Wycieczka

1.8K 61 1
                                    

Przez dwa dni żyłam jak robot. Pobudka rano, praca, obiad i obróbka zdjęć. Przez to zleciały mi w oka mgnieniu. Cieszyłam się, że dzisiaj był już piątek i w końcu trochę odsapnę. Aleksander napisał mi dziś kilka wiadomości z serią pytań:

Czy latałaś kiedyś np. samolotem?

Czy masz lęk wysokości?

Czy lubisz szybką jazdę?

Czy na coś jesteś uczulona lub czegoś nie lubisz jeść?

Ciekawa byłam co on wykombinował. Miałam nadzieję, że nie będziemy skakać z bungee. Chyba bym się nie odważyła na to.

*

Dawno nie stresowałam się czyimś przybyciem. Za trzy godziny powinien przyjechać do mnie Aleksander. Spędziłam już kilka chwil w toalecie przez to. Dobrze, że z garderoby do łazienki miałam tylko kilka kroków.

Westchnęłam wrzucając jeszcze dwie rzeczy do torby. Nie potrafiłam się pakować na dwa dni, zawsze brałam wiele niepotrzebnych rzeczy. Zwłaszcza, że nie wiedziałam gdzie będziemy spędzać ten weekend. Masa pytań rodziła się w głowie, a odpowiedź była jedna – niespodzianka.

Ostatnio dużo ze sobą korespondowaliśmy poprzez aplikacje. Wieczorami rozmawialiśmy długo przez telefon, a mimo to stresowałam się wspólnie spędzonym czasem tylko we dwoje. Prawie w ogóle się nie znaliśmy, w dwa tygodnie człowiek nie było to możliwe.

Aby się odstresować postanowiłam, że upiekę jabłecznik, który uwielbiał Aleksander. Przez chwilę mogłam się odprężyć i nie myśleć o tym co mogłoby nastąpić. Wstawiłam ciasto do piekarnika i udałam się do łazienki by odświeżyć się przed podróżą.

Punktualnie jak w zegarku, gdy zegar wybił osiemnastą usłyszałam dźwięk dzwonka, sygnalizującego, że ktoś stoi przed bramą. Spojrzałam na kamerkę, by upewnić się, że to Aleksander. Otworzyłam ją widząc jego samochód. Wyszłam z domu i zamiast patrzeć jak wjeżdża na podwórko, mój wzrok skierował się na sąsiada, który w tym samym momencie wynosił śmieci. Co za zbieg okoliczności. Serce momentalnie załomotało w mojej piersi. Przyjemny ciepły dreszcz przeszedł przez ciało. Jak na złość stał przed śmietnikiem w samych krótkich spodenkach, prężąc swoje umięśnione ciało. Westchnęłam ciężko odganiając myśli, które próbowały zawładnąć moją głową. Wrzucił worek i udał się w stronę domu zerkając w naszym kierunku. Szybko przeniosłam wzrok na mojego gościa posyłając mu lekki uśmiech. Aleksander wyszedł z auta i podszedł do mnie uradowany. Pocałował w policzek, po czym razem zniknęliśmy za drzwiami domu.

— A co tu tak ładnie pachnie? — zapytał za raz po tym jak przekroczył próg. W domu unosił się aromat cynamonu i pieczonych jabłek.

— Małe co nieco. Czego się napijesz?

— Kawę poproszę. — Usiadł na krześle przy wyspie kuchennej. Kuchnia jednak jest centralnym miejscem w domu. W brew pozorom spędzamy w niej sporo czasu nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

— Nie za późno na kawę? — Zmarszczyłam czoło zdziwiona.

­— Spokojnie. Mała filiżanka nie zaszkodzi — odpowiedział spokojnie, nie spuszczając ze mnie wzroku. Co trochę mnie peszyło.

Włączyłam ekspres by zaparzyć kawę, podeszłam do blachy z ciastem i ukroiłam po kawałku.

­— Lubisz cukier puder? — dopytałam nie znając jego upodobań.

— Oczywiście. Dużo...— Posypałam sporą ilość na wierzch ciasta i podałam mu talerzyk.

— Proszę bardzo, mam nadzieję, że będzie ci smakowało. — Odwróciłam się do niego plecami i wyciągnęłam filiżankę. Usłyszałam za plecami mruczenie.

Prywatna SesjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz