rozdział 19

1.2K 50 7
                                    

Prov. Namjoon

Gdy tylko zeszliśmy po schodach mój pan wydarł się na całe gardło

-JIN TY KURWO JEBANA GDZIE TY DO CHUJA JESTEŚ!?

-ała moje ucho

Cicho wyszeptałam do siebie

-oj przepraszam za głośno? Obiecuję, że już nie będę krzyczał przy tobie

Nie wiedziałem co mu jest. On jest chory? A może ktoś go podmienił?
Spojrzałem się na mojego właściciela niczym na kosmitę, a on tylko się uśmiechnął i pocałował mnie w czoło

Okey mam teorię ktoś go mocno pierdolnął w głowę i zapomniał kim jestem lub coś się jemu przestawiło i z chuja stał się upadłym aniołem

A co jeśli on już zawsze taki będzie? Na początku demon który mnie nienawidź a potem anioł który się mną zaopiekuje?

Już sam nie wiem co jest gorsze życie w niepewności co się może stać, czy życie gdzie czeka mnie pewna śmierć

Moje przemyślenia przerwał ból wyciąganego szkła, mój pan od razu mnie przytulił i trzymał w ramionach gdy tylko zobaczył grymas na twarzy spowodowany bólem

-już kochany zaraz przestanie

Kochany? Co tu kurwa jest grane? Na początku mi pierdoli, że nie jestem człowiekiem, a teraz kochany?

Może to przez tą nagłą przeprowadzkę? W starym domu potwór a tutaj w tym nowym, odkrywa nowe oblicze

-powiem ci stary że nieźle go urządziłeś, jeden głupi wazon a tyle szkła w ciele to ja jeszcze nigdy nie widziałem, a nie przepraszam raz miałem pacjenta który usiadł na zastawie

-pierdol pierdol ja posłucham, serio myślisz, że obchodzi mnie jakiś twój pacjent? Stary tutaj teraz ważny jest Namjoon a nie jakiś tępy chuj który kładzie dupę tam gdzie może

-tym tępym chujem był Yoongi 

-CO!? KIEDY!? JAK!? 

-jak byłeś na wyjeździe służbowym, wtedy co się pytałeś gdzie jest zastawa na święta i Yoo nie chciał ci dać dupy

byłem w szoku a więc, zniknięcie Yoongiego to jego sprawa!? Miałem teraz gdzieś, że jeszcze nie jestem opatrzony, że krew cały czas leci z moich rąk i nóg, że każdy najmniejszy ruch kończyną sprawia mi ból. Wyrwałem się z uścisku mojego właściciela i stanąłem na przeciwko tej dwójki.

N-a więc Yoongi to twoja sprawa? to ty jesteś winny jego zniknięcia? 

JK-Namjoon to nie tak jak myślisz

wstał i chciał do mnie podejść ale za każdym razem kiedy on robił krok w przód ja robiłem w tył

  Jin-No powiedz mu prawdę on ma prawo wiedzieć 

JK-Zamknij się

Jin- no powiedz jak zwabiłeś go do samochodu a potem go porwałeś i  brutalnie zgwałciłeś

JK-nie słuchaj go Namjoon on kłamie, Yoongi i ja byliśmy razem szczęśliwi, kochaliśmy się

Jin-i dlatego wrzeszczał wypuść mnie pierdolony zbocz...

mój pan uderzył Jina w twarz, zanim zdążył się odwrócić w moją stronę JA UCIEKŁEM!

JA NAPRAWDĘ UCIEKŁEM! wybiegłem z domu a potem schowałem się za krzakiem, miałem plan cholernie dobry plan.

JK-NAMJOON! GDZIE JESTEŚ! WRACAJ DO DOMU! JA CI WSZYSTKO WYJAŚNIĘ!  KOCHANIE NIE BAW SIĘ ZE MNĄ! NIE ROZUMIESZ KOCHAM CIĘ!

zaczął biec w przeciwną stronę domu, a ja tylko czekałem aż zniknie w pola widzenia. Wybiegłem z krzaków a potem przekroczyłem bramę dalej już tylko w las.

Adrenalina dała o sobie znać, nie czułem bólu, nie czułem zmęczenia fizycznego. byłem w stanie przebiec cały świat i nie być zmęczony. oczywiście nie pobiegłem główną drogą bo mógłbym wtedy wystrzelić  race i  wywieść sobie na szyi tabliczkę z napisem: jestem tutaj, łap mnie.

biegłem i dotarłem do bagien, nie obchodziło mnie nic biegłem przed siebie, wybiegłem z lasu na jakieś zadupie. byłem brudny od błota, ziemi i krwi. wiedziałem, że nikt mi nie pomoże jak będę tak wyglądać, musiałem się umyć aby ktokolwiek mi pomógł.
Byłem zdesperowany potrzebowałem ucieczki i wolności, zakradłem się do jakiego małego budynku który okazał się jakąś, stajnią? były tu konie i osły 

N-przepraszam was zwierzaczki ale muszę użyć waszej wody...

przez szpadę w drzwiach zobaczyłem podwórko, psy na łańcuchu z zardzewiałymi garnkami w którym była karma i woda , koty ganiające myszy aby zjeść obiad.

gdy popatrzyłem się na te biedne zwierzęta zrozumiałem,że wcale nie miałem tak źle tu mojego pana. popatrzyłem się na swoje nogi 

kogo ja próbuję oszukać Jungkook zawsze mnie znajdzie i zabierze. nawet gdyby udało mi się uciec nic bym nie osiągnął, umrę bez mojego właściciela 

wyszedłem z tej stajni i poszedłem wzdłuż drogi w stronę domu, po drodze zobaczyłem rzekę w której szybko się wykąpałem i znów ruszyłem w drogę powrotną.

gdy byłem już niedaleko a za drzew można było zobaczyć ogrodzenie, zatrzymał się obok mnie samochód z którego wypadł JK.

JK- Namjoon!

podbiegł go mnie tuląc mnie i podnosząc w ślubnym stylu spojrzeliśmy się na siebie a on wbił się w moje usta zachłannie całując, byłem zszokowany on zamiast od razu mnie przejechać i mieć mnie z głowy, po prostu mnie przytulił i pocałował. włożył mnie delikatnie do samochodu a sam obszedł i wsiadł do samochodu 

JK- jak mogłeś nie rozumiesz, że cię kocham

N-p-panie?

kocha mnie? on mnie kocha? 

JK-Jeon Jungkook kochanie 

N-co?

JK- mam na imię Jeon Jungkook 

zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć wysiadł z samochodu i obszedł samochód i wyjął mnie i zaczął iść w stronę domu 

______________________________________
Mam nadzieję że rozdział się podoba

Oj dawno nie pisałam i trochę zapomniałam jak to jest

Rozdziały nie będą tak często gdyż może powiem jak wygląda mój tydzień otóż

Poniedziałek-piątek: praca
Sobota-niedziela: szkoła dla dorosłych
Ale postaram się pisać tak często jak mogę

Buziak 😘

Mój panieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz