Rozdział 10. Urażona pycha

174 18 0
                                    


Następnego popołudnia, gdy Skałce nareszcie udało się w miarę dokładnie wysprzątać dom jej pani z wszechobecnych drobinek ziół, wybrała się razem z Nefrytem do Siedziby Smoczej Akademii. Towarzyszył im Leonard, który, niby to wałęsając się po wiosce, dołączył do niewolnicy po drodze. Gdy Słowianka przekroczyła próg kamiennej budowli, chłopak znowu poszedł na trybuny, skąd wszystko uważnie obserwował.

Wchodząc do wnętrza areny, dziewczyna zobaczyła zgromadzonych tam wszystkich sześciu jeźdźców wraz z ich smokami. Tym razem Czkawka stał przy pergaminowej mapie, rozpostartej na drewnianej planszy. Żywo gestykulując, objaśniał reszcie Akademii zaznaczoną na mapie trasę, wijącą się wśród wzgórz pewnej wyspy. Był tak pochłonięty swoim zajęciem, że nie zauważył wkraczającej do Siedziby intruzki. Zrobiła to dopiero blondynka w czerwonej spódnicy, która, odgarniając grzywkę, nieufnie spojrzała na stojącą niedaleko niewolnicę, przyglądającą się właśnie jej niebieskiemu smokowi.

- Skałka? - upewniła się wojowniczka. - Czego tu szukasz?

Słowianka oderwała się od obserwacji skrzydlatego gada, teraz patrzącego na nią z przechylonym łbem. Przywitała się lekkim skinięciem głowy i zwróciła się do jeźdźców, skupiając wzrok na Czkawce:

- Może powiem od razu, bo widzę, że jesteście zajęci. Ostatnio mówiliście, że mi pomożecie, jeśli zdobędę doświadczenie w tresurze smoków. Otóż właśnie je zdobyłam, i ponownie proszę was o pomoc w powrocie do domu.

- Zdobyłaś doświadczenie? - uniósł brwi Sączysmark. - Ale smoka zgubiłaś po drodze, tak? - zarechotał.

- Ależ skąd. - Skałka powstrzymała się od rzucenia osiłkowi ciętej riposty. Sięgnęła do swojego ramienia, na którym aż do tej pory przesiadywał Nefryt, a malutki smok przeskoczył na jej wyciągniętą dłoń. Pomorzanka wyciągnęła ją ku jeźdźcom, żeby mogli zobaczyć zielonego gada. - Przywitaj się, proszę. - powiedziała do smoka.

Maleńki jaszczurek rozłożył pióropusz, przekrzywił łebek i zaświergotał:

- Dzień dobry! Mam na imię Nefryt... - zawiesił głos.

Skałka lekko poruszyła dłonią, zmuszając go do dokończenia wyuczonej kwestii.

- ... i bardzo miło mi was poznać. - skrzywił się nieco.

Skamienieli jeźdźcy bardzo długo wpatrywali się w milczeniu w malutkiego gada. W końcu długowłosy blondyn prychnął i wzruszył ramionami.

- Eh... I to ma być ten smok? - powiedział lekceważąco. - Spodziewałem się czegoś więcej.

- Ale... - wtedy odezwał się Śledzik z wyraźnym podekscytowaniem. - ... przecież to minik! Najmniejszy ze znanych smoków!

Niemal w podskokach podbiegł do Skałki i przyjrzał się z bliska strzygącemu pióropuszem jaszczurkowi. Uderzał pięścią o pięść, ciesząc się jak dziecko na widok nowej zabawki.

- Miniki to absolutni mistrzowie iluzji! Wiecie, że całe stado tych malutkich smoczków jest w stanie udawać o wiele większego smoka? - pasjonat nie mógł powstrzymać się od wygłoszenia choćby krótkiego wykładu. - Nawet potrafią imitować dźwięki wydawane przez inne smoki! I mogą błyskawicznie zmieniać kolory, upodabniając się do otoczenia...

A Nefryt, wyraźnie ukontentowany pochwalnymi peanami na cześć jego gatunku, coraz dumniej wypinał pierś i wznosił wysoko głowę. Skałka też uśmiechnęła się z wyraźną satysfakcją, że w końcu zyskała szacunek u chociaż jednego członka Smoczej Akademii. Może tym razem uda jej się coś wskórać w sprawie powrotu do Trusa.

Słowianka, Smoki i Wikingowie | Jak Wytresować SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz