-11-

16 4 0
                                    

•••

Byłam zmęczona, ale nie chciałam zganiać na Yoongi'ego obowiązku czuwania. Chciałam chociaż pokazać, że nie byłam bezużyteczna, a jego pomysł odnośnie mojego zostania nie był najgorszym posunięciem w grze.

- Widzę, że chce ci się spać - zaśmiał się w pewnym momencie.

- Wcale nie - chciałam się bronić, ale raczej nie przyniosło to oczekiwanego efektu.

- Połóż się - zaproponował i poklepał miejsce przy sobie.

Skuliłam się tuż obok niego, jednak delikatnie przełożył moją głowę na swoje kolana. Czułam się, jak dziecko w czasie choroby, któremu rodzic postanawia zapewnić poczucie bezpieczeństwa, pozostając przy nim całą noc. 

- Yoongi - zwróciłam się do niego, a jako odpowiedź z jego strony, spotkałam się z cichym pomrukiem - bałeś się?

- Bez przerwy - potwierdził. Skoro był chętny do rozmowy to odwróciłam się twarzą do niego - wiedziałem, że nie będzie łatwo i przyjemnie, ale nie sądziłem iż spotkam się z takim wysiłkiem, do tego pod praktycznie każdym kątem.

- Chciałeś się poddać? - zadałam kolejne pytanie, które dopiero uświadomiło mi jak sennie brzmiał mój głos.

- Zastanawiałem się nad tym, ale nie chciałem dopuszczać do siebie w ogóle takich myśli, więc starałem się oddalać od nich i szukać zaczepienia gdzieś indziej - wyjaśnił, a ja pokiwałam głową.

Jego oczy błyszczały przy delikatnej poświcie księżyca, wkradającej się przez szczeliny pomiędzy deskami. Były zmęczone, ale opiekuńcze, a dzięki temu, że moje przyzwyczaiły się do ciemności, zauważyłam resztki niebieskiej farby na jego włosach, która najwidoczniej nie do końca zeszła w terminie, o jakim mu powiedziano. Pasemka miał dosyć mocno potargane, ale ja pewnie nie wyglądałam dużo lepiej.

- A ty chciałaś się poddać? - odbił pytanie.

- Chciałam, ale skoro nie potrafiłam zabić innej osoby to wątpiłam, że będę w stanie zrobić to sobie sama - odparłam, ale po kilku sekundach uzupełniłam jeszcze jedną informację - poza tym, boję się cierpienia.

- Chyba każdy się go boi, ale skoro częściowo powstrzymało cię przed odebraniem sobie życia to mogę je polubić - odpowiedział, co wywołało mój lekki uśmiech.

I wtedy jego usta znalazły się na moich. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, tak jak wtedy po ocenie umiejętności, jednak wtedy dodatkowo czułam nadmiar, a teraz jakaś pustka znajdująca się wewnątrz mnie, została w jakimś stopniu wypełniona. Z zamkniętymi oczami pozwalałam na wpłynięcie do mnie całej gamy odczuć. Chłopak uzupełnił coś, czego brak doskwierał mi od jakiegoś czasu. Czułam się znowu tak dobrze. Tak żywo. A w momencie, gdy delikatnie ujął moją twarz w swoje dłonie - z taką samą czułością - oddałam pocałunek. Jego oddech wymieszał się z moim, ale chciałam tego. Nie odsunęłam się i złączyłam dłonie na karku chłopaka.

Ten moment był tak bardzo przyjemny do chwili, w której logiczne myślenie wróciło, a nagłe zaślepienie rozmyło się, nie zamierzając nawet pomóc mi się wytłumaczyć. To był Yoongi. Mój przyjaciel. Nie darzyłam go nigdy większym uczuciem. To nie było tym samym, co oddałam Jimin'owi. Nie mogło się nawet z tym równać... Więc co powinnam zrobić? Chciałam go odepchnąć, ale z drugiej strony zwyczajnie nie potrafiłam. Nie chciałam przysporzyć mu cierpienia, a i tak trzeba było zdać sobie otwarcie sprawę z tego, że obydwoje nie wyjdziemy z tego cało w żaden sposób. Chyba nic się nie stanie jeśli uszczęśliwiłabym go przez ostatnie dni życia dla któregoś z nas…

Równocześnie nie chciałam działać wbrew sobie, a tym samym okłamywać go. Yoongi zasługiwał na kogoś, kto obdarzyłby go prawdziwym, głębokim i szczerym uczuciem. Pokazał realną miłość, a nie wymuszoną. Na kogoś kim dla mnie był Jimin, a jego ta osoba będzie mogła spotkać za jakiś czas i pokazać, jak to wygląda na prawdę. On wtedy też dostrzeże tą różnicę, zatem egoistyczne zachowanie, polegające na pozornym dawaniu mu szczęścia i brak przymusu wywoływania w nim smutku, które miałoby na celu pomoc, ostatecznie i tak - skrzywdziłoby go. 

Odepchnęłam go subtelnie od siebie i od razu podniosłam się z jego kolan. Zwróciłam się twarzą do niego, napotykając przy tym jego nie małe zdezorientowanie.

- Przepraszam Yoongi - powiedziałam cicho ze szczerą skruchą - nie mogę tak.

Chłopak wyglądał, jakbym przyłożyła mu z liścia, ale spuścił tylko wzrok i pokiwał głową.

- To nie twoja wina - poinformowałam go od razu łamiącym się głosem - po prostu zawsze będziesz moim przyjacielem i nie umiem dostrzec w tobie kogoś więcej.

- Kochasz Jimin'a - powiedział, wpatrując się tępo w podłogę.

- Kocham - potwierdziłam, ale w tym samym momencie ujęłam jego twarz w swoje dłonie i odwróciłam do siebie - a ciebie kocham jako przyjaciela i wiem, że zasługujesz na kogoś kto odwzajemni twoje uczucia w pełni. Jestem pewna, że kiedy wygrasz znajdzie się ktoś kto obdarzy cię właśnie takimi emocjami, a ty będziesz wiedział, że to dobry moment.

- Rozumiem - odparł spokojnie - i przepraszam.

- To nie twoja wina - powtórzyłam jeszcze raz.- Chodźmy już lepiej spać.

- To dobry pomysł - odpowiedział - dobranoc.

- Dobranoc - pożegnałam się z nim i nie pewnie przesunęłam na drugi koniec łóżka.

Poczułam, że Yoongi też się położył. Cieszyłam się, że tak dobrze to przyjął, więc mimo wszystkich tych nagłych emocji ostatecznie zasnęłam niedługo później, ale mój sen nie potrwał długo. Wybił mnie z niego wybuch z armaty i w normalnym przypadku raczej bardzo bym się tym nie przejęła, tylko teraz usłyszałam cichy szloch Yoongi'ego.

Leżał zwrócony twarzą do drzwi, więc przytuliłam go do siebie od tyłu. Nie spodziewał się tego raczej, ponieważ lekko się wzdrygnął, ale nie odrzucił mnie. Głaskałam go delikatnie po ramieniu, czekając aż się uspokoi. Tego się właśnie bałam. Nie chciałam doprowadzić go do takiego stanu. Mówiłam mu cicho, że wiele dla mnie znaczy oraz jeszcze raz wyjaśniłam dlaczego nie mogłam zobaczyć w nim kogoś więcej, co w końcu doprowadziło go do uspokojenia się.

•••

Pure (Children) KillersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz