12

378 25 7
                                    

Budziki nie mogły mnie dzisiaj obudzić przez dwie godziny... Może rozdział pobudzi moje dzisiejsze chęci do pracy xD Miłego dnia <3

____________________________

-Na pewno nic nie wiedzą? A jeśli się wygłupię i zrobię coś nie tak? A jeśli Mani znowu nazwie mnie wariatką? – Camila wisiała na moich plecach, gdy próbowałam robić przekąski. Wiedziałam, że jest zestresowana, dlatego pozwoliłam jej na to zbliżenie. Choć krojenie warzyw jedną ręką nie było czymś co dało opanować się w ciągu kilku sekund.

-Karla, nic nie wiedzą i się nie dowiedzą skoro tego nie chcesz. Słuchaj, dawno nic złego się nie działo. Dziewczyny się naprawdę miłe, a Mani się nie przejmuj. Mnie nazywa suką, a chyba z psa nic nie mam – zaśmiałam się poprawiając jej pozycję na moich plecach. Uwielbiała jak ją noszę, ale coraz częściej pękał mi od tego kręgosłup. Nie chciałam jej tego mówić, niepotrzebnie uznałaby to za powód do smutku.

-Z psa powiadasz... - chwyciła zębami moje ucho na co cicho sapnęłam.

-Przerabiałyśmy już rozmowę o pozycji na pieska, nie teraz – zaśmiałam się głośno.

-Czy wy możecie się w końcu wyruchać, abym nie musiała słuchać o seksie? – spytała Mani wchodząc do kuchni.

-Wtedy będziesz słuchać o naszym seksie – rzuciłam zerkając na przyjaciółkę – Słuchaj, pomożesz mi?

-Wyruchać Camilę? Pewnie – nim się zorientowałam Mani chwyciła szatynkę i ściągnęła ją z moich pleców. Podrzuciła ją w swoich ramionach tak, aby chwycić ją pod kolanami i ramionami – Co myślisz Maleńka?

-Zostaw moją dziewczynę – warknęłam zerkając na śmiejące się kobiety. Uwielbiały mnie tak drażnić – Kończ żarcie, bo zaraz pożałujesz.

Camila zeskoczyła z ramion Mani i ponownie wbiła się w moje. Bała się, ten dziań to dla niej ciągły stres. Czarnoskóra bardzo dobrze to widziała, więc bez słowa ruszyła do przygotowywania jedzenia.

-Chodź Karla, ogarniesz ze mną drinki.

-Nie popijajcie przed przyjściem dziewczyn! – krzyknęła Normani, gdy wyszłyśmy z kuchni.



Moje szczęście, było bardzo zadowolone, gdy mogło zająć się alkoholem. Przy okazji uwielbiało kreatywne prace, podczas których musiała się skupić. Przygotowywane przez nią drinki były idealnie odmierzone i mieszane odpowiedni czas. Byłam z niej dumna, gdy angażowała się w coś tak doszczętnie.

-Cześć! – krzyknęły całą trójką wbijając się do mieszkania Normani. Widziałam jak Camila automatycznie cała się spięła.

Aby nie dodawać jej stresu mocno chwyciłam ją pod ramię i zabrałam do korytarza. Wiedziałam, że czekanie na ich przyjście do salonu tylko ją dobije. Dziewczyny zobaczyły ją i od razu szeroko się uśmiechnęły.

-Wiedziałam, że jest śliczna, ale, że aż tak? – rzuciła Elise ściągając kurtkę.

-To Elise, Natasha i Ally – wskazałam, na każdą kobietę po kolei – Dziewczyny, moja szczęście Camila. Mój Skarb zrobił dla Was sporo drinków, więc zapraszamy – uśmiechnęłam się szeroko.

Poczułam jak dłoń szatynki zaciska się na mojej szlufce. Wiedziałam, że będzie dobrze. Musiała po prostu przyzwyczaić się do sytuacji.


Po ponad godzinie całe moje zmartwienie zniknęło. Camila wypiła sporo, ale nadal dobrze się trzymała. Ja wolałam oszczędzać, aby w razie czego móc interweniować. Stale tuliłam się do mojej dziewczyny powtarzając jej do ucha jak świetnie jej idzie i jak jestem z niej dumna.

I'm just curious, is it serious? - CAMINAH/CAMREN PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz