8. ... tworzy sobie teraz nową rodzinę, po co ja tutaj?

2.8K 208 93
                                    

A macie kolejny rozdział,
Może to mnie zmotywuje do sprawdzania dalszych rozdziałów 

Miłego dnia!



Harry nie wiedział, jak to się stało. Zawiózł spokojnie Bruna na zajęcia, a teraz jechał na uczelnie Louisa wraz z jego teczką.

W głowie wciąż chodziła mu ta dziwna rozmowa, kiedy alfa wręcz błagał go, żeby podjechał do niego do domu i z zapasowym kluczem dostał się do środka po rzeczy na jego wykłady.

Dziwne ciepło ogrzewało jego serce. Nie dali sobie z Louisem oficjalnej nalepki, ale śmiało mógłby ich nazwać na drodze do poważnego związku. Który, patrząc z boku, naprawdę prędko się rozwiał. Nie przeszkadzało im to. Za długo czekali na swoje szczęście, aby teraz zwlekać. Nie byli już nastolatkami.

Podjechał pod mury budynku, dalej niestety nie miał wjazdu. Wziął teczkę szatyna i zaczął kierować się według jego wskazówek, musiał przejść do budynku w połowie kampusu. Wszędzie było pełno studentów, którzy chodzili w grupach, rozmawiając głośno o różnych rzeczach.

Harry stanął przed budynkiem, który powinien być tym odpowiednim. Wszedł do środa i napisał do niebieskookiego, że jest już na miejscu. Studenci czekali przed salami na swoich wykładowców, powtarzając informacje z poprzednich zajęć. Nagle grupa najbliżej niego ucichła i z lekkim przerażeniem w oczach przyglądała się komuś, kto stawiał pewne siebie kroki, dość głośne przy tym.

Zaintrygowany Harry uniósł wzrok i już wiedział, że tym kimś był jego Louis ubrany w garnitur. Mężczyzna wyglądał cholernie seksownie, omedze dosłownie zapadło dech w piersiach, widząc tak potężnego mężczyznę.

- Uratowałeś mnie, dziękuję - alfa uśmiechnął się - Zapomniałem tego, a mam posprawdzane wszystkie prace na te zajęcia oraz kolejne. Pierwszy raz zdarzyło mi się zapomnieć - pokręcił głową na swoją nieuwagę.

- Nie ma za co, masz szczęście że nie pracuję tak wcześnie rano - wystawił dłoń do przodu, chcąc oddać przedmiot właścicielowi.

- Jest za co, to dość ważne prace - odebrał teczkę - Zaprosiłbym cię na kawę, ale mam dosłownie trzy minuty do kolejnych zajęć.

- Właśnie widzę - kwitnięciem głowy wskazał na studentów - Masz tutaj chyba niezły respekt.

- Staram się, nie chcę żeby mi weszli na głowę - szepnął do młodszego - Muszę lecieć jeszcze przygotować się do zajęć, zadzwonisz do mnie jak będziesz miał przerwę w pracy, ale po piętnastej? - sięgnął do dłoni zielonookiego.

- Z chęcią - dreszcze przeszły po ciele Harry'ego. Za każdym razem tak samo mocno reagował na dotyk od mężczyzny - Do zobaczenia, tak? Miłego dnia...

Louis połączył ich wargi, nie było to długie, jednak dość publiczne, przez co policzki omegi zrobiły się całkowicie czerwone.

- Miłego dnia - uśmiechnął się i skierował w stronę studentów, którzy przerwali milczenie i wrócili do swoich rozmów.

Harry odprowadził odrobinę wzrokiem alfę, nim ruszył do wyjścia z placówki. Czuł się jak zakochany szczeniak.

Co z nim wyprawiał Louis?

🐾🐾🐾🐾🐾

Harry czuł się całkowicie zmęczony. Psiak, z którym pracował po raz pierwszy, naprawdę nie lubił kąpieli i pielęgnacji. Co najgorsze ugryzł go dogłębnie w przedramię, raniąc dość mocno omegę. A teraz siedział w szpitalu, miał szytą rękę plus właściciel okazało się, że nie zaszczepił psiaka, przez co musiał też otrzymać zastrzyk.

Breaking Rules/larry/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz