zaglądam w głąb siebie
do komnaty pełnej tajemnic
by skonfrontować się z tym,
co jeszcze nieodgadnione
by nazwać to,
co jeszcze nienazwane
by pobudzić tęsknoty
rutyną uśpione
by spopielić grzeszną duszę
rozpalając tlący się serca żar
by tym usilniej poczuć ból
zakorzeniony w dniu narodzin.
tamten maj, tamten bez
obiecywał świat bez łez.