-13-

29 5 0
                                    

•••

     - To co mam robić? - spytał Jimin nie pewnie, a ja wraz z Yoongi'm wpatrywaliśmy się w niego z takim samym zainteresowaniem co Finnick.

     Ciekawe co potrafił.

     - Wolisz rzucać, czy zabijać praktycznie własnymi dłońmi? - dopytał Finnick.

     Zabijać. Niby proste, puste słowo, a sprawiło, że przeszły mnie ciarki.

     - Najlepiej to bym wcale nie zabijał - westchnął chłopak, przekładając między palcami przedmiot.

     - Zatem po co ci nóż jeśli nie zamierzasz zabijać? - spytał retorycznie Finnick i wrócił na swoje poprzednie miejsce. Odsunął też krzesło Jimin'owi, a następnie poklepał dłonią miejsce, mówiąc - siadaj - co od razu wykonał. - Waszym największym problemem jest to, że nie jesteście tak na prawdę świadomi iż żeby wygrać musicie zabijać. To kwestia nastawienia. Powtarzacie sobie, że będziecie się bronić, ale w tym momencie nie jesteście już drapieżnikami tylko zwierzyną łowną, która może być prostszym czy trudniejszym celem - mówił. - W Głodowych Igrzyskach wcale nie chodzi o siłę, a o taktykę. Jeśli dobrze to rozegracie i zaczniecie poprawnie myśleć to wasze szanse wzrosną - patrzył na nas trzech. - Jeśli dostajecie nóż to powinniście od razu szukać sposobu na dobre pozbycie się kolejnych rywali, a nie czekać aż ktoś inny się na was rzuci. Rozumiecie?

     Coś w tym było, ale równocześnie odrzucałam to o czym mówił Finnick. Nie chciałam przyjąć myśli, że ja, własnymi rękami, mogłabym pozbawić życia innego człowieka... czy na tym właśnie polegał mój błąd w myśleniu...? Oczywiście, że nie! Jak mogłabym w ogóle to rozważać? Wzajemne zabijanie się i jeszcze wmawianie sobie, że tak trzeba, było przecież nie ludzkie.

     Ja wytrzymałam. Nie odezwałam się ani słowem i starając się nie wyrażać żadnych emocji, czekałam na dalsze uwagi naszego mentora. Yoongi za to pozwolił wypłynąć emocją na zewnątrz. Wstał ze swojego miejsca i rzucił na odchodne:

     - Jeśli zdecyduje pan nauczyć nas czegoś normalnego to wtedy mnie zawołajcie - powiedział oschle - nie zamierzam tego słuchać.

     Poderwałam się, bo chciałam iść za nim, ale Jimin chwycił mnie za rękę, zatrzymując tym samym.

     - Przecież nie musimy tego wykorzystywać, a warto posłuchać. Coś się może przydać - powiedział szpetem, a ja skinęłam głową.

     Na początku miałam dokładnie taki plan.

     - Mówię wam po prostu prawdę - westchnął Finnick - wybór jest wasz, ale liczę też, że postąpicie rozsądnie oraz przemyślicie to czym zamierzacie kierować się na arenie. Jesteście inteligentni, więc róbcie tak jak uważacie za słuszne - uśmiechnął się nieznacznie. - Dzisiaj nie mam już siły, wy pewnie też, więc jutro przeanalizujemy kilka turniejów - mówił szybko, po czym wstał od stołu. - Dobranoc.

     - Dobranoc - odpowiedzieliśmy równocześnie.

     Kończyliśmy jeść w ciszy. Nie patrzyliśmy też za bardzo na siebie. Bałam się, że przyzwyczaję się do Jimin'a i będę później bardziej cierpieć w przypadku zostania świadkiem śmierci chłopaka. Bałam się zatem, że ja będę cierpieć czy może samej jego śmierci? Nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie, które sama sobie zadałam, a powiedziało by o mnie zdecydowanie więcej niż nie jeden test osobościowy.

     - Mówiłem, że zatrudnili mnie przy obróbce ryb - zaczął nagle mówić, więc przeniosłam wzrok na chłopaka - a ty co robiłaś?

     - Dalej siedziałam w szkole - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - nie chcieli mnie nigdzie zatrudnienić.

     - Och... rozumiem - odparł - ja w sumie cudem dostałem tą pracę i raczej tylko dlatego, że nie było zbyt wielu chętnych starszych ode mnie, ale w sumie to lubiłem ją. Budynek był blisko morza, a moje stanowisko przy oknie, więc codziennie słuchałem szumu fal... - rozmarzył się.

     - Przychodziłam kilka razy dziennie posiedzieć na falochronach z podobnego powodu - uśmiechnęłam się do niego nieznacznie.

     - Chciałbym teraz posiedzieć nad morzem - powiedział smutno - zawsze uspok...

     Przerwał mu szum morza, pochodzący z telewizji. Niczym, jak na zawołanie.

     Spojrzeliśmy po sobie zdezorientowani, ale moment później siedzieliśmy na miękkiej kanapie, patrząc w ekran. Nie wiedziałam czy bardziej rozwój technologii mnie przerażał czy zadziwiał. Efekt nawet w drobnym stopniu nie mógł się równać z realiami naszego Dystryktu, ale zawsze to było lepsze niż nic. Skoro teraz mieliśmy jakikolwiek element zagłuszający, postanowiłam poruszyć temat wybuchu Jimin'a w pociągu, a co za tym szło ewentualnego podsłuchu, przez który jego rodzinę mogły spotkać jakieś konsekwencje, bo nam teoretycznie już nic gorszego już nie groziło.

     - Jimin - zwróciłam się do niego szeptem, dalej patrząc na ekran.

     Uznałam, że to było dalej za głośno, więc następne wyrazy zdecydowałam się wypowiadać jeszcze ciszej.

     - Nie możesz mówić na głos krytki pod adresem Kapitolu, bo pamiętaj, że jeśli był tam podsłuch to coś mogą zrobić za to twoim bliskim - wyszeptałam, a on pokiwał głową.

     - Nie pomyślałem o tym - wydusił tak samo cicho, po kilku sekundach - i ciebie też naraziłem, bo tego słuchałaś.

     - Myślę, że nam nie są w stanie zrobić już nic gorszego, więc po prostu spróbuj powstrzymywać, niektóre uwagi odnośnie Kapitolu, żebyś mógł za równo ty spać spokojnie, jak i twoja rodzina.

     - Masz rację - przyznał. - Nie mogłem już po prostu wytrzymać.

      - Wierzę ci - odparłam - ja też czasami mam dość, ale musimy uważać, a szczególnie teraz. To nie jest Czwórka.

     Pokiwał tylko głową. Kolejne minuty spędziliśmy w miłej ciszy między sobą, słuchając monotonnego i jakby zapętlonego dźwięku, który przypominał nam w małym stopniu dom.

     Jimin przymknął oczy. Wyglądało na to, że nie zmył jeszcze do końca makijażu, który mu zrobiono na paradę. Przypomniało mi się przez to, że mój również dalej miałam na sobie. Miałam nadzieję, że nie zapomnę zmyć tego przed snem.

     - Myślisz, że gdybyśmy nie spotkali się w taki sposób to chciałabyś mnie poznać? - spytał Jimin w pewnym momencie, a ja od razu odwróciłam wzrok od jego twarzy, żeby nie zauważył czasem, że na niego patrzyłam.

     To było dość ciekawe pytanie, ale akurat znałam na nie odpowiedź.

     - Wydajesz się w porządku, więc myślę, że tak - odpowiedziałam z uśmiechem, który zniknął w momencie wypowiadania przeze mnie na głos kolejnej myśli - szkoda, że nie spotkaliśmy się wcześniej, w innych okolicznościach.

•••

Pure (Children) KillersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz