„sᴛᴜᴘɪᴅ ᴘᴇᴏᴘʟᴇ ᴀʀᴇ ᴅᴀɴɢᴇʀᴏᴜs“
•••Wiele myśli oraz obaw przebiegało przez moją głowę, kiedy siedzieliśmy na kanapie i czekaliśmy na wyniki, które miały zostać podane w wiadomościach, a równocześnie przestałam się już tym przejmować, bo wiedziałam, że nie dostanę za wiele. Wiadomości rozpoczęły się i została wyświetlona najpierw lista dziewczyn, którą komentatorzy omawiali.
1. Caily — 9
2. Lindsey — 10
3. Amber — 5
4. Y/N — 8
5. Rainey — 8
6. Aurelie — 4
7. Bree — 7
8. Chloe — 6
9. Felicia — 2
10. Rachel — 8
11. Carla — 4
12. Harriet — 5Nie mogłam w to uwierzyć. Otrzymałam jedną z wyższych not, której nawet nie brałam pod uwagę. Jak to się stało…? A z resztą nie ważne. Udało się!
- Gratuluję - Finnick poklepał mnie po plecach z szerokim uśmiechem.
Wyświetlono następnie listę Trybutów.
1. Blade — 11
2. Christopher — 9
3. Peter — 7
4. Yoongi — 10
5. Oliver — 3
6. Rafael — 8
7. Jasper — 7
8. Dominick — 4
9. Eric — 5
10. Logan — 6
11. Aiden — 2
12. Ethan — 6Spodziewałam się w sumie takich wyników. Wiedziałam, że Zawodowcy dużo pokażą. No i nota Yoongi'ego. Byłam z niego taka dumna. Czułam, że znajdzie się w topce. Finnick gratulował mu szczerze, ale ja dalej zachowałam poważny wyraz twarzy. Nie chciałam pokazywać emocji wobec niego.
Komentatorzy zapowiedzieli ostatnią listę, a w tym samym momencie Jimin delikatnie i tak samo dyskretnie, jak gdy czekaliśmy na swoją kolej, przed salą chwycił moją dłoń w swoją. Oddałam ucisk, bo miałam świadomość, że na pewno się denerwował, a poprzeczka była zawieszona wysoko.
1. Ranger — 11
2. Thomas — 12
3. Emma — 5
4. Jimin — 9
5. Amanda — 7
6. James — 4
7. Oliver — 4
8. Matt — 8
9. Tatiana — 3
10. Benjamin — 5
11. Greta — 1
12. Mia — 6Ulżyło mi. Jimin znalazł się wysoko, ale moją uwagę zwracał wynik chłopaka z Drugiego Dystryktu, który podpuścił tamtego dnia Yoongi'ego i tym samym odebrał mi przyjaciela. A może nie odebrał? Nie, nie mogłam dać się wciągnąć w jakąś kolejną durną łamigłówkę. Tamten pocałunek nic nie znaczył. To była tylko jego gra, która jeszcze nie wiedziałam co miała na celu, ale nie zamierzałam próbować tego rozgryźć.
Wracając do tego Zawodowcy to nie mogłam zrozumieć jakim cudem dostał maksymalną ilość punktów. Jak? Co prawda zdażało się to w poprzednich latach, ale na prawdę rzadko. Pierwszy raz aż tak bardzo martwiłam się o sojusz Yoongi'ego. Nie chciałam wcale, żeby umarł w jakiś brutalny sposób, a działania Zawodowców zawsze kojarzyły mi się tylko z dużą ilością rozlanej krwi i męką ich ofiar przed śmiercią.
Ale to był jego wybór. Nie miałam już nawet prawa się wtrącać, więc pozostało mi tylko mieć nadzieję.
Finnick chciał nas poczęstować szampanem, ale skończyło się na tym, że pił sam, ponieważ wszyscy trzej woleliśmy być w dobrej kondycji. Po prawie nietkniętej kolacji poszliśmy też szybko do łóżek, żeby wypocząć.
Przewracałam się z boku na bok. Przerażało mnie to, że to już jutro. To już jutro stanę na arenie, żeby stoczyć walkę na śmierć i życie z ludźmi. Z ludźmi takimi jak ja. Tak samo oddychającymi, odczuwającymi i pragnącymi żyć.
Nienawidziłam Kapitolu. Zawsze to robiłam, ale teraz szczególnie, kiedy ich zasady odbijały się na moim przetrwaniu. Nienawidziłam tych osób, które mnie tutaj zesłały, a wygoda nie zasłoniła mi oczu oraz nie zapomniałam dlaczego się tutaj znajdowałam.
Usłyszałam, że drzwi się otwierają, a kilka sekund później Jimin wyjrzał zza nich. Czułam, że do mnie przyjdzie, mimo że miał wygodnie odpoczywać. Chociaż czy w sumie śpiąc wtuleni w siebie nie było wygodniej niż pozostając samemu? Usiadłam i wyciągnęłam do niego ręce, co było wystarczającą zachętą, żeby szybko pokonał odległość od drzwi do łóżka, a następnie znalazł się pod moją pierzyną, przytulając mnie blisko do siebie. Serce biło mu szybko, pewnie w podobnym tempie do mojego.
- Nie odchodź ode mnie jutro nawet na krok - poprosiłam, a wręcz błagałam, mówiąc przy tym wprost w jego koszulkę.
- Nie spuszczę cię z oka, obiecuję - przysiągł - musimy spróbować zasnąć.
- Wiem - westchnęłam - ale nie mogę.
- Ułoży się - zaczął kłamać w uspokajający sposób - jeszcze wszystko będzie dobrze. Poradzimy sobie…
I przy słuchaniu właśnie takich, pięknych, a zarazem nieprawdziwych stwierdzeń zasnęłam, żeby zostać obudzoną kolejnego ranka przez awoksę.
Początku dnia nie pamiętałam najlepiej. Jadłam na pewno machinalnie śniadanie, a później rozdzielono nas, żeby wprowadzić poprawki kosmetyczne oraz dać nam ubrania. Wiedziałam, że zobaczę się z obydwoma chłopakami już tylko na arenie, więc pożegnałam się i jeszcze raz obiecałam sobie z Jimin'em sojusz, pieczętując go krótkim złączeniem ust, bez przejmowania się, że obok stali Finnick, nasi styliści i Yoongi, z którym też się pożegnałam. Nie pamiętałam jakimi dokładnie słowami, ale można było sprowadzić je do podziękowań za te wszystkie lata, kiedy to się ze mną przyjaźnił.
Ubrano nas w długie, czarne spodnie, dosyć dobrze przylegające do ciała, do tego zwykła czarna bluzka, a na to lekka beżowa kurtka, która bardziej niż chronić przed zimnem była raczej do ozdoby. Dostałam też sportowe, wygodne buty, a włosy spleciono mi w warkocz. Cieszyłam się, że nikt nie wpadł na pomysł pod tytułem: „zróbmy jej makijaż“, bo to by był chyba szczyt idiotyzmu.
Po niezbyt długim pożegnaniu z moją stylistką, a następnie Finnick'iem znalazłam się w poduszkowcu Kapitolu. Nie chciałam długo z nimi rozmawiać, bo wcale nie chciałam, żeby wszystkie Trybutki widziały na mojej twarzy ślady po płaczu. Siedziałam między dziewczynami z Trójki a Piątki, która miała dokładnie taki sam wynik jak ja. Liczyłam, że nie dojdzie do weryfikacji tego, która była faktycznie lepsza. Podczas przelotu wszczepiono nam chipy lokalizacyjne o czym uprzedził nas Finnick, więc nie byłam jakoś bardzo zdziwiona.
Kiedy machinalnie szłam korytarzem do swojego podestu, prowadzona przez dwóch Strażników Pokoju myślałam, że serce wyskoczy mi zaraz z piersi, a w momencie gdy szyba zasunęła się za moimi plecami wzięłam głęboki oddech, a z wydechem podjęłam decyzję.
Musiałam wziąć się w garść i przetrwać.
•••
CZYTASZ
Pure (Children) Killers
FanfictionHistoria o kilkudziesięciu nastoletnich życiach, które nie miały się tak potoczyć i jak wielu swoich rówieśników do samego końca wierzyli, że los będzie akurat im sprzyjał... ⚞ dєdчkαcjα dlα mσích przчjαcíółєk; dzíękuję zα wspαrcíє í umσżlíwíєníє mí...