-5-

42 6 0
                                    

•••

     - Masz szesnaście lat, prawda? - spytałam, żeby jakoś zacząć rozmowę i równocześnie przerwać niezręczną ciszę.

     - Skąd wiedziałaś? - zdziwił się.

     - Wyszedłeś z rzędu tej grupy wiekowej - odparłam.

     - Faktycznie - uśmiechnął się trochę zbity z tropu. - Obstawiasz, że będzie więcej dziewczyn, czy chłopaków?

     - Jeśli w każdym Dystrykcie dochodziło do takich sytuacji, jak u nas to pewnie chłopaków - odparłam, przewracając oczami, a on wbił wzrok w ziemię. - Na prawdę nie rozumiem dlaczego to zrobiłeś, szczerze mówiąc nie wyglądasz na zawodowca, ani na samobójcę, sławy chyba też nie chcesz, więc po co się zgłosiłeś?

     Byłam zbyt ciekawa. Nie mogłam wytrzymać już dłużej. Musiałam poznać jego intencje.

     - Skoro i tak umrę to zaspokoję twoją ciekawość - westchnął - wyczytali córkę mojej cioci.

     - Powiedziałeś przecież, że jej nie znasz - odparłam, a on ponownie westchnął i pierwszy raz zobaczyłam, jak oczy mu się szklą.

     - Po śmierci moich rodziców zgodziła się mną zająć, ale mimo że dała mi dom oraz miłość, wiem że z dwojga złego wolałaby, żeby to jej własne dziecko nie zginęło. Chciałem zaoszczędzić jej trochę bólu, a gdybym przyznał się, że są moją rodziną to mógłbym sprowadzić na nich niepotrzebne zainteresowanie.

     Nie wiedziałam co odpowiedzieć, a Jimin coraz bardziej zaczynał płakać. To wyjaśniło przy okazji dlaczego nikt do niego nie przyszedł…

     - Przepraszam - powiedziałam ze szczerą skruchą.

     Ten chłopak był za dobry.
     Był za dobry na to co mieliśmy przejść.
     Był za dobry na śmierć w taki sposób.

     Źle się czułam z tym, że to przeze mnie teraz płakał. Wręcz fatalnie.

      - Nic nie szkodzi - uśmiechnął się wycierając łzy. - Po prostu mimo tego co zrobiłem to nie chcę umierać…

     - Uwierz, że ja też nie mam na to ochoty - odpowiedziałam.

     - Przez to płakałaś? - spytał, a ja pokiwałam lekko głową. - Płacz to nic złego, każdy czasem musi popłakać.

     Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Siedzieliśmy w ciszy i wtedy moje myśli dotarły do mojego przyjaciela. Powinnam sprawdzić co z nim.

     - Pójdę po Yoongi'ego - stwierdziłam - do zobaczenia na kolacji.

     - Do zobaczenia.

     Wyszłam tymi samymi drzwiami, którymi poszedł Yoongi. Kolejne przedziały również były bogato urządzone. Nie pasowałam do przepychu. Nie czułam się też tutaj dobrze. Chciałam do domu…

     Kiedy przeszłam przez już kolejne drzwi ujrzałam przed sobą wąski korytarz. Tutaj musiały być nasze pokoje. Trzy pary drzwi. To na pewno tutaj.

Pure (Children) KillersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz