Niewyspana

1.5K 47 1
                                    

Spojrzałam na grafik rezerwacji na ten tydzień. Ucieszyłam się jak dziecko widząc małe oblężenie. Nie wyspałam się. Inga wierciła się przez całą noc, a rano stwierdziła, że jej gorąco i pootwierała okna w sypialni robiąc z niej chłodnie. Westchnęłam głośno. Czekały mnie wariackie dwa tygodnie. Na jutro umówiłam się z klientką na sesję w plenerze. A później pozostaną mi tylko przygotowania do wieczoru panieńskiego. Musiało być idealnie.

Przeglądałam propozycje urządzenia tego typu babskiej imprezy w Internecie. Patrzyłam na zdjęcia wykonane przez inne osoby szukając inspiracji. Ciężko zorganizować coś takiego w tak krótkim czasie. Ale przyszłej pannie młodej nie mogłam odmówić. W pierwszej kolejności po powrocie do domu musiałam zadzwonić do każdej koleżanki Ingi i wstępnie powiedzieć o spontanicznej imprezie. Dobrze, że przesłała mi ich numery telefonu. Może one będą miały jakieś ciekawe pomysły.

Po pracy pojechałam na zakupy, bo lodówka świeciła już pustkami. Godzinę później wjechałam na podwórko. Na schodach prowadzących do domu dostrzegłam Maksa. Dziwne.

— Cześć! — krzyknęłam na przywitanie i podeszłam na bagażnika po zakupy. — Hej. Co słychać? — Podszedł do mnie i wyciągnął torby. Skierował swoje kroki w stronę drzwi do domu.

— Przyszedłem by powiedzieć ci to osobiście... — powiedział dopiero gdy byliśmy w kuchni. Spojrzałam na niego zdezorientowana brzmiał bardzo tajemniczo. Położył torby na blacie kuchennym.

— Co się stało? — dopytałam wyczekując odpowiedzi.

— Karolina znów uciekła. — Z ręki wypadła mi papryka spadając na podłogę. Momentalnie zrobiło mi się słabo. Przysiadłam na krześle przy wyspie kuchennej. — Dobrze się czujesz? — spytał z troską.

— T-tak — wybełkotałam. — Że co się stało? — Niedowierzałam, puls mi przyspieszył. Maks wyciągnął z szafki szklankę i nalał do niej wodę. Podał mi ją do dłoni. — Dzięki. — Wypiłam sporą jej część. Usiadł obok na krześle obracając mnie w swoją stronę. Odłożyłam szklankę i spojrzałam na niego.

— Może znów się tu pojawić. — Patrzył zatroskany. — Nie powinnaś być tu sama — oznajmił.

— Maks? Ale z kim ja tu niby mam być?

— Z... nim. — Ledwo wypowiedział te słowa. Wiedziałam, że było mu to nie na rękę.

— Chciałeś powiedzieć z Aleksandrem? — dopytałam.

— Tak, tak. Właśnie z nim.

— Wiesz, że to nie możliwe bo mieszkamy kupę kilometrów od siebie. Mam zadzwonić i powiedzieć by przyjechał mnie pilnować bo jego — zrobiłam pauzę — wasza stara miłość ubzdurała sobie, że chce mnie zniszczyć z nie wiadomo jakiego powodu. Aby tu przyjechał jak królewicz na białym rumaku z odsieczą. Maks to bez sensu! W moim życiu nagle pojawiła się jakaś blondyna, która ubzdurała sobie coś, a ja na tym cierpię. I to w sumie za nic. Bo to sprawa miedzy nimi, a nie mną.

— W takim razie pozwól mi być tu... — Złapał mnie za dłonie. — tu z tobą — dodał.

— Chcesz ze mną zamieszkać? — Musiałam się upewnić, że dobrze słyszę.

— Nikol, nic ci nie zrobię. O to możesz być spokojna. Znam zasady, które ustalaliśmy — zapewnił. — Będę spał spokojniej wiedząc, że jesteś bezpieczna. — Te kilka słów sprawiło, że do oczu napłynęły mi łzy. Boże...Co my wyprawialiśmy...

— Nie powinnam się na to godzić. My ... razem... pod jednym dachem. — Serce biło mi jak szalone na samą myśl, że będziemy tu razem. Z jednej strony się bardzo cieszyłam, a z drugiej... Przecież ślepy by zauważył, że między naszą dwójką coś było. — No dobra. Masz rację, nie mogę sama zostać w tej chwili.

Prywatna SesjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz