•••
Kiedy Jimin odsunął się ode mnie, od razu na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, wywołujący również mój.
- Dziękuję - powiedział tylko cicho, więc wydukałam, że nie ma za co i nie pozwalając sobie na ponowne zatracenie się w oczach chłopaka, chwyciłam go za rękę, ciągnąc tym samym w kierunku windy.
Na dole nie było nikogo. Hala wydawała się tak strasznie pusta, jak jeszcze nigdy się nie zdarzało, ale cieszyło mnie to. Nie musiałam przejmować się niczyim oceniającym wzrokiem i po prostu robiłam to co dla siebie zaplanowałam – strzelanie z łuku do ruszającego się celu. Jimin też skupił się na sobie, więc tylko od czasu do czasu odrywałam się od automatycznych, w kółko powtarzających się czynności.
W pewnym momencie mój wzrok powędrował w zupełnie inną stronę i wtedy przypomniałam sobie o tym, co zobaczyłam pierwszego dnia. Pistolet. Wyglądało na to, że w dalszym ciągu nikt nie zwrócił na niego większej uwagi, a skoro byliśmy tutaj sami – odłożyłam łuk i niezbyt pewnie podeszłam do małego stolika przy ścianie, który kolorystycznie był praktycznie tego samego odcienia szarego. Chwyciłam broń w rękę.
Jak na tak mały kawałek metalu, był dosyć ciężki, więc podtrzymałam go drugą dłonią. Oglądałam przedmiot, starając się unikać dotykania spustu. Nie chciałam, żeby to przez przypadek wystrzeliło. Widziałam już kiedyś kilka pistoletów. Sprzedawali je czasem na czarnym rynku. Wiedziałam też, że mogły zadać śmiertelne rany i były wygodniejsze niż na przykład łuki. Nie widziałam nigdy żadnego w faktycznym użytkowaniu, więc też nie miałam pojęcia jak wyglądało ich realne działanie. Moje wyobrażenia mogły się bardzo różnić i mogłoby to zadziałać na naszą niekorzyść.
Chciałam już to odłożyć, tak czy inaczej nie potrafiłam używać takiej broni, jednak gdy tylko przedmiot wrócił na miejsce ktoś mocnym, energicznym ruchem popchnął mnie za ramię na ścianę, przez co mimowolnie odwróciłam się w kierunku tej osoby, a następnie jej ręce zacisnęły się na mojej szyi, unosząc mnie przy tym na tyle, żebym nie dosięgała stopami podłogi. Od razu w odruchu chwyciłam jej ręce i próbowałam oderwać od siebie, bo nie mogłam złapać powietrza, a przez to równocześnie panikowałam. Prawdopodobnie to była dziewczyna z Drugiego Dystryktu.
- Jesteś dumna z tego co nagadałaś całemu Panem?! - wrzasnęła, zaciskając przy tym mocniej swoje dłonie; a sprawiając, że zwyczajnie dusiłam się. - Skoro tak bardzo chcesz zapewnić rozrywkę Kapitolowi, to pomyśl, jak się ucieszą, kiedy zginiesz przed zaczęciem się gry.
- Zostaw ją! - usłyszałam po swojej prawej Jimin'a.
Echo wskazywało na to, że biegł tutaj.
- Szczęśliwych Głodowych Igrzyskach - rzuciła chłodno z wrednym uśmiechem, po czym gwałtownie mnie puściła i odeszła.
Mimowolnie znalazłam się na podłodze, opierając się o nią dłońmi oraz starając się głęboko oddychać, żeby nadrobić kilkadziesiąt sekund braku na to możliwości. Możliwe, że problemy z wyrównaniem oddechu były spowodowane w większym stopniu paniką niż odcięciem tlenu, ale to nie było ważne przez co pobierałam i wypuszczałam powietrze w zbyt szybkim tempie. Istotniejsze było to, żeby wrócić do normy.
- Y/N! Y/N! - Jimin znalazł się przy mnie i od razu kucnął, kładąc mi rękę na ramieniu oraz patrząc na mnie przerażonym wzrokiem - nic ci nie jest?
- Wszystko w porządku - potwierdziłam i w tym samym momencie wziął mnie w ramiona.
- Tak się bałem, że nie zdążę ci pomóc - powiedział, a ja skupiając się na jego oddechu, starałam się wyrównać własny do takiego samego tempa. - Będziemy musieli to zgłosić, nie można atakować innych Trybutów. Co ona ci w ogóle powiedziała?
- Chodźmy stąd - poprosiłam - powiem ci zaraz.
- Dobrze.
Wstaliśmy i zaczęliśmy powoli wracać.
Dziewczyna zaczęła swój trening w postaci rzucania nożami w tarcze, nie zwracając na nas więcej uwagi. Mimo tego musiała na pewno widzieć, że Jimin mnie przytulił, więc nasze ukrywanie się szło nam wprost genialnie. W drzwiach minęliśmy się z pozostałymi dwoma Zawodowcami z Dystryktu Drugiego, więc to był idealny moment na powrót do siebie.
Podejrzewałam, że przez ten incydent jutro już wszyscy będą zainteresowani bronią palną, a co za tym szło – ktoś na pewno nauczy się z niej korzystać. Nie napawało mnie to optymizmem.
Kiedy drzwi windy zamknęły się od razu słowo w słowo powtórzyłam Jimin'owi to co powiedziała mi tamta dziewczyna. Cały czas trzymał kurczowo moją dłoń w swojej i puścił ją wtedy, gdy znaleźliśmy się na czwartym piętrze.
Poinformowałam go, że chciałam najpierw się umyć i później zamierzałam przyjść do chłopaka. Nie docierały do mnie dalej wydarzenia sprzed kilku chwil. Miałam wrażenie, jakby dotyczyły kogoś innego. Kogoś kim byłam przed kamerami. Kogoś z atrakcyjną historią do wciśnięcia ludziom, żeby zdobyć pieniądze. Kogoś kto nie był mną.
Jimin nie miał nic przeciwko. Powiedział, że jeśli chcę to mam nawet wcale nie przychodzić tylko odpocząć, ale wolałam spędzić z nim chociaż kilkanaście minut przed snem.
Weszłam do swojego pokoju i wzięłam w ręce bluzę oraz krótkie spodenki, w których spałam przez cały ubiegły tydzień. Były wystarczająco wygodne, żeby traktować je jako piżamę. Udałam się następnie prosto do łazienki i wtedy w lustrze zobaczyłam, jak moja szyja zaczęła robić się sina. Miałam nadzieję, że szybko to zniknie, bo wcale nie miałam ochoty tłumaczyć się z tego, co się stało. Wzięłam prysznic i mokrymi włosami postarałam się zakryć na tyle wystarczająco, żeby dotrzeć szybko do Jimin'a, barwiącą się na fioletowo skórę. Materiał bluzy też dodatkowo pomagał to maskować.
Wzięłam głęboki oddech i po cichu wyszłam od siebie. Żadne z nas podczas takich spacerów nie spotkało jeszcze ani Finnick'a, ani żadnego z naszych stylistów, ani Yoongi'ego, jednak los zazwyczaj lubił kpić sobie z życia ludzi, a przypadek dobrze bawił się sprawianiem im zbędnych problemów, ale nie tym razem.
Bez problemu weszłam do pokoju Jimin'a, który też był już po kąpieli, o czym świadczyły mokre, roztrzepane włosy. Zrobiłam kilka energicznych kroków i wskoczyłam na jego łóżko, żeby w następnym momencie przytulić się do niego, a tym samym oddzielając grubą kreską wszystko to co stało się dzisiejszego dnia.
•••
CZYTASZ
Pure (Children) Killers
FanfictionHistoria o kilkudziesięciu nastoletnich życiach, które nie miały się tak potoczyć i jak wielu swoich rówieśników do samego końca wierzyli, że los będzie akurat im sprzyjał... ⚞ dєdчkαcjα dlα mσích przчjαcíółєk; dzíękuję zα wspαrcíє í umσżlíwíєníє mí...