-7-

39 5 0
                                    

•••

     Kiedy skończyliśmy jeść od razu poszliśmy do naszych przedziałów. Trochę przeszły mi już mdłości. Na tyle, że uznałam iż dam radę porozmawiać z Jimin'em.

     Zwlokłam się z tego dużego łóżka i skierowałam do pokoju przeznaczonego dla Jimin'a, ale najpierw zahaczyłam o Yoongi'ego. Bez pukania, przesunęłam powoli szybę, żeby nie narobić hałasu. Chciałam tylko sprawdzić czy spał. Dałam kilka kroków do przodu i popatrzyłam przez moment na jego skuloną posturę. Dobrze, że zasnął.

     Wyszłam i zasunęłam za sobą przyciemnianą szybę, tak samo cicho jak wcześniej. Poszłam dalej, aż zatrzymałam się przed pokojem Jimin'a. Zapukałam nieśmiało, a moment później chłopak zjawił się w drzwiach.

     - Przepraszam jeśli cię obudziłam - jak mogłam nie pomyśleć wcześniej, że mógł już spać.

     - Nie, w porządku - odpowiedział z uśmiechem - tak czy inaczej nie mogłem zasnąć. O co chodzi?

     - Możemy chwilę porozmawiać? - poprosiłam.

     - Nie ma problemu - odparł i pozwolił mi wejść do środka, po czym wskazał na łóżko - siadaj.

     Usiadłam na brzegu, a on obok mnie.

     - Właściwie to ja też nie mogę spać - powiedziałam, żeby nie przechodzić od razu do tematu sojuszu - zastanawiam się nad tyloma sprawami na raz i próbuję dojść do jakichkolwiek kompromisów między nimi, jednak to chyba nawet nie jest możliwe.

     Skinął głową, jakby wiedział o czym mówiłam.

     - To tak jak nie ma środka pomiędzy życiem i śmiercią - stwierdził. Coś w tym było. - Ja myślałem głównie o tym, co powiedział nam Finnick. Będę zabawiał tłum swoim cierpieniem i liczył na jego łaskę. To takie bez sensu. Wolałbym już, żeby wykonali na mnie egzekucję. Przynajmniej szybciej by poszło.

     - Uwierz, że ja też - odpowiedziałam - ale chyba nie mamy wyboru, musimy dać im to czego chcą, ale w sumie zawsze jest nadzieja, że może któreś z nas wygra…

     - Na prawdę uważasz, że da się to wygrać? - zdziwił się. - Dziecko, które zostaje do końca życia musi męczyć się ze wspomnieniami z areny i do tego patrzeć, jak umierają kolejni. Nie wyobrażam sobie w jaki sposób musi czuć się Odair. Co roku dają mu dwójkę dzieci, w które wierzy od samego początku, a później w większości przypadków nic z tego nie wychodzi - zrobił przerwę i nagle uderzył piąstką w pościel. - Jaki jest do cholery w tym wszystkim sens?!

     Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób. Jimin miał rację. Tu nie było zwycięzcy. Byli martwi i żywy. Zatem jak wygrać grę, której nie da się wygrać?

     - Nienawidzę Kapitolu! - podniósł głos. - Wojna, którą z resztą sami spowodowali skończyła się sto lat temu, więc powinniśmy iść do przodu, a nie pozwalać na mordowanie nic niewinnych ludzi i jeszcze tworzenie z tego rozrywki! Nie było mnie wtedy na świecie! Nawet nie znam prawdziwej historii tylko tą wygodną dla Kapitolu!

     - Jimin - położyłam mu dłoń na ramieniu, żeby sprowadzić go na ziemię. Podejrzewałam, że jeśli był gdzieś tu podsłuch to chłopak właśnie został wpisany na listę zdrajców. Chciałam mu pomóc i przy okazji samemu tam nie trafić, więc zdecydowałam zmienić temat, żeby go chociaż w drobnym stopniu ratować - boisz się?

     - Oczywiście, że się boję! Jeśli bym się nie bał to chyba nie byłbym człowiekiem.

     Myślałam, że chłopak będzie dalej mówić to czego nie można głośno, a w pociągu należącym do Kapitolu było niczym innym niż głupotą, ale zamiast tego – rozpłakał się.

     Kolejny raz doprowadziłam go do łez. Ehh. Przytuliłam go. Na pewno potrzebował bliskości, a jego otwartość od samego początku mnie w tym utwierdzała. Ja miałam przyjaciela, czego jak na razie właściwie nie doceniałam. Gdybym miała stanąć przeciwko jakiemuś zawodowcowi, który od samego początku szukałby moich najsłabszych cech, zapewne nie wytrzymałabym psychicznie.

     Jimin był tutaj zupełnie sam. Nie miał nikogo, kto znał jego światopogląd i z kim mógłby otwarcie porozmawiać. Nikogo od kogo otrzymałby wsparcie.

     - Mam z Yoongi'm sojusz - powiedziałam, głaszcząc go powoli po plecach i czekając aż się wypłacze. - Jeśli ty zostaniesz moim sojusznikiem, Yoongi też zostanie twoim, więc będziemy mogli poczuć się trochę pewniej, co ty na to?

     - Dziękuję - odparł tylko cicho przez szloch - i przepraszam.

     - Nie masz powodu - zaprzeczyłam. - Jesteśmy ludźmi, więc nie ma nic złego w zachowywaniu się jak człowiek.

     Jimin odsunął się ode mnie z dalej zaszklonymi oczami.

     - Ale nie musisz się nade mną litować - wydusił łamiącym się głosem. - Wszyscy wiedzą, że będę jedną z pierwszych ofiar.

     Kolejny co w siebie nie wierzył. Rozumiałam, że sytuacja nie była najciekawsza, ale za równo Yoongi jak i Jimin powinni chociaż w drobnym stopniu uwierzyć w swoje możliwości. Czegokolwiek by nie powiedzieć na obecny moment mieliśmy dość wyrównane szanse. Żadne z nas nie wiedziało co nas czekało i jakie umiejętności się przydadzą, więc bez sensu było zakładać swoją rychłą śmierć.

     - Gdybym tak myślała, to nie proponowała bym ci sojuszu - odparłam. - To jak? Bo dalej nie odpowiedziałeś.

     - Będę waszym sojusznikiem - przyznał kiwając głową, na co uśmiechnęłam się do niego.

     - No to trzymaj się - pożegnałam się z nim - nabieraj sił przed jutrem.

     - Postaram się - odpowiedział i odprowadził mnie do drzwi - dobranoc.

     - Dobranoc.

     Wyszłam na korytarz, ale nie wróciłam od razu do siebie. Zatrzymałam się przy oknie, bo jakieś światła wśród tej ciemności przykuły moją uwagę.

     Możliwe, żebyśmy już dojechali do Kapitolu? Szczerze mówiąc trochę wątpiłam. Ach! No przecież to musiał być Dystrykt Trzeci. Ich specjalnością była w końcu technologia oraz inżynieria. Na pewno poza Kapitolem produkowali część również dla siebie.

     Małe światełka, przypominające trochę gwiazdy tylko z bardzo bliska i mocniej świecące. Fascynujące. W Czwórce oczywiście też mieliśmy prąd, a część Dystryktu była oświetlona nocą, jednak nie z taką intensywnością.

     Pomyślałam o tym, co powiedziałam Jimin'owi i zdałam sobie sprawę, że ja również powinnam się do tego zastosować. Nie miałam pojęcia, jak będzie wyglądał nasz dzień także lepiej iść już spać.

     Wróciłam do przydzielonego mi pokoju i rozłożyłam się jak wcześniej na tym wielkim łóżku. Sen przyszedł dosyć szybko, a ja sama czułam się dość spokojnie.

•••


Jako, że rozpoczął się rok szkolny rozdziały będą publikowane o wiele wolniej

Pure (Children) KillersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz