Hej wesele

1.1K 41 4
                                    

Sala wypełniła się ludźmi. Każdy usiadł na swoim miejscu. Goście podziwiali wystrój, inni ze zdziwieniem spoglądali na winietki znajdujące się tuż przed nimi. Wpadłyśmy na pomysł, by nie wypisywać imienia i nazwiska gościa weselnego tylko imię, ksywkę jeżeli ktoś taką posiadał lub po prostu ciocia Krysia, wujek Tadek. Miało być na luzie, bez spiny. Wnętrze zapełnione kwiatami wyglądało przepięknie. Niby tak naturalnie, ale i elegancko. Drewniane dekoracje, świece i zielone gałązki dopełniały styl. Razem z Michałem siedzieliśmy obok Młodej pary, która właśnie przygotowała się do pierwszego tańca. DJ zapowiedział tą wielką chwilę, która rozpoczyna każde wesele. Zgromadzeni goście otoczyli parę młodą. Muzyka zaczęła grać, a Piotr i Inga wykonywali pierwsze kroki przygotowanego układu. Prowadzący puścił dym na tańczącą parę, robiąc przy tym niesamowity klimat. Znów do oczu napłynęły mi łzy. Było idealnie.

Dwie godziny później impreza weselna się rozkręciła. Michał nie odstępował mnie na krok. Każdy taniec był nasz. Nogi zaczynały błagać o chwilę wytchnienia. Gdybym wiedziała, że on tak uwielbia tańczyć ubrałabym wygodniejsze buty. W końcu udało mi się zaciągnąć go do stolika. Nalałam wodę do szklanki i wypiłam jednym tchem. Nagle nie wiadomo skąd pojawiła się przy nas siostra Ingi i poprosiła Michała do tańca. Zerknął na mnie, jakby czekał na moje potwierdzenie. Uff wybawienie.

— Jest twój. — Puściłam jej oczko, uśmiechając się przy tym wdzięcznie. Nie tracąc czasu, chwyciła go za dłoń i pociągnęła w stronę parkietu. Korzystając z okazji, sięgnęłam po torebkę i skierowałam się bocznym wyjściem na zewnątrz. Potrzebowałam chwili spokoju, z dala od głośnej muzyki. Czując wibrujący telefon w torebce sięgnęłam po niego. Spojrzałam na wyświetlacz, nieznany mi numer, może to klienta, pomyślałam.

— Halo? — zapytałam niepewnie, czekając aż się odezwie mój rozmówca.

— Cześć Nikol — odpowiedział mi znany głos.

— Coś się stało? — dopytałam zaskoczona jego telefonem.

— Nic się nie stało. Mam twój kubek, mogę ci podrzucić?

— Jestem na ślubie przyjaciółki, nie ma mnie w domu.

— Wiem o tym. Nie chodziło mi o dzisiejszy dzień. — Pewnie Maks mu powiedział o ślubie, bo ja nie pamiętam czy coś mu mówiłam. A może? — Podrzucę ci jutro, tylko daj mi znać o której ci pasuje.

— Mogłeś napisać wiadomość, a nie fatygować się i dzwonić jeszcze cię żona przyłapie.

— Chciałem... — nastała cisza — chciałem od razu to uzgodnić, a tak nie wiadomo kiedy byś mi odpowiedziała. — Dziwne. Miał żonę, a do mnie dzwonił. Mało tego chciał się spotkać by oddać mi kubek. Przecież mógł go przekazać przez Maksa.

— Może około dwunastej? — zaproponowałam.

— Dobrze, tak będę.

— Do zobaczenia. — Pożegnałam się by nie przeciągać. Już miałam się rozłączyć gdy jeszcze usłyszałam:

— Nikol?

— Tak? — cisza, jakby się nad czymś zastanawiał.

— Do jutra — rzucił i się rozłączył. Zaskoczona tą niezwykle dziwaczną rozmową schowałam telefon do torebki.

Na zewnątrz było ciepło. Słońce chowało się za las. Gdybym miała teraz w ręku aparat, na pewno bym uchwyciła ten moment. To już chyba zboczenie fotografa. Wszędzie da się coś zauważyć i to sfotografować. Do moich nozdrzy dotarł zapach sosnowych drzew. Było ich tu wiele. Odeszłam dalej mijając stojących nieopodal gości. Zauważyłam schody prowadzące w dół na parking. Zeszłam nimi, podchodząc do ogrodzenie. Oparłam się o zimną, betonową kolumnę. Przymknęłam oczy. Nagle poczułam obejmujące mnie ręce. Zrobiło mi się przyjemnie. Lecz gdy dochodzi do mnie zapach perfum osoby stającej za mną momentalnie się odwracam.

Prywatna SesjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz