją do szpitala, gdzie rozpoczęli leczenie anoreksji. Przerażało mnie to, że nie wiedziałam nic przez tyle miesięcy. Gdybym dostała jakąkolwiek informację chętnie bym ją odwiedziła. Taylor bała się jednak reakcji innych. Skorzystałam z okazji i zaraz po zajęciach wybrałam się do wskazanego przez wychowawczynie ośrodka. Chciałam zobaczyć się z kumpelą i pokazać jej, że może na mnie liczyć.

W okolicach 15 dostałam się do szpitala i odnalazłam swoją znajomą. Od razu rzuciła się na moją szyję i mocno mnie przytuliła. Nie miałam pojęcia jak niby jej pomagają. Była jeszcze chudsza niż przed wakacjami. Spojrzałam na nią smutno przez co głośno westchnęła.

-Tęskniłam za odwiedzinami – stwierdziła siadając na kanapie w ogólnodostępnym pokoju. Nie mogłam wejść do jej sali, jedynie tutaj mogłam spędzać z nią czas. Dostałam dokładne wytyczne przed wejściem, a dodatkowo doświadczyłam przeszukiwania moich rzeczy, abym nie wniosła żadnych substancji psychoaktywnych bądź niebezpiecznych dla znajdujących się w ośrodku ludzi.

-Czemu nie dałaś znaku wcześniej? Wiesz, że w każdej chwili bym przyszła. Daleko do Ciebie nie mam – uśmiechnęłam się lekko gładząc ją po jej wychudzonej dłoni – Jak się czujesz? Co dokładnie tutaj robisz?

-Rodzice już nie mieli do mnie sił. Nie byłam w stanie nic jeść. Mdlałam. Ogólnie to było ciężko – przesunęła długimi palcami po swoich platynowych włosach – Słuchaj. Nie chciałam, abyś widziała mnie w takim stanie.

-Tay, byłyśmy razem przez rok. Nie musisz się przede mną ukrywać – niewiele myśląc chwyciłam ja w talii i mocno do siebie przytuliłam. Mimo tego, że zakończyłyśmy nasz związek ponad trzy lata temu ciągle się przyjaźniłyśmy. Rozstałyśmy się w ogromnym spokoju. Po prostu do siebie nie pasowałyśmy, nie w tym aspekcie.

-Dinah, chciałabym móc być normalna – westchnęła opierając się o mojej ramiona. Pozwoliła gładzić się po włosach. Lekko cmoknęłam ją w czoło.

Taylor leżała w moich ramionach nie zwracając uwagę na wszystkich wokół. Opowiadała mi jak sobie radzi. Byłam z niej dumna mimo wszystko dawała sobie radę. Miałam nadzieję, że jak najszybciej ją wypuszczą. Tęskniła za szkoła i swoimi rodzicami. Niestety nie odwiedzali jej odkąd trafiała do ośrodka.

Po trzydziestu minutach do pokoju weszła niewielka szatynka, która powolnym krokiem doszła do fotela. Zajęła w nim miejsce i zwinęła się w kulkę. Przyglądałam się jej z zaciekawieniem wyrzucając słowa Taylor z głowy. Piękne brązowe oczy nieznajomej i jej zgrabny nosek przyciągały moją uwagę. Miałam wrażenie, że moje serce zabiło znacznie szybciej chociaż dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała. Mijały minuty, a ja nadal nie mogłam spuścić z niej wzroku. Śledziłam, każdy jej niewielki ruch, próbując cokolwiek wyczytać z jej zachowania. Stale jednak siedziała wpatrzona w książkę od historii. Zbadałam wzrokiem okładkę i od razu połączyłam fakty. Dziewczyna przerabiała materiał dla pierwszej klasy liceum. Taylor zdążyła wspomnieć coś o zdalnym nauczaniu. Podobno jeśli ktoś sobie dobrze radził mógł stale się uczyć. Co tydzień mieli testy dzięki, którym zdobywali oceny, a co za tym idzie, mogli kontynuować swoją edukację.

-DJ, słuchasz mnie? – wyrwała mnie z rozmyślań blondynka. Znała mnie za dobrze. Od razu zauważyła na kim skupiłam wzrok. Uniosła wymownie brew po czym szybko wstała z kanapy i chwyciła mnie za dłoń.

-Co Ty robisz cholero? – zaśmiałam się, gdy przeciągnęła mnie na drugi koniec ogromnego pokoju.

-Camila wpadła Ci w oko? – usiadła na parapecie. Z tej perspektywy miałyśmy piękny widok na rozłożoną w fotelu szatynkę. Moje serce cieszyło się jeszcze bardziej – Nie zaruchasz Kochanie. Ma 15 lat i jest tutaj najdłużej z Nas wszystkich.

-Od jak dawna?

-5 lat– westchnęła Tay – Ciężko z nią porozmawiać. Cierpi na schizofrenię. Nic więcej nie wiem – wzruszyła ramionami blondynka – Ale zgadzam się z Tobą, każdy się za nią ślini.

-Czym się objawia?

-Nie wiem. Rzadko się odzywa. Czasami ma nagłe wybuchy. Potrafi śmiać się, płakać bądź krzyczeć. Zauważyłam, że boi się nagłych odgłosów czy też dotyku. Zawsze unika innych jak tylko może – westchnęła Tay – Podobno zmuszają ją, aby do Nas wychodziła.

-Nikt jej nie odwiedza? – blondynka pokręciła głową – Przez 5 lat nikt u niej nie był? – mój głos praktycznie się załamał. Przez dłuższą chwilę milczałyśmy. Taylor w spokoju pozwoliła mi na obserwacje ślicznej dziewczyny.


-DJ, słuchaj. Moi rodzice prawdopodobnie zabiorą mnie stąd w najbliższym czasie. Dlatego powiedziałam wychowawczyni, aby dała Ci znać – westchnęła po kilku minutowej przerwie – Przeprowadzają się. Załatwią mi inny ośrodek.

-Tay, nie możesz mi tak zniknąć... - objęłam ją ramieniem.

-DJ, Kochanie, poproszę Ich, aby dali Ci mój adres, ok? Nikt z Nas nie ma tutaj telefonów. Wyślesz mi co jakiś czas list? – kiwnęłam głową – Jak tylko wydostanę się w końcu na wolność obiecuję, że będę do Ciebie dzwonić kiedy tylko się da – zaśmiała się wtulając się w moje ramie.

Spędziłam kolejne dwie godziny gadając z nią o wszystkim i o niczym. Zauważyłam, że jej humor poprawiał się, z każdą minutą mojego siedzenia. Mogła w końcu oderwać się od problemów, a ja mogłam zanudzić ją moim życiem. Mój wzrok jednak stale błądził po ciele pięknej szatynki, która nawet na sekundę nie oderwała wzroku od swojej książki. 

I'm just curious, is it serious? - CAMINAH/CAMREN PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz