Teraz dowiecie się prawdy o Brunie.
Miłego dnia!
10 rozdziałów do końca
Harry domykał ostatnie sprawy związane z otworzeniem drugiego salonu. Jeszcze z dwa tygodnie i będzie mógł się brać za oficjalne otwarcie. Perrie wraz z Jade miały już pierwsze osoby do przeszkolenia, przez co brunet mógł spokojnie siedzieć w domu i odpoczywać, dając dobre emocje ciąży. Cieszył się, że mógł dziewczynom ufać tak mocno i byli do tego w stałym kontakcie. Ciąża nie przebiegała źle, oprócz tego, że aktualnie miał zachcianki na różne rzeczy.
Tak jak teraz; jadł nałogowo groszek. Zawsze go lubił, ale ostatnio Louis musiał niezły zapas zrobić tego przysmaku omegi. Gdyby Harry tego nie dostał, równałoby się z obrażeniem i płaczem na cały głos.
Usłyszał trzaśnięcie drzwi, przez co wychylił się znad kanapy. To była idealna pora powrotu Bruna ze szkoły. Już dawno nie był w domu tak punktualnie, zazwyczaj wykręcał się tym, że zagadał się z przyjaciółmi.
- Bruno? To ty kochanie? - przymknął laptopa i zaraz natrafił wzrokiem na swoją pociechę - Jesteś naprawdę wcześnie w do... Coś się stało? - spytał, widząc niechciane łzy w oczach swojego dziecka - Chodź do mamy - poprosił delikatnie i poklepał miejsce koło siebie.
Nastolatek nie patrząc na mamę usiadł we wskazanym miejscu, wyglądał na zagubionego, a to bardzo niepokoiło Stylesa.
- Wilczku? - omega złapała troskliwe dłoń syna i spojrzała wprost w jego oczy - Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, tak?
- To żenujące mamo... - pociągnął nosem - I dość ciężkie - dodał po chrząknięciu i uniesieniu w końcu wzroku na omegę.
- Jestem tu zawsze dla ciebie, nie musisz się bać, wstydzić. Jestem twoją mamą kochanie i naprawdę spróbuję zrozumieć twój problem - każdy mały problem dorosłego, dla nastolatka może być ogromny.
- Bo jest taki chłopak... - zaczął niepewnie - Z równoległej klasy, ale mamy razem w-f i... - zawiesił się na chwilę - Ja myślę, że on mi się podoba, nawet bardzo.
- To nic złego Bruno - czuły uśmiech wstąpił na twarz Harry'ego - Jesteś w takim wieku, że mas prawo interesować się drugą osobą.
- Tylko, że to nie jest takie proste - jęknął, próbując się zebrać w sobie - Ten chłopak, on jest alfą... - powiedział zdecydowanie ciszej.
- Och. Och - powtórzył i zaraz poniósł się z kanapy i wyszedł prędko z salonu, zostawiając roztrzęsionego Bruna samego.
Nastolatkowi ponownie podeszły łzy do oczu, wiedział jak mocno dziwne to jest i znał też opinie innych wokół niego.
Harry wrócił do niego z czymś w dłoni i ukucnął koło Bruna. To była fotografia.
- Spójrz kochanie. Pamiętasz, jak ci opowiadałem o pradziadkach ze strony twojego dziadka, dokładniej mojego taty - włożył fotografię między palce szczeniaka.
- Chyba nie do końca pamiętam - otarł policzki wierzchem swojej wolnej ręki - Co z nimi było mamo? - spojrzał wielkimi, zielonymi oczami na rodzica.
- Nigdy ci tego nie mówiliśmy, ale twoi pradziadkowie byli dwiema alfami. Poznali się, kiedy mój tata był już na świecie. I stworzyli szczęśliwą rodzinę. Kochali siebie, jak nikt inny. Każdy z rodziny miał do nich słabość - przypominał sobie te czasy.
- Poważnie? - był zaskoczony - Jestem zagubiony, bo nigdy wcześniej nie miałem w głowie takiej opcji. Jasne, męskie omegi bardziej mnie do siebie ciągnęły, ale męskie alfy?
CZYTASZ
Breaking Rules/larry/
FanfictionŻycie nie zawsze układa się po naszej myśli, nieraz popełniamy błędy i później latami za nie płacimy. Tak właśnie było z Harrym, omegą po usunięciu znaku przynależności i Louisem, który lata musiał ukrywać prawdziwego siebie...