22 (18+)

841 25 3
                                    

Nasz związek rozkwitał jeszcze bardziej, gdy zamieszkałyśmy razem. Obie miałyśmy sporo nauki, ale jakoś dzieliłyśmy się obowiązkami. Wiedziałam, że od tego tragicznego sylwestra Camila bardzo się zmieniła. Stała się bardziej samodzielna i towarzyska. Nie zdziwiło mnie, więc gdy poszła do pracy na weekendy. Jednocześnie przejęłam na siebie większość obowiązków domowych.

Wolny czas spędzałyśmy razem bądź ze znajomymi. Ja co jakiś czas wychodziłam gdzieś z Ally i Mani. Camila poznała nowe kumple, z którymi była w grupie. Hasley i Hayley nie były w moim stylu. Wiedziałam, że dużo imprezują i jeszcze więcej podrywają. Byłam jednak pewna, że nie dopuściłyby do tego, aby Camila zdradziła mnie na ich oczach.

Drogi Camili i Normani znacznie zaczęły się rozchodzić, gdy studiowałyśmy. Czarnoskóra zakładała, że szatynka będzie bardziej opanowana i spokojna. Camila jednak zaczęła korzystać z życia. Imprezowała, wracała ledwo żywa do domu, już nie mówiąc ile razy widziałam malinki na jej szyi. Byłam pewna, że podrywa inne kobiety. Miałam pewność, że mnie zdradza odkąd miałyśmy dwumiesięczną przerwę. Niewiele później dowiedziałam się, że na jednej z imprez z koleżankami przespała się z jedną z nich. Nie zareagowałam. Uznałam, że na to zasłużyłam. Może przez te dwa miesiące nie uznawała nas za parę. Przy okazji wiedziałam, że nic to dla niej nie znaczyło. Ta dziewczyna była jednorazową przygodą, tak jak wszystkie inne potem.

Można byłoby się zastanawiać dlaczego nie reagowałam. Sama nad tym długo myślałam. Dotarłam w końcu do wniosku, że to nic między nami nie zmieniało. Camila kochała mnie całym sercem. Udowadniała to, na każdym kroku. Pewnego razu nawet rozmawiałam o tym z jej lekarzem. Twierdził, że w ten chory sposób próbowała poradzić sobie z bólem i nadal to robiła. Camila dusiła w sobie od groma emocji. Dopiero później zrozumiałam jak ją wykańczały. Nie uznawała się za dobrego człowieka. Mimo tego, że świetnie sobie radziła ciągle prześladowała ją jej choroba. Bała się, że wróci. Zresztą czasami wracała. Musiałam zajmować się nią jak małym dzieckiem. Trzeba było ją karmić, ubierać, pomagać się myć. Czasami życie dawało jej w kość, a ona nie mogła nic na to poradzić. Mimo tego kochałam ją cholernie i nie chciałam jej nigdy zostawiać.

Zdałam sobie sprawę z tego, że to w dużej mierze moja wina. Pozwoliłam jej myśleć, że jej choroba sprawia, że ludzie nie traktują jej poważnie. Sama jej to zrobiłam. Zresztą nie byłam idealną partnerką. Mimo tego, że o nią dbałam jak tylko mogłam czasami potrzebowałam od niej spokoju. Znikałam wtedy na parę dni jadąc do rodziców. Wiedziałam, że nie będziecie chciała pojechać ze mną, ponieważ nie czuła się przy nich najlepiej. Tym bardziej, gdy dowiedziała się o moim byłym i o tym jak go lubili. Pojawiała się jedynie na święta, gdzie każdy udawał, że wszystko jest w porządku.

Moje nieme pozwolenie na jej zdrady źle działało głównie na Mani. Jej dobra relacja z Camilą praktycznie zniknęła. Co chwilę jej dogryzała i mówiła mi co powinnam zrobić. Dla niej rozstanie było czymś oczywistym. Dla mnie, niewyobrażalnym. Wiedziałam, że jesteśmy dla siebie. Kochałam ją, a ona mnie. Nie mogłyśmy tak po prostu się poddać.

Lata mijały, a my czasami nadal zachowywałyśmy się jak nastolatki. Między nami było ciągle wiele chemii. Stale dobierałyśmy się do siebie. Kochałyśmy spędzać ze sobą czas, czy to wspólnie podróżując czy tuląc się w łóżku. Było nam po prostu razem cholernie dobrze. Camila rzadko kiedy robiła o coś afery. Stała się jednak bardzo zazdrosna o Mani. Wiedziała, że czarnoskóra próbuje namówić mnie do rozstania. Gorzej, próbowała namówić mnie do powrotu do Liama. Ten cholerny typ pojawiał się co jakiś czas w naszym życiu i próbował naprawić naszą relację. Z czasem zaczęłam traktować go jak normalnego znajomego. Camila jednak darzyła go szczerą nienawiścią. Uznawała go za zagrożenie. Mimo tego, że obiecywałam jej, że on zniknie i na pewno nie będzie nam przeszkadzał, zawsze wracał, a ja nie mogłam sobie odmówić chwili rozmowy z nimi... Czasami miałam wrażenie, że to ja pcham ją w ramiona innych kobiet. Skoro nie mogłam nawet odpuścić sobie rozmowy ze świnią, która atakowała moją kobietę, jak mogłam wymagać od Camili, aby była ciągle przy mnie.



Między nami jednak wszystko wydawało się perfekcyjne. Camila nigdy nie pokazywała mi, że jej nie zależy albo, że nie ma ochoty na seks. Zresztą, nigdy nie traciła na niego ochoty. Przez wszystkie lata studiów miałyśmy razem tylko jedne zajęcia i zapewniam, że nie wiedziałam z nich kompletnie nic. Camila od początku dała mi jasno do zrozumienia, że na każdych wykładach mam pojawiać się w spódnicach bądź w sukienkach. Nie miałam prawa wiedzieć czegokolwiek, gdy Camila zabawiała mnie jak tylko chciała. Nigdy nie miała problemu z publicznym okazywaniem uczyć, a seks w ogólnie dostępnych miejscach był dla niej cholernie podniecający. Nie umiała się jednak określić czy bardziej kręciła ją publiczność, czy moje nerwy z obawy na to, że ktoś nas zobaczy.

-Karla, proszę... Nie zdam tego – wyszeptałam, gdy siedziałyśmy w ostatnim rzędzie, a jej dłoń wsunęła się niebezpiecznie w rozcięcie w mojej spódnicy. Oczywiście nie miałam na sobie bielizny. Gdybym przypadkiem ją założyła to Camila obraziłaby się na mnie, a ja nie zaliczyłabym przez najbliższy miesiąc.

-Di, przecież wiem, że chcesz. Zam cię nie od dziś – zaśmiała się cicho, gdy jej dłoń dotknęła mojej pachwiny.

Oczywiście, że chciałam. Zawsze miałam na nią ochotę, wcale nie byłam lepsza od niej. Jej palce szybko wbiły się w moje wnętrze, a kciuk umiejscowił idealnie na łechtaczce. Czasami chciałabym być przy niej mniej mokra, ale nic nie mogłam na to poradzić. Zakryłam twarz dłońmi, aby nie było widać tego co przeżywam. Odruchowo rozsunęłam nogi pozwalając jej na więcej. Camila przytuliła się do mojego barku i udawała, że po prostu się do mnie tuli.

-Jesteś taka gorąca – zakręciła palcami w moim wnętrzu – Tak cholernie cię kocham Di. Jesteś moja, na całe życie...

-Fuck... - moje nogi trzęsły się z podniecenia. Kurwa, dlaczego ona była tak dobra w tych sprawach.

-Pani Hansen może nam coś powiedzieć na temat tego zjawiska? – spytał nagle prowadzący przyciągając moją uwagę.

-Przepraszam? – spojrzałam na niego niepewnie. W duszy błagałam, aby Camila na chwilę przestała. Na szczęście posłuchała moich myśli i dzielnie trwała w moim wnętrzu. Znałam ją jednak za dobrze i obawiałam się, że może wrócić do zabawy w najmniej odpowiednim momencie.

-Czy Pani w ogóle wie na jakich jest zajęciach?

-Oczywiście – zacisnęłam nogi czym sobie wcale nie pomogłam. Mocno przygryzłam język, aby choćby na sekundę opanować emocje – Przepraszam, źle się czuję – wiedziałam, że moje policzki płoną czerwienią – Mogę iść do łazienki?

-Nie wykręci się Pani z odpowiedzi...

-Na wszystko odpowiem, ale kolejnym razem – prawie zawyłam czując jej palce w sobie.

-Dobrze, ale za tydzień Panią przepytam z całego materiału...

Camila powoli wysunęła ze mnie palce i wspólnie wyszłyśmy z sali. Szybko zaciągnęła mnie do łazienki. Wiedziałam, że nie mogła się powstrzymać. Wepchnęła mnie do kabiny, a jej palce znowu wbiły się w moje wnętrze. Nie było w niej żadnej delikatności, po prostu pieprzyła mnie, aż zabrakło nam obu sił. Nigdy nie mogłam zrozumieć, że po tym co robi za mną, nadal szuka innych...

I'm just curious, is it serious? - CAMINAH/CAMREN PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz