27

441 32 2
                                    

Ludzie! Co tutaj się wydarzyło/odjebało (niepotrzebne skreślić), pierwsze miejsce #gxg to dla mnie sukces i radość, którą żywię się od tygodni, ale drugie miejsce #camren i pierwsze miejsce #fifthharmony, to oh my lesbian Jesus... Nie wierzę. 

Dobra, to teraz przedostatni rozdział

_______________________________


Mijały kolejne dwa lata, a co za tym idzie zbliżała się nasza dziesiąta rocznica. Nie wierzyłam, że to wszystko tak szybko zleciało. Nadal mieszkałyśmy przy uniwersytecie. Chociaż palowałyśmy wrócić do rodzinnego miasta udało mi się znaleźć pracę na uczelni, a co za tym idzie, uznałyśmy, że poczekamy z przeprowadzką jeszcze kilka lat. Może z wykładów nie miałam ogromnej sumy, ale robiłam coś co zawsze chciałam. Sama Camila również udała się do pracy. Jako behawiorystka była znacznie spokojniejsza. Ogrom czasu poświęcała zwierzętom przez co skupiała się na problemach innych. Wiedziałam, że nadal utrzymuje kontakt z laskami ze studiów, ale przestało mi to przeszkadzać. Po akcji z Lauren robiłam wszystko, aby odpokutować swoje winy. Uznałam, że dobrze będzie w końcu dać się im poznać i nie skreślać na starcie. Wcześniej widziałam je tylko kilka razy i zawsze były okropnie pijane. Dzięki paru wypadom na kawę i drinka sama się do nich przekonałam, a ostatecznie wychodziłam z nimi na imprezy. Okazały się świetnymi dziewczynami, z którymi mogłam w spokoju porozmawiać. Szybko zauważyłam, że Karla czuła się przy nich idealnie. Może i nie rozmawiały o problemach, ale dzięki nim czuła się swobodnie, a co za tym idzie cieszyła się z życia. 

Kontakt Mani z Camilą również się poprawił. Odkąd szatynka skończyła studia, poszła do pracy i zaczęła zajmować się domem, była jak kompletnie inną osobą. Dbała, o każdy aspekt naszego życia. Wymyślała wspólne wypady, wybierała się ze mną do rodziny, tworzyła coraz to odważniejsze plany na przyszłość. Zdziwiła mnie ta wersja mojej kobiety, ale cholernie mi to pasowało. Chyba obie starałyśmy się naprawić wszystko co zepsułyśmy i nie dać tej drugiej powodów do zmartwień. 


Camila nigdy więcej nie wspominała o Lauren, a ja nie chciałam drążyć tematu. Nie płakała po niej ani razu, a przynajmniej nie na moich oczach. Miałam nadzieje, że po prostu o niej zapomniała. Liczyłam, że nie ukrywałaby przede mną, gdyby nadal o niej myślała. Dla mnie było pięknie, a Camila nigdy mi nie pokazała, że czuła to wszystko inaczej. Zresztą nigdy nie przyznała się do tego, że naprawdę coś do niej czuła. Była to jednak jedyna zdrada, o której oficjalnie wiedziałam, a przynajmniej ta, w której wiedziałam kto się zabawiał z moją ukochaną... Starałam się jednak o tym zapomnieć, a na pewno nie chciałam jej tego kiedykolwiek wypominać. Wystarczająco mocno przeżyła to co mówiła Lauren, a ja nie mogłam dodatkowo jej niszczyć. Już nie...

Lauren jednak nie była tak kochana i uprzejma. Nie starczył jej jeden raz z Camilą, a dodatkowo zniszczenie jej tak, że przez kilka dni nie odzywała się ani słowem. Widziałam to po niej, po prostu zamknęła się w sobie i unikała mnie jak tylko się dało. Gdy w końcu dała radę się odezwać ciągle wmawiała mi, że nie jest dla mnie. Tygodniami zajęło mi przekonywanie jej, że kocham ją najbardziej na świecie i ta zdrada z Lauren naprawdę nic nie znaczyła. Lo kilka dni po całym zajściu zadzwoniła do mnie po raz pierwszy. Twierdziła, że powie Camili o wszystkim, a ja wiedziałam, że nie mogę na to pozwolić. Karla by mi tego nie wybaczyła, nie było na to szans... Nie miałam zamiaru dyskutować z Lauren, przystałam na wszelkie jej warunki chociaż Mani upierała się, że jak na to pozwolę to będzie wymagać tylko więcej. W ten sposób straciłam sporo pieniędzy na zachcianki Jauregui. Na początku zrobiła sobie ze mnie dilera, który podrzucał jej trawkę, gdy tylko chciała. Czasami byłam prywatnym szoferem, a innym razem pożyczałam jej pieniądze na rachunki. Nie trwało to długo, ale było okropnie męczące i podejrzane. Widziałam jak Camilia zerkała na mnie zawsze, gdy nagle musiałam wyjść z domu w  środku nocy. Mani zawsze mnie chroniła, a ja coraz bardziej żałowałam, że w to weszłam... Ostatecznie ubłagałam Lauren, żeby wyjechała z miasta. Nie chciałam nawet myśleć o tym ile to mnie kosztowało, wydałam na nią praktycznie wszelkie oszczędności jakie miałam. Na moje szczęście, od razu po akcji z Camilą rzuciła studia. Podobno miała jakieś problemy rodzinne, według mnie po prostu chciała się zabawić, aż do końca roku akademickiego. Patrząc na to ile ciągnęła ode mnie alkoholu i trawy...ciężko byłoby się jej skupić na nauce. 


Zdziwiłam się, gdy Camila zaplanowała wspólny wypad w nasze rodzinne strony. Spędziłyśmy kilka dni z rodziną, która po dziesięciu latach nauczyła się już w pełni akceptować mojego Skarba. W dniu naszej rocznicy zaciągnęła nas na spacer. Nie podobało mi się to. Pogoda nie była najlepsza, a dodatkowo zapowiadało się na deszcz. Camila jednak uparła się na wyjście, a ja nigdy nie potrafiłam jej odmówić. Gdybym to zrobiła byłaby smutna, a ostatecznie pewnie płakałaby przez kilka dni.


Spojrzałam na nią zdziwiona, gdy czekała w kuchni, rozmawiając z moją matką. Miała na sobie czarną, obcisła sukienkę i mocarne obcasy. Wyglądała zjawiskowo. Gdy na mnie spojrzała zauważyłam, że ma mocny makijaż, a jej loki pięknie spływały wokół twarzy.

-Idziemy? – spytała wyrywając mnie z rozmyślań. Jako, że nie powiedziała mi jak mam się ubrać miałam na sobie długą, zwiewną czerwoną sukienkę. Wyglądałam o wiele mniej elegancko niż ona.

-Może jednak powinnam się przebrać?

-Nie. Idealnie jak zwykle – uśmiechnęła się do mnie szeroko, a mi praktycznie zmiękły nogi. Nie miałam pojęcia jak po tylu latach nadal mogła tak na mnie działać – Tylko czas na jeden dodatek – zaśmiała się wyciągając czarną chustę – Pomoże mi pani?

-Mamo, nie bądź przeciwko mnie – wybuchnęłam śmiechem, gdy próbowałam im uciec. Obie były jednak bardzo sprytne. Camila mocno chwyciła mnie w talii, a moja matka, po prostu zakręciła mi chustę wokół oczu. Wiedziałam, że potem zrobię jej o to aferę, ale ostatecznie nie chciałam się kłócić. Skoro Karla miała jakiś plan to nie mogłam tego psuć. 

-Uważajcie na deszcz! – krzyknęła mama, gdy wychodziłyśmy z domu.


Szłyśmy prosto prawie dwadzieścia minut. Nie miałam pojęcia dokąd zabiera mnie Camila co działało na mnie niewątpliwie przerażająco jak i podniecająco. Poczułam jak ziemia pod moimi nogami robi się coraz miększa co nie było miłe. Miałam wrażenie, że całe buty będę mieć w błocie.

-Okej Aniele, czas ściągnąć opaskę – stwierdziła powoli rozwiązując mi oczy. Ku mojemu zdziwieniu znajdowałyśmy się na placu zabaw, na którym Camila spytała czy będę jej dziewczyną. Tym razem nie było nikogo w okolicy, pogoda nie sprzyjała zabawom – Słuchaj, dziesięć lat temu spytałam czy będziesz moja – odwróciłam się szybko, ponieważ stała za moimi plecami. Zerknęłam głęboko w oczy ślicznotki, błyszczały z radości przez co szeroko się uśmiechnęłam – Nie zmieniłam zdania. Mimo tego co się wydarzyło w naszym życiu. Raz było dobrze, raz źle. Wiem, że wiele rzeczy zjebałam... Staram się to naprawić, codziennie chcę być dla ciebie coraz lepsza – spojrzała w moje oczy – Di, spytam cię jeszcze raz. Będziesz moja? – niepewnie patrzyła w moje oczy. Znowu badała mnie spojrzeniem.

-Jestem twoja Karla i zawsze będę – zaśmiałam się cicho powtarzając obietnicę sprzed lat. Wiedziałam, że miałam rację mówiąc to dziesięć lat temu. Zawsze już będę obok niej.

-Czyli mogę powiedzieć innym, że będziesz moją żoną? – moje oczy otworzyły się szeroko, a ja nie mogłam w to uwierzyć. Camila wysunęła z kieszeni płaszcza pudełko i sprawnie je otworzyła. Gdy zobaczyłam pierścionek miałam wrażenie, że opadła mi szczęka – Nie musisz się zgadzać, jeśli nie chcesz – brwi Camili uniosły się bardzo pytająco. Dopiero wtedy zrozumiałam, że za długo milczałam.

-Oczywiście, że chcę - po moich policzkach polały się łzy. Camila uśmiechnęła się szeroko i powoli wsunęła pierścionek na mój palec. Wiedziała jak uwielbiam błyskotki dlatego postawiła na ogromny kamień, który cholernie mi się podobał – Boże Karla – mocno ją przytuliłam – Nie sądziłam, że tego chcesz.

-Przecież od dziesięciu lat ci powtarzam, że będziesz moją żoną – zaśmiała się namiętnie wpijając się w moje wargi.

Wracając do domu zahaczyłyśmy o kawiarnię, w której byłyśmy na pierwszej randce. Camila zamówiła dla nas dwie kawy oraz kawałek wspaniałej szarotki, którą zjadłam ze smakiem. Dopiero po kilku godzinach wróciłyśmy do domu. Obie zdziwiłyśmy się, gdy na miejscu zastałyśmy imprezę zorganizowaną na naszą część. Oprócz mojej rodziny pojawiły się tam nasze przyjaciółki. Okazało się, że Mani uznała, że na pewno się zgodzę, więc postanowili od razu to uczcić. Zdziwiłam się, że Mani i Ally o wszystkim wiedziały. Camila chciała jednak, aby było idealnie, więc pomogły jej wszystko zaplanować. W szoku byłam jednak dopiero, gdy mama powiedziała mi, że szatynka zadzwoniła do niej i poprosiła ją o wspólne wybranie mojego pierścionka. Po raz pierwszy to ja myślałam, że zwariuję, tyle, że ze szczęścia.

I'm just curious, is it serious? - CAMINAH/CAMREN PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz