Rozdział 20. Piegowaty problem

109 12 0
                                    


Drewniany miecz, dzierżony przez ognistorudą wojowniczkę, przecinał ze świstem powietrze. Dziewczyna zamachnęła się jeszcze parę razy, po czym dała sobie chwilę na złapanie oddechu. Już unosiła ramię do kolejnej serii ćwiczebnych ciosów, gdy usłyszała za sobą powolne kroki. Natychmiast się odwróciła, odruchowo stając w gotowości do walki.

Trenowała, jak zwykle, za swoim domem. Była tu niewielka ławeczka stojąca pod ścianą, a przed nią rozpościerał się niewielki placyk ubitej ziemi. Na ten placyk właśnie wszedł trochę młodszy od niej blondyn w skórzanej kamizelce, oczywiście z mieczem za pasem. Prawdziwym. Chłopak skrzyżował ręce na piersiach i z zawadiackim uśmieszkiem spojrzał na prawie o głowę wyższą od niego Normankę.

- Strzała! Nasza ulubienica Snorriego. - przekrzywił nieco głowę. - Czy może już nie?

- Kuna! Mój ulubiony człowiek Finna. - wojowniczka odpowiedziała mu w tym samym stylu, podchodząc przy tym do opartego o ławeczkę topora. - A cóż cię tu sprowadza?

Kuna przeniósł dłoń na rękojeść miecza. Tak po prostu, na wszelki wypadek.

- Wiesz, rozniosły się wieści, że towarzystwo Snorriego i jego... bandy już ci nie odpowiada. - powiedział.

- Naprawdę? - Strzała uniosła brwi, odkładając miecz ćwiczebny i sięgając po topór. - Kto by się spodziewał...

- Rzeczywiście, nikt. - parsknął śmiechem chłopak. - Nikt też oczywiście nie zauważył, że Okoń chodzi z bandażami na łbie. Podobno to ty go tak urządziłaś, tak?

- Się dureń pchał pod miecz, to dostał. - zbagatelizowała dziewczyna, obracając topór w dłoniach. - Podobnie jak pozostała trójka, ale ci już nie byli tacy chętni. Co ci zresztą będę opowiadać? Jak zapłacisz Szmatce, to ci nawet balladę o tym ułoży.

Blondyn tylko uśmiechnął się na tę sugestię. Podszedł do ściany domu i oparł się o nią wygodnie. Na ten widok wojowniczka opuściła topór i usiadła na ławce, nadal jednak bacznie obserwując każdy ruch chłopaka z konkurencyjnej bandy.

- A tak poważnie, to z czym przychodzisz? - zapytała. - Widzę przecież, że masz jakiś interes.

- Interes to mam nie ja, tylko Finn. - odparł Kuna. - Chciał ci złożyć pewną... propozycję.

- Propozycję? - Strzała już domyślała się treści tej oferty.

- Tak. - potwierdził łowca. - Otóż Finn jest pod wielkim wrażeniem twoich umiejętności, a skoro obecnie jesteś... raczej samotna, to chciałby ci zaproponować przyłączenie się do nas.

Dziewczyna zacisnęła pięści i odchyliła się w tył.

- No oczywiście. - prychnęła. - Już widzę, jak bardzo twój pan i władca mnie szanuje. W końcu nie do byle kogo wysyła się najmłodszego członka bandy!

Chłopak chwycił mocniej rękojeść miecza i spojrzał gniewnie na wojowniczkę. Nic jednak nie powiedział. Ta natomiast wstała i spokojnym krokiem podeszła do rogu domu, po czym niby od niechcenia zza niego wyjrzała. Nie było tam śladu żywej duszy, więc równie spokojnie sprawdziła drugi róg.

- A poza tym, was jest tam aż szóstka. - powiedziała nareszcie, odwracając się do Kuny. - To i tak już tłok, jak na polowanie.

- Nie sądzę. - powiedział blondyn. - Raczej im więcej ludzi, tym lepiej.

- Bachory z was jeszcze, to może u was tak to działa. - odparła dziewczyna. - W dziesięciu to nawet i gołymi rękami da się powalić smoka. Ale ja przywykłam jednak do mniej prymitywnych metod.

Słowianka, Smoki i Wikingowie | Jak Wytresować SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz