-21-

24 5 0
                                    

•••

     W kilka minut znaleźliśmy się na naszym, czwartym piętrze. Finnick od wejścia powiedział nam, że kiedy Yoongi wróci to obejrzymy wspólnie kilka ważnych i kluczowych momentów z poprzednich Głodowych Igrzysk, a następnie je przeanalizujemy. Miałam nadzieję, że może jeszcze uda się to na trochę znowu przełożyć, ale jednak nic z tego. Nie tym razem. Chciałam tylko wierzyć w to, że nie będziemy musieli patrzeć na zbyt wiele śmierci młodych osób.

     Zaproponowałam że skoro ostatnim razem spędzaliśmy czas u Jimin'a, to teraz mogliśmy u mnie. Weszliśmy do pokoju i od razu zamknęłam drzwi.

     - Nie będzie ci przeszkadzać jeśli będę ćwiczył razem z tobą? - spytał chłopak.

     - Pewnie, że nie - zaprzeczyłam. - We dwóch raźniej.

     - To prawda - potwierdził, po czym dodał - ale każdego ranka musimy się trochę powspinać, żebym mógł cię w końcu przegonić - zaśmiał się lekko.

     - W porządku - zgodziłam się - możemy się wspinać, ale nie pozwolę ci na pokonanie mnie.

     - Pff, możesz pozwolić lub nie, ale i tak się nie poddam - prychnął, a ja się zaśmiałam.

     Nie było sensu tego ciągnąć. Usiadłam po turecku obok, przodem do chłopaka.

     - Dlaczego zdecydowałeś zostać ze mną, zamiast iść dołączyć do Zawodowców? - co by nie powiedzieć najbardziej zastanawiało mnie właśnie to.

     - Myślisz, że ktoś wychowywany na zabójcę będzie trzymał się jakiegokolwiek układu? - spytał, a ja pokręciłam lekko głową. - No właśnie, tam już zasad nie będzie, a trzymanie się blisko nich ostatecznie i tak by mnie zabiło. Nie mieliby powodu do szukania sposobu na sprawiedliwe rozstrzygnięcie się. Zabiliby od razu, kiedy przestałbym być potrzebny.

     - Dwa lata temu tak było - przypomniałam sobie trzynastoletniego Zawodowca z Pierwszego Dystryktu, zabitego w piątym lub szóstym dniu, kiedy sojusz zdecydował rozejść się w różnych kierunkach.

     Oczywiście nie zrobili tego. Poszli za nim i po kilkunastu minutach chłopiec już nie żył.

     - Nie jesteś Zawodowcem - kontynuował Jimin - gdybyś była to już dawno wyprano by cię z uczuć, żebyś mogła bezdusznie zabijać innych ludzi, dlatego prędzej mogę ufać tobie niż im.

     Coś w tym było.

     - Boję się do ciebie przywiązać - jego szczerość doprowadziła do wypłynięcia mojej - wygląda na to, że Yoongi który był moim przyjacielem już nie żyje, więc może będę trochę mniej cierpieć, jeśli zobaczę go pewnego dnia na barierze areny, jako jednego z martwych. Za to w przypadku zbliżenia się teraz do ciebie to nie wiem co zrobię.

     - Nie myśl o tym - odparł z westchnięciem i nie powiedział nic więcej.

     Trwaliśmy w ciszy. Nie było nic do dodania. Zapewnianie, że będzie dobrze i tak by nic nie przyniosło. Poza tym po co się okłamywać? Mogliśmy żyć tylko obecną chwilą.

     - Zaśpiewasz coś? - poprosiłam.

     - Aż tak to lubisz? - spytał i uśmiechnął się lekko.

Pure (Children) KillersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz