7

440 30 4
                                    

Mijały tygodnie, a my byłyśmy tylko coraz bliżej. Wraz z nastaniem kwietnia miałam coraz mniej czasu, ale i tak spędzałam go wiecznie z Camilą. Nie miałam pojęcia jak pójdzie mi matura, ale szatynka nie miałam problemu z tym, że uczyłam się u jej boku. Wręcz przeciwnie. Często mnie przepytywała bądź wypytywała o szczegóły w najdziwniejszych momentach, np. gdy łasiła się do mnie nagle potrafiła spytać o wzory skróconego mnożenia.


-Jesteś najlepsza! – krzyknęła schodząc z huśtawki. Ulżyło mi, bo praktycznie odpadły mi ręce. Jako, że było ciepło mogłam w końcu zabrać ją na plac zabaw.

-Dla Ciebie staram się jak mogę – uśmiechałam się szeroko widząc jej reakcję. Była przeszczęśliwa. Moje serce cieszyło się, gdy widziało jej cudowny uśmiech.

Zdziwiłam się, gdy nagle skoczyła na mnie i przyległa do ust. Ten pocałunek nie był delikatny. Jej wargi wpiły się w moje tak, jakby nie marzyły w życiu o niczym innym. Od razu objęłam ją w talii i mocno do siebie przycisnęłam. Nie interesowało mnie to, że byłyśmy w parku, w którym bawiły się dzieci. Najważniejsze były słodkie usta mojej piękności. Pogłębiała pocałunek, z każdą sekundą. Jej język lekko napierał na moje wargi, więc grzecznie wpuściłam go do środka. Nie toczyłam z nim walki. Pierwszy raz w życiu miałam wrażenie, że podczas pocałunku mój język pragnie tańczyć z czyimś językiem, a nie go dominować.

-Bądź moja – wyszeptała niepewnie Camila zerkając w moje oczy. Widziałam jak bada mnie spojrzeniem. Bała się. Szczelniej przytuliłam ją do siebie, aby nie mogła się wyswobodzić.

-Jestem Twoja Karla, zawsze będę – może nie powinnam składać jej takich obietnic, ale byłam pewna, że zawsze już będę obok niej.

-Mogę powiedzieć innym, że jesteś moją dziewczyną? – tym razem na jej ustach gościł już szeroki uśmiech. Nie mogłam jej odmówić. Nie musiała wiedzieć, że oficjalnie byłam z kimś innym.

Nigdy nie rozmawiałam z Nią o tym, że mam faceta. W ogóle nie rozmawiałyśmy o mojej orientacji. Camila z góry założyła, że jestem lesbijką, a ja nie miałam ochoty jej wyprowadzać z błędu. Wiedziałam, że z tą myślą czyje się pewniej. Miałam nadzieje, że nigdy nie pozna Liama i będziemy mogły uniknąć tego tematu.

-Oczywiście Karla – chwyciłam ją za uda i podniosłam, aby móc spojrzeć w jej piękne brązowe oczy – Możesz się mną pochwalić komu tylko zechcesz – pragnęłam ponownie ją pocałować, ale nie chciałam jej wystraszyć. Lekko otarłam się czubkiem nosa o jej słodki nosek. Zrozumiała to idealnie i przywarła do moich warg.


Miałam nadzieję, że od tamtego momentu wszystko będzie już tylko lepiej. Dużo ryzykowałam wiążąc się z Camilą jednak wiedziałam, że moje serce należy do niej. Czułam to. To jak była inna wcale mi nie przeszkadzało. Zmieniała się, z każdym dniem, z każdą Naszą rozmową widziałam w niej coraz zdrowszego człowieka.

-Nie chcę iść dzisiaj na lody – stwierdziła nagle wyrywając mnie z rozmyślań. Od kilkunastu minut siedziałyśmy na ławce, a mój Skarb wtulał się w ramie i stale gładził mnie po udach.

-Chcesz już wracać? – spojrzałam na nią zdziwiona. Uwielbiała spędzać czas poza ośrodkiem. Poza nim od razu była spokojniejsza i szczęśliwsza. Wiedziałam jednak, że nie ma jak z niego wyjść. Powrót do rodziny wykończyłby ją jeszcze bardziej.

-Nie – wsunęła się na moje uda i zerknęła mi głęboko w oczu – Zabierz mnie na drinka – na jej ustach pojawił się bardzo zadziorny uśmiech i już wiedziałam, że ciężko będzie mi odmówić.

I'm just curious, is it serious? - CAMINAH/CAMREN PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz