Coraz bliżej

1.1K 44 4
                                    

Wstałam skoro świt, moja pupa nadal była lekko obolała. Na samą myśl wczorajszego wieczoru wkradł mi się na policzek rumieniec. Przekręciłam się na bok i pocałunkiem zbudziłam Maksa. Oboje mieliśmy dziś na szóstą do pracy. Czy ja nie wspominałam, że nie lubię poniedziałków? Jak dobrze obudzić się z kimś w łóżku. W końcu mi nigdzie nie uciekł. Skradłam mu kolejnego buziaka, wymamrotał coś pod nosem i spał dalej. Pokręciłam głową i udałam się do łazienki zarzucając na siebie szlafrok. Umyłam twarz, przetarłam ją ręcznikiem i poczułam oplatające mnie ręce.

— Dzień dobry kochanie...— wymruczał składając pocałunki na moim karku. Na plecach poczułam wzwód. Uniósł materiał szlafroku do góry i dłońmi powędrował w stronę mojej kobiecości. Zamruczał zadowolony, gdy tam dotarł. Zdecydowanie za długo byliśmy w celibacie. Teraz nie mogliśmy się sobą nacieszyć.

Chwilę później przygotowana do pracy zeszłam do kuchni by przyrządzić nam śniadanie.

— Musimy dziś wieczorem porozmawiać — oznajmił stanowczo Maksa. Luknęłam w jego kierunku czując niepokój. Zbliżył się, więc oderwałam się od robienia kanapek i zarzuciłam ręce mu na ramiona.

— Dobrze.

— Ale ja mówię poważnie. — Zmierzył mnie wzrokiem.

— Nawet domyślam się o czym będzie ta rozmowa.

— Nie sądzę. Ale będzie bardzo ważna. — Pocałował w czoło i odszedł do drzwi chwytając kanapkę i woreczek śniadaniowy. Stanęłam jak wryta. — Idziesz do pracy, czy zostajesz? — dopytał widząc moją reakcję.

— Idę — powiedziałam zamyślona. O czym chciał ze mną rozmawiać.

— Zamknij za mną — krzyknął z holu.

W pracy minuty ciągnęły się w nieskończoność. Rano czekałam aż goście się wymeldują i opuszczą domki by ruszyć ze sprzątaniem. Nie tracąc czasu zajęłam się rezerwacjami, a szefowa pojechała do miasta. Zauważyłam, że nasz ulubiony gość znów zarezerwował domek na weekend. Musiało mu się u nas podobać, co było miłe. Mój telefon od wczoraj milczał. Michał od czasu wesela zapadł się pod ziemię. Postanowiłam zrobić pierwszy krok i napisałam mu wiadomość.

Nikola: Idziemy na obiad po pracy?

Michał: Z Tobą zawsze. Mam ochotę na burgera.

Nikola: Ja również. Do zobaczenia.

Zadowolona odłożyłam komórkę na blat biurka. Po pracy musiałam podjechać do urzędu by zarejestrować auto, a później akurat idealnie wkomponuje się czas na obiad.

Cztery godziny później siedziałam w urzędzie komunikacyjnym. Trafiłam na niezwykle uprzejmą i bardzo pomocną panią. Wszystko poszło sprawnie i po dwudziestu minutach opuściłam budynek. Kilka minut później przyczepiałam nowe rejestracje do samochodu.

— Gotowe... — wymamrotałam pod nosem wciskając tablicę w odpowiednie miejsce.

— Myślałem, że takimi rzeczami zajmują się mężczyźni. — Z zadumy wyciągnął mnie znajomy głos. Podniosłam się, przenosząc wzrok na przybyłego towarzysza.

— Hej. Jak widzisz kobiety również dają sobie z tym radę.

— Cześć. Nie często się takie spotyka — wyznał, nie spuszczając ze mnie spojrzenia. Oparł się o swój samochód, który akurat zaparkował obok. Że też wcześniej nie zauważyłam jego samochodu. Przechodziła tędy dwa razy.

— Co tu robisz? — zapytałam zaciekawiona.

— Załatwiam różne sprawy korzystając z wolnego dnia.

Prywatna SesjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz