Epilog z happy endem

1.2K 32 13
                                    

Sebastian

To co wydarzyło się tamtego dnia, zapamiętam do końca życia. Scena niczym z filmu grozy. Nadal nie mogłem w to uwierzyć, że to działo się na moich oczach. Wiele widziałem, bo taką miałem pracę. Tym razem było to dla mnie za wiele. Pewnie dlatego, że główną rolę odegrali w tym wszystkim bliskie mi osoby. Ostatnie godziny wykończyły mnie emocjonalnie. Dużo cierpliwości kosztowało mnie to, by dotrzymać ostatniego słowa przyjaciela. Zaopiekuj się ...

Zacznę od początku...

Poznaliśmy się z Nikolą przypadkowo, spędzając cały dzień razem, kupując samochód. Tuż po weselu jej przyjaciółki, przyszedł do mnie Maks. Chodził w tamtym okresie trochę głową w chmurach. A to za sprawą właśnie tej kobiety. Podał mi kilka teczek i powiedział, że mam wręczyć tą jedną Nikoli jakby coś mu się stało. Na początku go wyśmiałem, bo gadał jakieś totalne głupoty. Nie mogłem go słuchać. Wtedy opowiedział mi cała historię swojego życia i to nad czym pracował po godzinach w ostatnim czasie. Wszystkie dowody były w jednej z teczek, miałem przekazać je szefowi. Dałem mu słowo, że wszystkim się zajmę.

Kilka dni później spotkałem się z Nikolą, by po świrować sobie autem. Dobrze się złożyło bo musiałem się zrelaksować po tych wszystkich informacjach jakie mi przekazał Maks. A jazda na starym lotnisku była najlepszym pomysłem jaki przyszedł mi do głowy. Po raz pierwszy spotkałem kobietę dla której samochód to nie tylko środek transportu. Szczęście i zadowolenie jakie biło z jej twarzy po zakończeniu wyścigu, sprawiło, że sam zapragnąłem spotkać na swej drodze właśnie taką kobietę. W chwili, w której mieliśmy już wracać do domu podjechało auto. Wysiadła z niego brunetka, w pierwszej chwili jej nie poznałem. Dopiero gdy zdjęła okulary domyśliłem się, że to Karolina. Skąd wiedziała, że akurat tu będziemy? Do dziś tego nie wiem. Odszedłem od dziewczyn choć widziałem, że Nikola strasznie się spięła. Nie to żebym podsłuchiwał ale wyglądało to tak, jakby ją przed czymś ostrzegała. Takie zboczenie zawodowe — obserwacja potencjalnego sprawcy. Gdy odjechała od nas już nie rozmawialiśmy, a po dobrym humorze nic nie pozostało. Nikola stała jakby zamyślona, miałem ochotę ją przytulić. Myślę, że Maks by mi to wybaczył. Lecz powiedziała: Wracajmy do domu. I tak uczyniliśmy.

Dwa dni później odegrało się piekło. Wróciłem z pracy po nocce kompletnie wykończony. Położyłem się spać, a dwie godziny później zadzwonił do mnie Maks, że jedzie z Nikolą na tą sesję. Odradzał jej przez cały tydzień by tam nie jechała, lecz ona szła w zaparte, że to tylko kilka zdjęć.
Więc dla jej bezpieczeństwa pojechał z nią. Po tej informacji położyłem się dalej spać. Lecz moja intuicja kazała mi jechać do nich. Miałem niepokojące przeczucia. Wstałem, na szybko zjadłem śniadanie, wypiłem kawę i wyszedłem, zabierając ze sobą broń na wszelki wypadek. Wsiadłem do samochodu i nie bardzo wiedziałem gdzie jechać. Przyjaciel nie podał mi adresu, znałem mniej więcej nazwę miejscowości, którą kiedyś wspominał. Do Maksa nie mogłem się dodzwonić, ruszyłem więc przed siebie i wtedy zadzwonił mój telefon. To był Michał, przyjaciel Nikoli. Powiedział, że dzwonił do niego Maks, podając mój numer i że coś było nie tak, mamy tam pojechać, a na miejscu wezwać posiłki. Czułem się jak na niejednej akcji policyjnej. Dwie godziny później zajechaliśmy na miejsce, od razu weszliśmy na posiadłość. Piękny nowoczesny domek w lesie i brak zasięgu. Idealne miejsce na przestępstwo – przeszło mi przez myśl. Choć miałem nadzieję, że do niczego nie doszło. Po cichu weszliśmy do środka chatki, ku naszemu zaskoczeniu drzwi były otwarte. Rozejrzeliśmy się po wszystkich pomieszczeniach, lecz moją uwagę przykuła jedna ze ścian, która została lekko odsunięta. W salonie leżał rozłożony sprzęt do zdjęć. A więc sesja też się odbyła. Rozkazałem Michałowi by nic nie dotykał. Zeszliśmy schodami jakby do piwnicy. Choć bardziej nazwałbym to podziemiami. Weszliśmy do dość dużego pomieszczenia, gdzie znajdowało się kilka drzwi, wszystkie były uchylone. Panował chłód, smród wilgoci, a do tego te przyciemnione światło nadawało pomieszczeniu mroczności. Kazałem młodemu zostać z tyłu i czekać na policję. Przytaknął, kiwnięcie mgłowy. Otworzyłem drugie drzwi i wkroczyłem w głąb. Moim oczom ukazał się obraz rzezi, zobaczyłem dwa wiszące ciała. W obu klatka piersiowa się poruszała, więc chociaż byłem spokojny, że ich nie zabił. Ten psychol makabrycznie skatował ciało Maksa. Dziewczyna też wyglądała okropnie ale nie aż tak jak mężczyzna. Miała opaskę na oczach, może i lepiej nie chciała by widzieć w jakim stanie wisiał jej ukochany.
Nagle zza tych ciał wyszedł mężczyzna w samych spodniach, trzymając w ręce ostry przedmiot. Z daleka wyglądało, jak sprzęt do robienia tatuaży. Podszedł do dziewczyny i nie zważając na to, że tu jestem zaczął coś dziarać. Ona nawet nie drgnęła. Przeraziłem się. Wymierzyłem do niego z broni. W tym samym momencie, w którym chciałem zareagować za plecami Aleksandra zobaczyłem Michała z rurą ręku. Kręciłem głową karząc mu się nie ruszać, ale on nie posłuchał. To mógł być duży błąd, on przecież nie pracuje w policji więc wiadomo, że działał impulsywnie. Też bym pewnie tak zareagował. Wyszedłem z cienia by odwrócić uwagę Aleksandra i odezwałem się. A on zaśmiał się gardłowo. Witam Panie Sebastianie. Skąd do cholery znał moje imię? Michał nie tracąc czasu od razu przyłożył mu rurą w głowę. Ciało mężczyzny runęło na ziemię. Szybko do niego podbiegłem i skułem kajdankami. Michał przez chwilę stał jak wryty, pytając tylko czy go nie zabił. W tym samym momencie do pomieszczenia wbiegli policjanci, a za nimi ratownicy medyczni.

Prywatna SesjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz