Carmen
Zrozumiałam dlaczego Klaus był tak bardzo wściekły, kiedy weszłam do ogrodu i znalazłam stos trupów leżący na trawie.
Wzdrygnęłam się i resztkami sił wstrzymałam odruch wymiotny.
Wydawało mi się, że Hayley będzie bezpieczna, zamknięta na trzy spusty w domu gubernatora. Jak widać, nic bardziej mylnego.
Szczęście w nieszczęściu, że Klaus wrócił wcześniej niż się spodziewaliśmy i załatwił sprawę, pewnie nawet nie brudząc sobie rąk.
— Podziwiasz moją robotę? — usłyszałam jego głos i spojrzałam na niego kątem oka kiedy stanął obok mnie z założonymi rękami na klatce piersiowej. Na jego twarzy wykwitł zwycięski uśmiech, a jego oczy wbite były w martwe ciała.
— Mam pogratulować?
— To ma się więcej nie powtórzyć, zrozumiałaś? — teraz zauważyłam, że przyniósł ze sobą kanister benzyny. Podszedł bliżej stosu i polał go obficie cieczą, a potem podpalił go zapalniczką — Następnym razem Kol może nie zdążyć cię obronić — odszedł trącając moje ramię.
— Po co mi to wszystko było — westchnęłam pod nosem i wróciłam do środka zostawiając za plecami palące się ciała.
Nie pasowało mi granie Rebekah na dwóch frontach. Wolałabym nie skończyć ze sztyletem wbitym w pierś, a do tego ewidentnie doprowadzi nas nasze działanie.
Rano przysłuchiwałam się rozmowie Rebekah i Klausa, w której blondynka żaliła się bratu, że mógł poczekać na nią z zabawą z ogniem. Przewróciłam oczami kiedy po raz kolejny sobie dogryzali i zaczęłam bawić się swoją bransoletką na lewym nadgarstku.
Poczułam, że ktoś siada obok mnie, więc mimowolnie oderwałam wzrok od biżuterii. Kol rozsiadł się wygodniej, więc skorzystałam z okazji żeby mu się bardziej przyjrzeć. Po raz pierwszy zobaczyłam go w czymś innym niż koszula, ale w zwykłej ciemnoniebieskiej bluzie z kapturem wyglądał równie dobrze. Speszyłam się kiedy przyłapał mnie na zbyt długim przyglądaniu się i puścił mi oczko, a na jego ustach zakwitł chytry uśmiech.
Oblizałam spierzchnięte usta i sięgnęłam po karafkę pełną alkoholu i nalałam sobie sporą ilość do szklanki, którą opróżniłam jednym łykiem.
Co raz częściej dopuszczałam do głowy myśl bliższego poznania Mikaelsona, w jak najbardziej dosłowny sposób.
— Wilkołak chciałby wiedzieć jaki jest plan — Hayley weszła do salonu i przerwała moje rozmyślania.
Rebekah i Klaus umilkli i wszyscy skupili całą swoją uwagę na brunetce.
— To zależy o jakim planie mówisz — odezwał się Klaus i zmierzył wszystkich przeszywającym spojrzeniem.
Spięłam się na myśl, że Klaus mógłby już nas rozgryźć zwłaszcza, że wczoraj zdążył mi grozić dwa razy.
— Plan uratowania Elijahy ze szpon twojego śmiertelnego wroga, w które mu je oddałeś, po wbiciu mu noża w plecy — przewróciła oczami.
YOU ARE READING
FLAME • KOL MIKAELSON
Fanfiction❝Podobno zakazany owoc smakuje najlepiej. Chcesz żeby nas wyrzucili z raju jak Adama i Ewę?❞ Od momentu kiedy pierwszy raz ją zobaczył, wtedy na tym balkonie, ubraną w długą czarną sukienkę, wiedział, że to nie jest ich ostatnie spotkanie i że tylko...