Pamiętajcie, że rodzice też są ludźmi i też potrafią coś źle odebrać, nie tylko dzieci popełniają błędy...
Ponad 4 tyś słów, miłego czytania
Miłego dnia x
Harry nie mógł wyrobić z praniem od ich powrotu. Czuł, jakby ono się nie kończyło! Już wykorzystał całe miejsce, do wieszania mokrego prania, a tu nie było możliwego końca.
Bruno był na zajęciach Judo, a dziś miał przyjechać po niego Logan, który zabierał nastolatka na resztę wakacji. Póki Amanda nie urodziła. Harry mocno przyzwyczaił się, że nastolatek jest w domu, a teraz rozstaną się na dłuższy czas. Cieszył się, że Louis się do niego przeprowadził i nie będzie siedział zupełnie sam wieczorami. Clifford też był dobrym towarzystwem.
Louis swoją drogą spędzał dużo czasu w domu ze względu na wakacje od uczelni. Studenci nie zawracali mu głowy i nie musiał sprawdzać żadnych prac. Jasne, zdarzały się jakieś wykłady dalej. Dzięki temu jeszcze lepiej zarabiał. Miał sposób w tym, co kochał.
- Szesnasta? Nie za wcześnie? - Harry zapytał siebie, słysząc dzwonek do drzwi. Bruno planowo był w połowie zajęć.
Zostawił rzeczy i przeszedł prosto do drzwi, które otworzył. Przed nim stał nie kto inny, jak jego były alfa. Zrobił krok do tyłu wpuszczając go na przedpokój. Nie do końca chciał, aby Logan wchodził dalej.
- Jesteś wcześnie Logan, Bruno będzie za godzinę w domu - wytłumaczyła omega, układając dłonie na swojej klatce piersiowej.
- Miałem od razu spakować jego rzeczy do auta i nie opłacało mi się wracać do domu, a byłem w okolicy - zauważył mężczyzna, wzruszając przy tym ramionami.
- Co? - powiedział niechętnie, głaszcząc uspakajająco Clifforda, który spoglądał na obcego alfę dość wrogo - Bruno nic mi o tym nie mówił, sam naszykował jedną torbę na wyjazd do ciebie i jest ona tutaj - wskazał ruchem głowy na miejsce koło szafy.
- Coś musiał w takim razie pomieszać - westchnął Logan - A co słychać u ciebie? Słyszałem, że nie mieszkasz już sam z Brunem.
- Tak, mój narzeczony z nami mieszka. Zdążyłeś go poznać, Louis - niemal od razu wyczuł przenikliwy wzrok na swoich dłoniach.
Mężczyzna w dwóch korkach do niego podszedł i złapał za jego kark, żeby dostrzec znak przynależności.
- Co do... Logan, puszczaj - omega się wyszarpała.
- Nie za szybko z tym wszystkim idziecie? - prychnął - Ledwo się znacie, a tu widzę, że jesteście połączeni, mieszkacie razem i jeszcze się zaręczyliście. Może chce jeszcze zabrać mi syna, co?
- To nie jest twoja sprawa, Logan. Dawno straciłeś prawo interesowania się moim życiem - zagrzmiał, czując wściekłość - Bruno mieszka tu ze swojej woli. Nikt mu nic nie karze, więc przestań mówić głupoty.
- Nie mówię, że go przymuszasz. To duże zmiany dla niego i to nie tak, że interesuje się twoim życiem, a raczej środowiskiem w jakim się znajduje mój syn - zaznaczył neutralnym tonem głosu - Ja i Amanda nawet jeszcze się nie zaręczyliśmy...
- W takim razie zastanów się nad tym, a nie wpieprzasz się w mój związek. Louis i ja uzgadniamy wszystko z Brunem. Nie możesz mieć nam nic do zarzucenia - wskazał na torbę - Bierz ją i wyjdź z mojego domu. Już.
- Nagle się z ciebie zrobiła taka cudowna mamusia? - zaśmiał się gorzko - Teraz nagle cudowna rodzinka, narzeczony, pies...
- Nie słyszałeś? Masz stąd wyjść, tak zdecydował mój narzeczony... - głos Louisa niespodziewanie rozbrzmiał za nimi.
CZYTASZ
Breaking Rules/larry/
FanfictionŻycie nie zawsze układa się po naszej myśli, nieraz popełniamy błędy i później latami za nie płacimy. Tak właśnie było z Harrym, omegą po usunięciu znaku przynależności i Louisem, który lata musiał ukrywać prawdziwego siebie...