8

928 48 25
                                    

-Cześć Piękna! – krzyknęła wychodząc z taksówki – Mówiłaś Di gdzie wychodzimy? – pokręciłam głową – To dobrze, kierunek klub ze striptizem! – krzyknęła śmiejąc się, jednocześnie wciągnęła mnie do auta.

-Tęskniłyśmy za Tobą! – Hayley rzuciła się na moją szyję i cmoknęła mnie w policzek – Twoja Cię zamknęła w domu? Czy znalazłaś sobie inne koleżanki?

-Potrzebowałam odpocząć. Umówiłam się z Dinah na wieczór filmów, a ta zaprosiła swoje znajome. Nie chciałam im przeszkadzać – wzruszyłam ramionami lekko tuląc się do blondynki.

-Mani dalej Ci dogryza? – kiwnęłam głową – Wiesz, że mogę z nią pogadać. Może moje pięści dowiedzą się w końcu co jej w Tobie przeszkadza – uniosła brwi Halsey.

-Odpuść – zaśmiałam się zerkając na koleżanki. Za dobrze wiedziałam co jej przeszkadza. Dziewczyny nie mogły się dowiedzieć.

Po kilkunastu minutach byłyśmy na miejscu. Dziewczyny szybko zapłaciły kierowcy i jeszcze szybciej znalazły się pod wejściem. Zaśmiałam się widząc ich ucieszone reakcję. Gdy dostałyśmy się do środka od razu zajęły określone miejsce i zamówiły sporo drinków. Najwidoczniej były tutaj nie pierwszy raz.

-Pokażemy Ci cudo – rzuciła szybko Halsey podając mi trzeciego shota z kolei. Tym razem odłożyłam go na bok. Nie chciałam za dużo pić. Moim celem było pokazanie Di, że mogę się bawić dobrze bez niej i nie wracać ledwo żywa. Niech ma wolny wieczór z przyjaciółeczkami, skoro tak tego chciała.

-Halsey, mówiłam Ci już, że nie zaliczysz. Próbujesz od dwóch tygodni – zaśmiała się z niej blondynka po czym przyległa do swojego drinka. Zerkała na mnie z szerokim uśmiechem.

Znałyśmy się od początku studiów, a co za tym idzie spędziłyśmy ze sobą multum czasu. Uwielbiały imprezować i bzykać wszystkie chętne kobiety. Wiedziałam, że przy nich mogę pozwolić sobie na wiele. Żadna z nich nie broniła mi podrywania innych. Nie miały jednak pojęcia o tym, że na podrywie się nie kończy. Często udawałam, że wracam do domu, a następnie dobierałam się do jakiejś losowej dziewczyny w obskurnej toalecie.

-Daj mi jeszcze tydzień. Będę mieć więcej kasy to poproszę ją o prywatny taniec, a tam stanie się magia – uśmiechnęła się szeroko Halsey.

-Masz mokro kiedy o niej myślisz czy poczekasz, aż wyjdzie? – szatynka uderzyła Hayley w ramię po czym dokładnie rozejrzała się po klubie. Obie chciały coś powiedzieć, ale blondynka była pierwsza – Patrz, masz ją.

Od razu zerknęłam na kobietę wskazaną przez koleżanki. Praktycznie zamarłam. Moim oczom ukazała się Lauren, ubrana w czarną, koronkową bieliznę. Jej stringi pięknie ukazywały cudowne pośladki, za którymi oglądałam się na korytarzu. Dodatkowo miała na nogach pończochy co tylko potęgowało moje podniecie. Wyglądała idealnie. Moje oczy musiały zaświecić się jak pięć złotych, ponieważ dziewczyny od razu klepnęły mnie w uda.

-Rozumiem, że bzykasz ją razem z Halsey – zaśmiała się blondynka.

-Jest tak piękna – praktycznie zawyła szatynka.

-Jest... To będzie cudowny wieczór – uśmiechnęłam się szeroko. Nawet na sekundę nie spuszczałam Lauren z oczu. Pragnęłam poznać każdy element jej ciała. Wiedziałam jednak, że nie chcę się zdradzić. Jeśli nigdy się do tego nie przyznawała, to musiała mieć powód. Nie miałam zamiaru psuć jej tej słodkiej tajemnicy.

Przez kilka godzin rozmawiałyśmy o wszystkim i niczym. Dziewczyny dopytywały o mój związek. Były szczęśliwe, że ktoś tak o mnie dbał. Nie pasowało im jednak to, że Di nie chciała się z nimi spotykać. Przez to czuły się odepchnięte, a co a tym idzie, bardzo źle reagowały na jakiekolwiek komplikacje w naszym związku. Uznawały, że skoro nie jest w stanie poświęcić im nawet kilku minut, nie powinna być warta mojego czasu. To nie była zazdrość, po prostu się martwiły. Dla nich czasami trzymała mnie za bardzo pod kluczem. Nie rozumiały jak bardzo tego potrzebuję.

Około pierwszej wyszłyśmy z klubu. Lauren dawno temu udała się na prywatne tańce. Nie chciałam nawet myśleć jak ujeżdża nogi innych. Gdy patrzyłam na jej seksowne, idealne ciało, pragnęłam, aby była moja.


Przekroczyłam próg drzwi i od razu dobiegły do mnie głośnie śmiechy. Liczyłam na to, że dziewczyny pójdą już do domu. Najwyraźniej jednak impreza trwała w najlepsze.

-O, patrzcie kto wrócił o własnych siłach! – krzyknęła Mani zerkając w moim kierunku. Niewiele myśląc pokazałam jej środkowy palec – Panna jak zwykle w chuj dojrzała.

-Mani, odpuść jej – warknęła Ally uśmiechając się lekko – Wszystko w porządku? – kiwnęłam głową jednocześnie ściągając buty.

Dość często komunikowałam się z ludźmi jedynie gestami. Nie widziałam sensu w otwieraniu ust, aby powiedzieć „tak", „nie" czy „ok". Niektórym bardzo to przeszkadzało. Inni śmiali się, że taki mam styl i po prosty lubię jak ktoś nie spuszcza ze mnie wzroku.

-Gdzie jest Di? – spytałam w końcu zbliżając się do dziewczyn.

-Na balkonie – uniosłam wzrok pytająco, co Ally od razu odczytała – Ktoś do niej dzwonił, poszła odebrać.

-Ktoś do niej dzwonił o pierwszej w nocy? – nie pytając o więcej ruszyłam do sypialni. Jako, że zasłony były odsłonięte od razu zobaczyłam, że moja kobieta z kimś rozmawia jednocześnie szeroko się uśmiechając. Jednak gdy zauważyła, że się jej przyglądam od razu schowała telefon.

-Cześć Karla – uśmiechnęła się do mnie lekko wchodząc do pomieszczenia i szczelnie zamykając za sobą drzwi – Nie spodziewałam się Ciebie tak wcześnie. Jak się czujesz? Nie piłaś? – wiedziałam, że zabijałam ją wzrokiem. Nie wypiłam dużo, a nawet jeśli, alkohol wyparował z mojego organizmu, gdy zobaczyłam tę scenę.

-Z kim rozmawiałaś Dinah? – spytałam twardo. Moje mięśnie automatycznie się zacisnęły.

-Karla proszę, bez zazdrości – uśmiechnęła się do mnie sztucznie próbując mnie przytulić. Automatycznie od niej odskoczyłam.

-Powiedz mi jedynie, że to nie Twój były, a nie będzie problemu.

-Karla naprawdę bez nerwów. To tylko rozmowa – jako, że nadal szła w moim kierunku powoli napierałam na ścianę. Przełknęłam ślinę słysząc jak kombinuje. Wystarczyła mi jedna prosta odpowiedz.

-Pokaż telefon – westchnęłam ostatecznie.

-To Ty mi pokaż swój – uniosła wyzywająco brew. Spodziewała się, że tego nie zrobię, ale wyjątkowo nie miałam nic do ukrycia.

Wyciągnęłam telefon z kieszeni, odblokowałam go i pokazałam wszelkie aplikacje, poprzez które mogę się z kimś komunikować. Jako, że w ostatnich kontaktach była jedynie Halsey, Lauren, dziewczyny oraz sama Dinah, spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Wzięłam głęboki oddech i wyciągnęłam ku niej dłoń. Niepewnie ułożyła w niej swój telefon. Pełna obaw weszłam w ostatnie kontakty. Miałam rację. Zaraz po północy dzwonił do niej jej były facet. Mimo tego, że nie byli razem od 8 lat ciągle pojawił się obok. Wydzwaniał, przychodził pod nasz dom, wysyłał jej prezenty. Obiecywała mi, że to zakończy, że więcej nie pozwoli mu na jakikolwiek kontakt. Teraz jednak rozmawiała z nim ponad godzinę. Widziałam jak się cieszyła. Nie mogła wmówić mi, że „zrywa z nim kontakt".

-Wróć do dziewczyn. Skoczę pod prysznic i położę się do łóżka. Nie będę Wam przeszkadzać – nic więcej nie mówiąc odwróciłam się na pięcie i poszłam do łazienki. Z moich policzków polały się łzy, ale nie miałam zamiaru jej tego pokazać. 

I'm just curious, is it serious? - CAMINAH/CAMREN PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz