Hello, witajcie w nowym ff! Miłego zapoznania się!
Harry usiadł, kładąc zamówienie przed rudawym chłopakiem. Uśmiech nie chciał schodzić z jego warg, w końcu mając czas sam na sam z szesnastolatkiem.
- Jesteś pewien, że tata pozwolił ci tak w środku tygodnia spać u mnie? - dopytał delikatnie, za dobrze znając zagrania Bruna.
Szesnastoletni alfa, kontra jego ojciec Logan, też alfa. Wiek buntu ma to do siebie, że nastolatek wpadał częściej w kłótnie z osobnikiem tej samej płci.
- A co za różnica mamo? Przecież mogę u ciebie nocować, prawda? - westchnął, uciekając wzrokiem do okna - Zawsze mówiłaś, że będzie dla mnie miejsce u ciebie, nieważne co będzie się działo.
To była prawda, Harry zawsze to powtarzał swojemu dziecku i nie miał zamiaru się z tego wycofać.
- Oczywiście, że tak kochanie - złapał przez stół dłoń Bruna - Może kiedyś nie miałem dobrych warunków do wychowania ciebie, za co sobie plułem w twarz. Teraz jednak mam wszystko to, co ci potrzeba. Mój dom zawsze jest twoim - jego życie nie zawsze było proste. Marzył dniami i nocami, ciężko pracując, żeby mieć coś, co pomoże mu utrzymać siebie i własne szczenię - Tylko chciałbym wiedzieć, zanim twój durny ojciec zacznie się do mnie dobijać.
- Okej, dobrze, nic nie wie o moich planach dotyczących nocowania u ciebie - przyznał się chłopak, sięgając do swojego picia - Nie chcę dziś wracać z nim, wolę u ciebie - nie więcej nie powiedział.
- W takim razie zostajesz u mnie do kolejnego tygodnia, hm? Będę zawoził cię do szkoły - zaproponował.
Może i wyrok sądu nie był na jego stronę, ale Bruno był na tyle świadom podejmowania własnych decyzji, że nie musiał się martwić o reakcję byłego alfy.
- Jeśli masz na to czas byłoby super - zielone oczy podobne do niego zabłyszczały - Mam codziennie na rano, więc nie powinno to kolidować z twoją pracą.
- Idealnie, poradzę sobie z twoim tatą. Nie martw się, już nie dam sobą pomiatać - obiecał i wskazał na ciarko - Jedz, jesteś chudziutki kochanie. Nie wiem co ta twoja macocha ma z tym chorym pilnowaniem diety. Muszę poważnie porozmawiać z Loganem.
- Szczerze? Mam ją gdzieś i często jem poza domem, chociaż nie zawsze jest to możliwe. Mam wrażenie, że ma alarm na lodówkę i szafki z przekąskami - przewrócił oczami i sięgnął po widelczyk.
- Chciałbym, żebyś ze mną mieszkał na stałe. Powiedz tylko słowo, a pójdę do sądu. Za długo z tą rozmową zwlekałem - wyrzucił z siebie szczerze.
Logan nie będzie miał czego mu zarzucić. Ma teraz pieniądze, warunki dla swojego dziecka.
Złapał za swój talerzyk i sam zaczął jeść swój smakołyk.
- Nie chcę was ciągać po sądach - pokręcił głową - Dam sobie z nimi radę, a po prostu będę więcej nocował u ciebie i jakoś będzie. Nie może mnie do niczego zmusić, mam swoją głowę i on wie co o tym myślę.
- Mimo wszystko podtrzymuję swoje słowa. Kiedykolwiek poczujesz, że to czas... Zadzwoń, czy przyjedź do mnie - poprosił Harry.
Czasem nawalał jako rodzic. Dobrze o tym wiedział, nie było tajemnicą, że nie ma człowieka idealnego. Po prostu trzeba było się uczyć na błędach.
- Dziękuje mamo - uśmiechnął się i dalej jadł swoje czekoladowe ciasto, które smakowało mu jak nigdy.
Mieli przyjemne popołudnie razem, Bruno wiedział, że może polegać na swojej mamie.
CZYTASZ
Breaking Rules/larry/
FanfictionŻycie nie zawsze układa się po naszej myśli, nieraz popełniamy błędy i później latami za nie płacimy. Tak właśnie było z Harrym, omegą po usunięciu znaku przynależności i Louisem, który lata musiał ukrywać prawdziwego siebie...