Hello, jestem po sesji i teraz będę miała więcej czasu na sprawdzanie. W końcu wakacje! A jak z wami?
Miłego dnia!
Louis podjechał pod odpowiedni adres z papierową torbą, gdzie miał dwie kawy oraz babeczki z czekoladą. Chciał zrobić omedze niespodziankę. Wziął oddech i podszedł pod drzwi, naciskając dzwonek przy nich.
Seks z Harrym był niespodziewany, jednak tamten dzień dodał mu kopa do większego działania. Szczęk zamka i zaraz przed nim pojawił się zielonooki nastolatek. Uniósł ten brew na niespodziewanego gościa.
- Cześć Louis. Ty zapewne do mojej mamy - ułożył dłonie na klatce piersiowej, aby wyglądać groźniej.
- Bruno prawda? Zgadza się, chciałem porozmawiać z Harrym i przywiozłem kawę dla niego i coś słodkiego - uniósł lekko torbę - Zastałem go może?
- Tak, jest - przepuścił mężczyznę do środka i zamknął za nim drzwi - Tylko ostrzegam, nie próbuj skrzywdzić mojej mamy - ostrzegł Tomlinsona, a jego oczy zabłyszczały na złoto - Jest na górze. Trzecie drzwi po lewej.
- Nie mam zamiaru nikogo krzywdzić, nie znamy się za długo, ale zależy mi na tej relacji. Możesz być spokojny - stanął jeszcze na chwilę - Wiem, że pojawiłem się nagle i bez zapowiedzi, ale mam nadzieję, że mi zaufasz.
- Próbuj, zobaczymy co wyjdzie - z tymi słowami nastolatek cofnął się do salonu. Tam czekały na niego porozwalane książki.
Alfa wszedł na piętro i przeszedł do odpowiednich drzwi. Zapukał w nie lekko i uchylił nie chcąc za mocno przestraszyć omegi. Brunet akurat siedział na szczycie łóżka w samych majteczkach i malował ze skupieniem swoje paznokcie. Jego długie loki opadały na odkryte ramiona.
- Takie widoki na dzień dobry? Coraz bardziej mnie zaskakujesz Harry - nie mógł oprzeć się od komentarza na ten temat, a cała otoczka omegi, była dla niego mocno pociągająca.
Brunet wyprostował się gwałtownie i jęknął, czując że lakierem wyszedł poza płytkę paznokcia.
- Lou? Nie spodziewałem się ciebie tutaj... - dorodnie się zaczerwienił.
- Niespodzianka? Mam kawę i coś słodkiego - wszedł dalej i postawił torbę na szafce - Nie przeszkadzaj sobie, mam nadzieję że nie zepsułem ci zbyt wiele.
- Tylko troszeczkę, nic czego nie naprawię - uśmiechnął się i spojrzał na przyniesioną torbę - Rozpieszczasz, nie wiem dlaczego, ale to kochane.
- Tak po prostu - wzruszył ramionami - Najpierw jeszcze musiałem przedrzeć się przez twojego dość opiekuńczego syna. Ale jak widać dotarłem aż tu.
- Jeżeli chcesz czegoś ze mną, to musisz wiedzieć, że Bruno jest transakcją wiązaną - śmiałość tylko teraz przez niego przemówiła. Wrócił do malowania paznokci i naprawiana swoich "błędów".
- Jestem świadomy, to twój syn i wychowujesz go. Nie mam zamiaru zakazywać ci być matką dla niego - pokręcił głową alfa, szczenię miało prawo do kontaktu z obojgiem rodziców.
- Byś tylko spróbował i twoja noga by więcej tu nie zawitała - mała groźba słyszalna była w głosie omegi - Okej, już pomalowałem wszystkie.
- Nie chcę podpaść twojemu synowi - pokręcił głową - Teraz musimy poczekać aż wyschną tak? Możemy wypić kawę i zjeść? - upewnił się.
- Mhm. Minutka i będą suche - przyjął papierowy kubek i przyłożył go do swoich malinowych warg - Mm. Zapamiętałeś co lubię.
- Lubisz to samo co ja, więc było trochę łatwiej - odparł zadowolony - Jednak z ciastkami strzeliłem, mam nadzieję.
CZYTASZ
Breaking Rules/larry/
FanfictionŻycie nie zawsze układa się po naszej myśli, nieraz popełniamy błędy i później latami za nie płacimy. Tak właśnie było z Harrym, omegą po usunięciu znaku przynależności i Louisem, który lata musiał ukrywać prawdziwego siebie...